sobota, 7 kwietnia 2018

TRZY



Everybody lies, lies, lies.
It's the only truth sometimes.
Doesn't matter if it's out there somewhere
waiting for the world to find.
Or buried deep inside. Everybody lies.

Jason Walker - Everybody lies

Od kilku minut siedzieli w bezruchu na matach wokół ogniska. Nikt się nie odzywał. Spoglądali na siebie, chcąc sprawdzić, czy także inni nic nie rozumieli z zaistniałej sytuacji. Wszyscy próbowali przetworzyć sobie to, co zdarzyło się przed chwilą. Itachi zaczął szukać przyczyn, jakie mogły spowodować dziwne i niezrozumiałe zachowanie czarnowłosego chłopaka.
Nie znalazł niczego. Jedyne, co wiedział, to fakt, że Kenshin i Makoto również byli przestraszeni. Tak, jakby nie wiedzieli, czego spodziewać się po swoim przyjacielu.
W trakcie, kiedy oni siedzieli, zastanawiając się nad zachowaniem czerwonookiego chłopaka, ten przyszedł do głównego pomieszczenia w jaskini wraz z Makoto i usiadł niedaleko nich. Czarnowłosy nawet na nich nie spojrzał, ignorujac kompletnie ich obecność, a Makoto posłał im przepraszające spojrzenie, po czym usiadł po prawej stronie Kazuo.
Makoto trzymał w rękach dwa kubki, z których unosiła się para, a Kazuo jeden. Bliźniak szybko podał bratu jedno z naczyń, a ten upił z niego kilka łyków, wzdychając z ulgą. Nagrzał sobie nim dłonie, po czym wciągnął zapach aromatycznej herbaty. Natychmiast kąciki jego ust powędrowały w górę. Wreszcie było mu ciepło. Spojrzał na przyjaciół z wdzięcznością i cicho im podziękował.
Z całej ich trójki on najgorzej znosił niskie temperatury. Mieszkał w Kraju Mrozu od wielu lat, a wciąż nie mógł się przyzwyczaić do panujących tutaj niskich temperatur. Gdyby nie to, ile znaczyło dla niego to miejsce, już dawno skierowałby się gdzieś, gdzie jest ciepło. Marzył, by zobaczyć Wioskę Piasku. Miejsce, w którym zawsze jest ciepło. Uśmiechnął się na myśl, że może dałoby radę roztopić lód okrywający jego serce.
W końcu ktoś odważył się przerwać nieprzyjemną ciszę. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyby był to Naruto czy Kiba, ale była to Hinata, która lekko odchrząknęła, po czym odezwała się:
- Przepraszam... Ja... z chęcią napiłabym się jednak tej herbaty. - Jej usta ozdobił delikatny uśmiech, który posłała wciąż zdenerwowanemu Kazuo. Chłopak spojrzał na nią w zamyśleniu i skinął głową. Zwrócił głowę w stronę bliźniaków i zauważył ich pytające spojrzenia, na co uniósł lekko kącik ust, co uspokoiło obu. Makoto miał skręconą kostkę, a Kenshin nadal wyglądał jak sopel lodu, więc to on musiał wstać.
- Chodź ze mną, dziewczyno. Będziesz patrzyła, czy niczego nie zatruwam – mruknął. Zerknął przy tym na Sasuke, który zaciskał usta w wąską kreskę, posyłając czerwonookiemu chłodne spojrzenie. Hyuga posłała im zmartwione spojrzenia. Wszyscy byli teraz wdzięczni dziewczynie za rozładowanie napięcia. Gdyby nie ona, mężczyźni siedzieliby nadal, posyłając sobie ukradkiem niechętne i wrogie spojrzenia. Uzumaki uśmiechał się wesoło widząc, że to jego dziewczyna poprawiła nieprzyjemną sytuację.
Kazuo i Hinata wstali, a ona postanowiła zapytać resztę grupy o chęć wypicia czegoś ciepłego. Naruto i Kiba natychmiast wyrazili tę chęć, a po chwili także reszta. Ostatecznie nawet Sasuke się zgodził, choć początkowo się przed tym wzbraniał. Upomniało go spojrzenie blondyna, który chciał skorzystać z pomysłu białookiej i zażegnać konflikt, jaki powstał między Kazuo i Sasuke.
Kiedy ta dwójka zniknęła w sąsiadującym pomieszczeniu, postanowił odezwać się Shino.
- Mówiliście, że w trakcie zamieci każdy z miejscowych jest już ukryty w swoim domu. Dlaczego, mimo że nimi jesteście, znajdujecie się tutaj, w jednej z kryjówek? - zapytał.
- To proste. Wracamy z podróży. Byliśmy w sąsiadującym Kraju Błyskawic, a tak dokładniej to w ich ukrytej wiosce – odpowiedział Kenshin, posyłając mu lekki uśmiech. Wypił kilka łyków swojego napoju, obserwując reakcję Itachiego i Shikamaru, którzy posłali sobie znaczące spojrzenia. Postanowili skorzystać z okazji i zacząć poszukiwania Sakury już teraz.
- Skoro tam byliście... Szukamy kogoś. Jesteście w stanie nam pomóc i powiedzieć, czy widzieliście w tej wiosce różowowłosą dziewczynę? - zapytał Itachi, przenosząc spojrzenie z Shikamaru na braci Iburi.
Na jego słowa Kenshin prychnął, co ich zdezorientowało.
- Czy widzieliśmy? Oczywiście. Nie dało się jej nie zauważyć. Narobiła takiego rabanu, że widziało ją i słyszało przynajmniej pół wioski – odezwał się chłopak. Jego słowa natychmiast zainteresowały Naruto, który spojrzał na niego z wyczekiwaniem.
- Naprawdę? Co się tam stało? - zapytał blondyn, czując podekscytowanie na myśl, że usłyszy informacje o przyjaciółce.
- Ja nie mam pojęcia. Wiem tylko, że w tempie ekspresowym przed moją twarzą przeleciał jakiś facet, po czym zatrzymał się na ścianie jednego z budynków – odpowiedział Makoto. Kenshin zaśmiał się, pokręcił głową w reakcji na jego słowa. Po kilku sekundach się odezwał.
- Ale ja wiem. Stałem niedaleko niej, kiedy jacyś mężczyźni próbowali ją okraść. Miałem zamiar rzucić się jej na pomoc, ale sama sobie świetnie poradziła. - Zaśmiał się ponownie, odchylając głowę do tyłu, jakby przypominając sobie te wydarzenia. Naruto miał wrażenie, że tamta sytuacja musiała być niezwykle zabawna. - Sprała ich na kwaśne jabłko. Jak zobaczycie centrum miasta, to sami uwierzycie.
- Co zrobiła? - zapytał Sai, uprzedzając resztę, która chciała zapytać o to samo.
- Tak, jak powiedział Makoto, pierwszemu przywaliła pięścią, przeleciał kilkadziesiąt metrów, dopóki nie zatrzymał się na ścianie jednego z budynków, który się po chwili zawalił. Drugiego powaliła na miejscu, tworząc przy tym w ziemi krater. Rozwaliła przez to kilka stoisk, bo to wszystko działo się na targu. A trzeci, widząc to wszystko, zwiał jak najprędzej. Aż się za nim kurzyło. Najśmieszniejsza była reakcja tej dziewczyny. Szkoda, że nie widzieliście jej miny, kiedy rozejrzała się i zobaczyła, ile zniszczeń spowodowała. Zaczęła biegać od stoiska do stoiska, płacąc za uszkodzenia. Za budynek również zapłaciła. Chciała też się zająć tymi bandziorami, ale zmyli się, kiedy nie patrzyła. Później odeszła, jakby się nic nie stało – dokończył Kenshin.
Naruto poczuł radość, mogąc po raz pierwszy od dwóch lat usłyszeć wieści o swojej przyjaciółce. W dziewczynie z opowieści bliźniaków natychmiast rozpoznał Sakurę. Zachowanie było identyczne. Kiedy Haruno się denerwowała, tak właśnie reagowała. A skoro to była ona, to współczuł tym dwóm bandytom, którzy poczuli jej pięść. Uzumaki do tej pory bał się złości dziewczyny i jej silnych uderzeń. Nawet przed treningiem z Tsunade, która nauczyła różowowłosą używać techniki Siły Wzmocnionej Chakrą, młoda kunoichi posiadała wielką siłę. Naruto przypomniał sobie sytuację, kiedy dziewczyna, będąc jeszcze geninem, użyła masztu statku jako broni. Oczywiście, naturalna siła dziewczyny nie mogła równać się z tą Tsunade, która samą potęgą swoich mięśni była w stanie kruszyć kamienie. Obie kobiety miały doskonałą kontrolę chakry, więc pozwoliło im to używać medycznego ninjutsu w ich stylu walki.
Sasuke mruknął coś pod nosem, niezadowolony. Pamiętał zachowanie dziewczyny sprzed lat i doszedł do wniosku, że najprawdopodobniej młoda kobieta nie zmieniła się w najmniejszym stopniu. Wciąż szybko się irytowała i przez to nadmiernie używała pięści. Zazwyczaj w tym wypadku obiektem jej zainteresowania stawał się Naruto, czego blondyn zupełnie nie mógł nigdy zrozumieć. Nawet kiedy denerwowała się na innych, to obrywał właśnie Uzumaki.
Uchiha podejrzewał, że Haruno nie zmieniła także tego, że wciąż darzyła go uczuciem. Na jego twarzy natychmiast wykwitła olbrzymia niechęć. Pamiętał, jak dziewczyna kleiła się do niego, kiedy byli razem w drużynie, czego bardzo nie lubił. Szukał wtedy siły do zemsty na starszym bracie i nie w głowie mu były dziewczyny. Teraz sytuacja była zupełnie inna. Razem z bratem powrócił do wioski, gdzie obaj chcieli odbudować swój klan oraz jego dawną potęgę. Musieli znaleźć odpowiednie kobiety, które byłyby godne zostania ich żonami i matkami ich dzieci. Ani Itachi, ani Sasuke nie znaleźli na razie odpowiednich kandydatek.
Sasuke wiedział, że Sakura była silną kunoichi, godną, by stać się jego żoną, ale czarnowłosy nigdy nie czuł do niej tego, co czuła ona. Zawsze była jedynie jego przyjaciółką. Nie myślał o niej jako o swojej możliwej partnerce. Dziewczyna cierpiała za każdym razem, kiedy ją odrzucał i przez to mężczyzna czuł, że nie chce spotkać się z dawną towarzyszką. Była jedną z bardzo niewielu osób, które wciąż w niego wierzyły, nawet kiedy zszedł na złą drogę. Broniła go zawzięcie, kiedy go oskarżano. Mężczyzna czuł do niej sympatię, ale nic ponadto. Dlatego nie chciał sprawiać jej bólu.
Itachi obserwował swojego brata i Naruto. Widział ich reakcje, obie zupełnie odmienne od siebie. U Naruto widział ogromną radość i podekscytowanie, a u Sasuke niezadowolenie i posępność. Wiedział, co było tego powodem. Zdawał sobie sprawę z tego, jakie Sasuke miał uczucia względem Sakury. Mimo tego, że była jedyną szansą na uratowanie ich przyjaciół, to młody Uchiha w głębi duszy nie chciał tego spotkania. Itachi jak nikt inny rozumiał swojego brata, który zmienił się po wojnie. Gdyby wciąż był taki, jak w trakcie treningu z Orochimaru, to nie zwróciłby żadnej uwagi na to, co czuła dziewczyna. Walka z Naruto w Dolinie Końca zmieniła postrzeganie młodego Uchihy, który się po tym zmienił. Zrozumiał, że Haruno go kochała i był jej wdzięczny za uczucie, którym go obdarowała. Nie potrafił się jednak odwzajemnić.
Starszy Uchiha wiedział, że jeśli jego brat w trakcie trwania wojny dostrzegłby Sakurę, to zauważyłby, że dziewczyna już nic do niego nie czuła.
Itachi początkowo sądził, że po wojnie Haruno mogłaby zostać żoną Sasuke, ale jej widok i zachowanie zupełnie temu przeczyły. Ignorowała młodszego Uchihę, ale kiedy jej wzrok już się na niego natknął, widział w jej oczach wobec niego brak jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Itachi nie wiedział, co się w dziewczynie zmieniło, ale był pewny, że choćby nawet Sasuke wyznał jej, że ją kocha, nie zrobiłoby to na niej wrażenia. Miał przeczucie, że gdyby nawet próbowano ją zmusić do małżeństwa, to zrobiłaby wszystko, by do tego nie dopuścić.
Do pomieszczenia weszła Hinata, trzymająca w dłoniach tackę z kilkoma kubkami, wypełnionymi gorącym naparem. Przeszła przez pomieszczenie, przekazując każdemu po jednym, za co wszyscy jej podziękowali. Kazuo odebrał od niej tackę, po czym zaniósł ją z powrotem na miejsce. Dziewczyna skierowała się w stronę Naruto i szybko koło niego usiadła. Chłopak posłał jej lekki uśmiech i uścisnął jej rękę. Kiedy czerwonooki chłopak wrócił, skierował się na matę koło brata.
- Jak tylko zamieć się skończy, odejdziemy stąd. Musimy kontynuować swoją podróż – odezwał się Shikamaru po krótkiej ciszy.
- Dlaczego? Spieszy wam się gdzieś? - zainteresował się Makoto. Kazuo i Kenshin również nadstawili uszu, chcą usłyszeć odpowiedź. Brązowowłosy zastanowił się, czy poinformować ich o misji, jaką wykonywali.
- Tak, spieszy. Poszukujemy tej dziewczyny, którą widzieliście w wiosce. Tylko ona jest nam w stanie pomóc – zdecydował się użyć bezpiecznej i ostrożnej odpowiedzi. Wolał nie wspominać o ciężkiej sytuacji, w jaką wpadła Wioska Liścia. Otrucie ninja Konohy nie powinno ich interesować.
- W takim razie cieszymy się, że mogliśmy dostarczyć wam o niej jakichkolwiek informacji. - Uśmiechnął się szeroko Kenshin, upijając ostatni łyk herbaty. Odstawił kubek gdzieś dalej, po czym wstał i ułożył się na posłaniu pod ścianą. - Nie będziecie mieć nic przeciwko temu, że się zdrzemnę?
Nie mieli. Shinobi Liścia również postanowili odpocząć. Czekała ich jeszcze długa droga do celu, więc powinni wykorzystać w jak największym stopniu burzę śnieżną i przeznaczyć ten czas na sen. Makoto postanowił, że poinformuje ich o momencie, w którym pogoda się poprawi. I tak nie mógł zasnąć – jego noga zaczęła mu dokuczać. Kazuo również zadeklarował się nie spać. Postanowił towarzyszyć rudowłosemu. Reszta położyła się pod ścianą i po chwili zasnęła, nie zważając na to, że Uzumaki natychmiast po ułożeniu się na posłaniu, zaczął głośno chrapać. Makoto uniósł brwi w zdziwieniu, widząc to. Nie spodziewał się, że ktokolwiek będzie w stanie usnąć w takim hałasie. Doszedł jednak do wniosku, że najwidoczniej wszyscy byli niezwykle zmęczeni.
Kazuo co jakiś czas wychodził na zewnątrz, by sprawdzić, jak wyglądała tam sytuacja. Z zadowoleniem wywnioskował, że śnieżyca słabła z minuty na minutę. Poinformował o tym swojego towarzysza, który zareagował radością. Zdarzało się, że taka pogoda mogła utrzymywać się przez wiele dni, a nawet tygodni. Całe życie w Kraju Mrozów wtedy ustawało. Ludzie chowali się w swoich domach, wychodzili wtedy tylko w niezwykłych przypadkach. Shinobi z Liścia mieli ogromne szczęście, że burza zaczęła słabnąć po tak krótkim czasie. On również miał szczęście. Chciał wrócić już do domu, gdzie jego noga zostałaby opatrzona. Żadne z nich nie było medycznym ninja, więc rudowłosy mógł jedynie robić zimne okłady, które zmniejszały opuchliznę. Mężczyźni rozpoczęli cichą rozmowę, nie chcąc, by ich usłyszano. Nie wiedzieli, że Itachi czuwał, nie mogąc zasnąć przez hałasy wydane przez leżącego obok Naruto.
- Myślałem, że wszystko jest już dobrze – cicho stwierdził zaniepokojony niebieskooki. Zerknął na Kazuo, który na jego słowa zdrętwiał. Odwrócił od niego wzrok. Nie chciał o tym rozmawiać.
- Bo było. Usłyszałem jego słowa i aż się we mnie zagotowało. Nie chciałem tego. Nawet jeśli to Uchiha – odparł, wpatrując się w śpiących ninja, oceniając, czy żadne z nich ich nie słyszy.
Itachi leżał skierowany twarzą do ściany, więc na szczęście dwójka siedząca przy ognisku nie mogła zauważyć jego reakcji. Sasuke ani razu nie użył przy nich Sharingana, a Rinnegan ukryty był pod grzywką, która zasłaniała jego lewe oko. Itachi, z uwagi na fakt, że używanie Sharingana pogarszało jego wzrok, nie używał go już od jakiegoś czasu. Nie było możliwości, żeby nieznajomi wiedzieli, kim oni byli. Naruto także nie użył swoich zdolności. Jedyną wskazówką dla nich były opaski ninja z symbolem Wioski Liścia. Ale faktem było to, że Itachi i Sasuke Uchiha oraz Naruto Uzumaki wyglądali jak inni, zwykli mieszkańcy. Nie wyróżniało ich nic, co mogłoby naprowadzić na ich tożsamość. Jedynie wygląd Hinaty krzyczał, że jest z klanu Hyuga. Jej Byakugan był charakterystyczny tylko dla tego klanu.
Wobec tego Itachi doszedł do wniosku, że mężczyźni, których dzisiaj spotkali, znali ich, a on chciał się dowiedzieć, skąd.
Ale nie w tej chwili. Wolał zapytać o to wtedy, kiedy reszta jego towarzyszy również będzie mogła tego wysłuchać. Chciał dalej słuchać ich rozmowy, ale w tym momencie Naruto postanowił przeszkodzić mu w jego planach. Blondyn przekręcił się we śnie i zaczął mamrotać pod nosem coś o ramenie. Mężczyźni siedzący przy ognisku natychmiast przerwali rozmowę, patrząc na niego z zaniepokojeniem. Kiedy zorientowali się, że ruch Uzumakiego nie był spowodowany jego przebudzeniem, trochę się uspokoili, ale postanowili nie kontynuować tej dyskusji.
Co bardzo nie odpowiadało starszemu z braci Uchiha.
Minęła godzina, w trakcie której obaj prowadzili neutralne rozmowy, które w żadnym stopniu nie ciekawiły Itachiego. Kazuo wstał, po czym skierował się w stornę wyjścia z kryjówki. Nie było go krótką chwilę, ale kiedy wrócił, natychmiast podszedł do leżących z zamiarem poinformowania ich o zakończeniu się burzy śnieżnej. Itachi powoli wstał. Stwierdził, że to odpowiedni moment. Natychmiast skierował czujne spojrzenie na Makoto, który skrzywił się pod jego bacznym wzrokiem. Iburi natychmiast zorientował się, że coś jest nie tak, ale postanowił udawać, że tego nie widzi. Zaśmiał się nerwowo z Naruto, który zaczął narzekać na swój podły los, w końcu musiał opuścić ciepłe schronienie i wyjść na ten ziąb.
Shikamaru zauważył zachowanie Itachiego, ale nie skomentował go. Czekał cierpliwie. Po krótkiej chwili reszta jego drużyny stanęła obok, również dostrzegając dziwne zachowanie starszego z braci.
- Skąd nas znacie? - Itachi spojrzał na bliźniaków nieugiętym wzrokiem, a widząc ich zmieszane spojrzenia, kierujące się w stronę czerwonookiego, Uchiha odwrócił się w jego stronę. Zrozumiał, że od bliźniaków nie otrzyma odpowiedzi. Pytanie czarnowłosego zainteresowało jego towarzyszy, którzy również zaczęli czekać na słowa Kazuo.
- Dlaczego myślisz, że was znamy? - odpowiedział Kazuo pytaniem na pytanie. Miał spokojny głos, zdawał się nie przejmować podejrzeniem Itachiego. Zupełnie inaczej było w przypadku słów, które wypowiedział do niego Sasuke. Wtedy chłopak zareagował złością.
- Kiedy następnym razem będziecie rozmawiali o czymś tajnym, lepiej upewnijcie się, że wszyscy śpią i nikt was nie słyszy – doradził Uchiha, marszcząc brwi. Kenshin zerknął na brata pytająco, ale Makoto odwrócił wzrok. - Więc? Skąd nas znacie?
Ninja z Konohy patrzyli na nich wyczekująco, a czerwonooki zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Nazywam się Kazuo Kurama – odpowiedział w końcu, posyłając Itachiemu wrogie spojrzenie.
Tylko niektórzy z nich wiedzieli, o co chodziło.
Dawniej klan Kurama był jednym z najpotężniejszych klanów, które zamieszkiwały Konohę. Ich więzy krwi równały się mocy klanu Uchiha. Członkowie tej rodziny byli najlepszymi użytkownikami genjutsu, jacy chodzili po świecie. Nawet Uchiha ze swoim Sharinganem nie mogli w tym zakresie się z nimi równać. Jednak mimo niezwykłych zdolności w genjutsu wielu shinobi z klanu Kurama miało problem, by zdobyć wyższą rangę niż Chūnin. Wiele lat temu, nie wiadomo dlaczego, liczba członków klanu zmalała i stało się to powodem osłabienia potęgi całej rodziny. Ich ważność dla wioski drastycznie spadła. Przestali być doceniani. Zdarzało się, że rodziły się u nich dzieci z potężną zdolnością do genjutsu. Było to jednak niezwykle rzadkie. Zwykle taki potomek pojawiał się w głównej gałęzi rodu. Bali się go nawet członkowie jego rodziny. Pierwszym powodem było to, że genjutsu tej osoby mogło stać się rzeczywistością. Drugim był fakt powstawania w jego podświadomości drugiej osobowości, która z czasem przeszkształcała się w demona, a ten przejmował kontrolę nad człowiekiem.
Starszy Uchiha pamiętał, jak jego klan i klan Kurama rywalizowali ze sobą o wpływy. W wiosce byli wrogami. Dopiero poza nią, kiedy toczyli bitwy z innymi wioskami, stawali się towarzyszami, walczącymi ramię w ramię. Każdy członek rodziny Uchiha uczony był o umiejętnościach drugiej strony. Itachi był pewny, że Kurama praktykowali to samo. Stąd Kazuo mógł wiedzieć o Itachim i Sasuke. Byli oni synami głowy zarówno klanu Uchiha, jak i Wojskowych Policyjnych Sił Konohy.
Ale Itachi nie wiedział nic o czerwonookim chłopaku.
- Jak to możliwe, że ja o tobie nic nie wiem? Nigdy ciebie nie widziałem – zainteresował się Itachi, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- Pochodzę z bocznej gałęzi rodu, a urodziłem się z umiejętnościami, jakie powinny należeć do trzonu. Moja rodzina ukrywała mnie, traktując jak broń ostateczną. Wiedzieliście o umiejętnościach Yakumo, ale nie wiedzieliście nic o mnie – odpowiedział zimno. Kazuo nie chciał o tym mówić, ale nie miał wyboru. Musiał powiedzieć coś, co zadowoli Shinobi Konohy, którzy nie znali ani jego, ani jego towarzyszy.
- Czy to znaczy, że masz w sobie tego demona? - Cicho zapytał Shikamaru. Kurama powoli skinął głową, jego oczy zabłyszczały niebezpiecznie. Mieli wrażenie, że w tej chwili to nie Kazuo na nich patrzy.
- Skoro byłeś ich bronią, to dlaczego ciebie nie użyli? Klan Kurama przestał mieć znaczenie, to była odpowiednia chwila - zapytał Shino po krótkiej ciszy. Każde z nich chciało zadać to pytanie, ale to właśnie on się odważył.
W oczach Kazuo dostrzegli ból, ale po w chwili spojrzał na nich surowym wzrokiem.
- To nie wasza sprawa. Wiecie już, skąd znam Uchiha, więc reszta nie powinna was interesować. Ja nie wpycham się buciorami w wasze życie, więc wy też tego nie róbcie.
- A dlaczego nam pomogliście? - zapytała cicho Hinata.
- Bo pochodzicie z tej samej wioski – odpowiedział, po czym zamilkł, nie chcąc odpowiadać na kolejne pytania, które cisnęły się na ich usta.
Kurama spojrzał w oczy Makoto, który posłał mu słaby uśmiech. Czerwonooki odwrócił szybko spojrzenie, wbijając je w podłogę. Ból, który przywołało wspomnienie o rodzinie spowodował, że w jego oczach zaczęła odbijać się prawda. Wtedy Itachi dostrzegł nieszczerość w jego spojrzeniu. Wiedział, że Kazuo nie skłamał, ale również nie powiedział im wszystkiego. Domyślił się, że było coś jeszcze.
Coś, co nie dotyczyło jego rodziny.

****

Oddział z Konohy mknął już po lodowym pustkowiu. Śnieg skrzypiał im pod butami, lodowaty wiatr sypał im w oczy wciąż spadające z nieba śnieżynki. Zamieć spowodowała, że spadło jeszcze więcej białego puchu, przez co wszystkie powstałe wcześniej drogi zostały zasypane. Musieli się mocno starać, by nie zapaść się w nim aż po pas. Z pewnością ich poruszanie się byłoby ułatwione, gdyby w okolicy znajdowały się drzewa, po których mogliby skakać. Niestety, znajdowali się w tej chwili w miejscu, gdzie nie było żadnych roślin.
Miało minąć jeszcze trochę czasu, zanim ludzie Daimyō z Kraju Mrozów pozbędą się zasp, które przeszkadzały podróżnikom. Od granicy między tym krajem a Krajem Błyskawic dzieliła ich już tylko godzina, jednak forma ich poruszania wydłużała ten czas o kolejną godzinę. Wszyscy zaczęli się martwić o przyjaciół, którzy wciąż znajdowali się w szpitalu w stanie zagrożenia życia. Stracili tutaj już zbyt wiele czasu. Kiedy dotrą do Kraju Błyskawic i zmieni się teren, będą musieli zwiększyć tempo.
Z trzema mężczyznami pożegnali się w niezbyt przyjemnej atmosferze. Itachi został później posądzony przez Naruto, że przesadził. Najwidoczniej tylko czarnowłosy zauważył, że Kazuo ich okłamał.
Kiedy akurat Kuramy nie było w pobliżu, Sai zadał pytanie, które chodziło po ich głowie od jakiegoś czasu, a mianowicie zainteresował ich fakt, że we trójkę pochodzili z klanów, które albo były już na wymarciu, albo były tego bliskie.
Członkowie klanu Iburi byli kiedyś zagrożeniem sami dla siebie. Ich umiejętność, czyli zamienianie swojego ciała w dym, było bardzo niedoskonałe. Wielu z nich nie potrafiło tego kontrolować, przez co od czasu do czasu zmieniali się w niego nieumyślnie. Kiedy byli w swojej drugiej formie, byli zupełnie nieodporni na wiatr. Rozproszenie przez niego powodowało śmierć. Wobec tego klan Iburi przeniósł się pod ziemię. Zaczęli mieszkać w jaskiniach, gdzie nie docierał wiatr. Znalazł ich tam Orochimaru, który obiecał im, że pomoże im w ustabilizowaniu swoich umiejętności, a oni zgodzili się, po czym przekazali mu swoje dzieci, u których moc klanu była wyraźniejsza. W wyniku badań członkowie rodziny umierali, gdyż Orochimaru zależało tylko na tym, by przejąć ich umiejętności. Klan Iburi praktycznie wymarł. Znano tylko jedną kobietę, która pozostała przy życiu. A teraz okazało się, że żyli również bliźniacy.
Natomiast jedyną przedstawicielką głównej gałęzi klanu Kurama była Yakumo. Reszta jej rodziny była martwa, a powodem tego było zawładnięcie dziewczyną przez zamieszkującego jej ciało demona, który podpalił dom, zabijając przy tym jej rodziców. Gałąź boczna była bardzo niewielka, liczyła teraz zaledwie kilku ninja.
Na pytanie odpowiedział im Makoto. Stwierdził, że zaopiekował się nimi człowiek, który przygarniał do siebie niechcianych i porzuconych ninja, którzy nie mieli już rodziny. Więcej im już nie zdradził.
Pożegnali się, a bracia Iburi z szerokimi uśmiechami wyrazili nadzieję na kolejne spotkanie z ninja z Konohy, tak jakby zupełnie nie widzieli napiętej atmosfery, jaka panowała między nimi.

Dzisiaj jestem nawet zadowolona. :)
Wyjaśniło się kilka rzeczy, między innymi to, co czują do siebie Sasuke i Sakura oraz dlaczego Kazuo zareagował tak gwałtownie. Uwielbiam jego postać. Zresztą, ja chyba kocham prawie wszystkich, których stworzyłam. xd Jakbyście się zastanawiali, to nie podałam wszystkich bohaterów z zakładce. Jest tam kilku, których nie ma. :)
Znowu nie ma Sakury, jest tylko opowieść o niej i znowu nie ma ItaSaku, ale na pocieszenie, macie ten piękny obrazek, przedsmak tego, co będzie później. :D
I muszę wam powiedzieć jeszcze dwie ważne rzeczy.
Do niedawna nie wiedziałam jeszcze, jak dokładnie poprowadzę historię, ale teraz już wiem. Chcę was ostrzec, że to nie będzie szczęśliwa historia. Musicie być tego świadomi. Ostatnio napisałam jeden drastyczny i smutny moment, który sprawił, że mnie samej leciały łzy. Dlatego wolę was uprzedzić już teraz, byście nie byli zdziwieni.
Druga informacja jest taka, że w tej chwili nie mam czasu na nic i nie wiem, jak będzie z piątym rozdziałem. Czwarty pojawi się w terminie, za dwa tygodnie, ale nie jestem w stanie stwierdzić, jak będzie z kolejnym. W tej chwili mam różne zaliczenia, później będą egzaminy i eseje. Staram się zrobić wszystko trochę szybciej, bym później mogła normalnie pisać, ale niczego nie obiecuję. Do końca maja mam urwanie głowy. Postaram się dokończyć jakoś piąteczkę i również wstawić wam ją w terminie. :)
Mam do was również pytanie o muzykę. Co o niej sądzicie? Przeszkadza wam?

4 komentarze:

  1. Hinata jak pięknie rozładowała atmosferę. Mam wrażenie, że ona zawsze wie jak postąpić, by załagodzić konflikt. Zamierzasz wchodzić w jakieś NaruHina w trakcie opowiadania? (tak tylko z ciekawości pytam ;)
    Ach! Przednia historia z Sakurą - totalnie do niej to pasuje. Sasuke musiał mieć zacną minę jak tego słuchał. Przemyślenia Itachiego skłaniają mnie do przyjęcia teorii, że ten ze względu na brata długo będzie się opierać wdziękom Sakury. Już nie mogę się doczekać.
    Szczęśliwe historie w świecie shinobi wydają mi się zawsze trochę zbyt wyidealizowane. To jednak brutalny świat, więc cieszy mnie kierunek, który zdecydowałaś się obrać dla tego opowiadania. Poza tym lubię smutne historie oraz tragicznie kończące się romanse ^^".
    Co do muzyki to ja z reguły stopuję na każdym blogu, zanim zdąży się załączyć ;)
    Dużo weny i czasu życzę <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, będzie trochę NaruHina, tak, jak i innych par, ale to będzie tylko dodatek. Głównym tematem jest ItaSaku. :)
      To prawda, takie zachowanie pasuje do Sakury idealnie. ^^
      Raczej nie wydaje mi się, by Itachi musiał patrzeć na brata, myśląc o Sakurze. Jest z Sasuke blisko i wie, że on nic do niej nie czuje. W trakcie wojny dostrzegł, że ona sama już nie kocha Sasuke, czyli tak naprawdę może mieć w tej sytuacji wolną rękę. :D
      To wspaniale. xd Nie chciałabym, by mnie czytelnicy ganiali z widłami, jeśli np. zabiję postać, którą polubili. xd No to smutku i tragizmu dużo tutaj znajdziesz, bo nie przepadam za ckliwymi opowieściami w świecie shinobi. Już zacieram rączki. :D
      Tak się właśnie zastanawiałam, czy komuś to nie przeszkadza. Starannie wybrałam muzykę, by pasowała, ale zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy lubią takie klimaty, dlatego wolałam zapytać. :)
      Dziękuję serdecznie za komentarz i również pozdrawiam. ^^

      Usuń
  2. O matko, znalazłam bloga ItaSaku, który jest prowadzony na bieżąco, szczęściara ze mnie! Tylko nie przerwij w trakcie, jak znaczna część ma w zwyczaju XD Obserwuję i wyczekuję nowej notki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, nie mam zamiaru przerywać w trakcie. :P
      A nowy rozdział już jutro. :)

      Usuń

Layout by Shayen