My breath is shallow
I just can't catch it
My heart is breaking
feel the waves crashing
New storm is building
if it reaches land
I'll go under, under
I just can't catch it
My heart is breaking
feel the waves crashing
New storm is building
if it reaches land
I'll go under, under
Svrcina - Island
Shikamaru mógł odetchnąć z ulgą, kiedy tylko postawili nogę na
terytorium Kraju Ognia. W miejscach, w których byli do tej pory,
były straszne warunki. Kraje Mrozów i Błyskawic przywitały ich
lodowato, natomiast Kraj Gorących Źródeł nie zdążył jeszcze
odzyskać swojej dawnej świetności sprzed Czwartej Wielkiej Wojny
Shinobi. Prowadzono tam wtedy najgorsze walki, które spowodowały
okropne zniszczenia. Dwa lata, jakie minęły od tego czasu, nie
pozwoliły jeszcze władzom na odbudowę. Pola, których w tym kraju
było mnóstwo, znajdujące się poza większymi miastami, zupełnie
nie nadawały się do uprawiania zbóż, gospodarstwa, które
stawiały na rolnictwo, upadły. Yugagakure zawsze było małą
wioską, utrzymującą się jedynie z turystów, którzy w końcu
zrezygnowali z przybywania do tego wynędzniałego miejsca, mając do
wyboru inne, rozwijające się wioski. Mieszkańcy przez to zubożeli.
Zazwyczaj było tak, że właściciele ziemscy sprzedawali swój
majątek za bezcen, by móc wyżywić rodzinę. Taka niska cena
wynikała z faktu, że niewielu ludzi chciało kupić ziemię w
zapomnianym przez wszystkich miejscu.
Widok, jaki zastali po opuszczeniu łodzi i pożegnaniu się z
rybakiem i jego synami, naprawdę ich przeraził. Wszędzie dookoła
znajdowały się wyniszczone do cna pola, nierodzące już żadnych
plonów. Tylko gdzieniegdzie można było zauważyć ogromne
gospodarstwa bogatych mieszkańców, którzy kupili ziemie od tych
biedniejszych. Nikogo już nie dziwił fakt, że niektórzy wieśniacy
mieli w swoim posiadaniu nawet kilka wiosek. Ich ziemie były żyzne,
nie tak jak reszta. Pracowali na nich dawni właściciele, a
chronione były przez podejrzanie wyglądających ludzi, którzy
najprawdopodobniej kiedyś byli zwykłymi przestępcami. W
najbiedniejszych miejscach przy drodze siedziały dzieci, ubrane w
poobdzierane ubrania, które już od dawna nie nadawały się do
noszenia. Właściwie lepszym określeniem na tę odzież byłyby po
prostu strzępy. Dzieci, zamiast się uczyć albo bawić, zostały
zmuszone do żebrania.
Bali się myśleć, co stanie się z dziećmi, kiedy przyjdą
chłodniejsze dni. Lato, które już się kończyło, było w tym
roku nadzwyczaj łaskawe, temperatury nie spadały nigdy poniżej
dwudziestu stopni, a pola nawadniane były przez spadający
regularnie z nieba deszcz. Rolnikom nie groziły susze, które
nawiedziły kontynent zaledwie rok wcześniej. Zabrały one wtedy
wielką część zbiorów, w niektórych miejscach doprowadzając
ludność do głodu. Prognozy wykazywały, że jesień również
miała być ciepła, zupełnie przeciwnie do zimy, ponieważ
przewidywano, że będzie ona najgorszą od lat.
Wiele z domów, czy też raczej chat, miało swoje lata świetności
już dawno za sobą. Większość zbudowana była z drewna
pozyskanego ze świerku lub sosny, które rosły w okolicach, jednak
były to drzewa, które w odróżnieniu od dębu, psuły się bardzo
szybko. Już z daleka można było zauważyć, że drewno jest
spróchniałe. Mieszkanie w takich miejscach było niebezpieczne,
gdyż w każdej chwili mógł zawalić się dach, jeśli ażurowa
więźba, na której się trzymał, była w złym stanie.
Shikamaru od razu postanowił, że wspomni Hokage o tym, co tutaj
widzieli. Żaden człowiek nie mógł żyć w takich okolicznościach.
Był pewny, że warunki sanitarne w tym miejscu były tragiczne, a
choroby były czymś normalnym. Zdążył zauważyć, że znajdowało
się tutaj niewielu shinobi, wśród których na pewno nie było
żadnego medycznego ninja, gdyż w trakcie wojny zostali
zdziesiątkowani przez białego Zetsu. Ci, którzy przeżyli, byli
bardzo potrzebni. Władze wiosek adorowali ich, oferując im różne
udogodnienia, byle tylko zgodzili się zamieszkać w ich wiosce.
Nawet mniej wykwalifikowani medycy dostawali teraz większe zarobki,
niż kiedyś otrzymywali ich bardziej doświadczeni koledzy. Po
wojnie tak bardzo spadła ich ilość, że potrzebne były
natychmiastowe szkolenia, których niewielu mogło się podjąć.
Szatyn zastanawiał się, gdzie znajduje się Daimyō Kraju Gorących
Źródeł. Niedopuszczalne było, by zostawił swój kraj i poddanych
w takim stanie. Nie powiadomił też innych wiosek o trudnym
położeniu, w jakim się znaleźli. Jego ludzie umierali, a on nic z
tym nie zrobił. Jak podejrzewał chłopak, powodem tego była obawa,
że większe wioski zaczną ingerować w sprawy wewnętrzne Kraju
Gorących Źródeł, co było dosyć prawdopodobne. Po wojnie Kraje
Ognia i Wiatru wtrąciły się w politykę Wioski Deszczu, co
przyniosło dla niej pozytywne efekty, ale nie spodobało się
mieszkańcom. Każdy wolał być niezależny, nikt nie lubił, jak
obcy wtrącali się w nie swoje sprawy. Po śmierci Konan w Amegakure
nie było odpowiedniej osoby, która miałaby tak wielkie poparcie,
by przejąć władzę. Rozpoczęły się przez to krwawe walki,
zakończone interwencją Hokage i Kazekage, którzy postanowili
poprzeć jedną ze stron konfliktu. Nowy przywódca objął władzę,
ale natychmiast po tym wyrzucił z wioski przedstawicieli obu krajów.
Był wdzięczny za ich pomoc, ale nie chciał, by czuli się oni jak
u siebie.
Różnica, jaką dostrzegli po przekroczeniu granicy, była
kolosalna. Kraj Ognia był bardzo bogaty, nawet najbiedniejsze
gospodarstwa były dużo większe od tych po drugiej stronie granicy.
Ludzie tutaj byli przeszczęśliwi. Życie toczyło się tutaj wolnym
rytmem. Mężczyźni pracowali na swoich żyznych polach, co nie było
dla nich koniecznością do przeżycia, kobiety zajmowały się
domem, ozdabiając go świeżymi kwiatami, codziennie na ich stole
pojawiały się inne potrawy, a dzieci bawiły się dookoła,
radośnie biegając po lasach i łąkach, a kiedy ktoś przechodził
drogą, ciekawie wpatrywały się w podróżnych. Było tak właśnie
w ich przypadku. Szli drogą, rozglądając się ciekawie, kiedy
dwóch chłopców wybiegło z lasu obok i podbiegło w ich stronę,
trzymając w rękach bukiety polnych kwiatów. Z szerokim uśmiechem
stanęli przed Hinatą i Sakurą, jedynymi kobietami w tym
towarzystwie, po czym je im przekazali, przezabawnie się kłaniając.
Kiedy tylko je odebrały, chłopcy natychmiast uciekli za drzewa,
śmiejąc się głośno i dołączajac do innych dzieci. Młoda
Hyuuga uśmiechała się szeroko, podniosła kwiaty bliżej twarzy,
by poczuć ich zapach, ukrywając przy tym delikatny rumieniec, jaki
pojawił się na jej policzkach. Natomiast Haruno wpatrywała się
obojętnie w ognistoczerwone kwiaty maku. Przez chwilę stała
spokojnie, aż w końcu głośno prychnęła. Jej dziwne zachowanie
przyciągnęło uwagę innych. Posłała im krzywy uśmiech, po czym
ostentacyjnie wyrzuciła bukiet za siebie. Z gardła Naruto wydobył
się okrzyk, bedący wyrazem protestu.
- Dlaczego to zrobiłaś?! - krzyknął blondyn, wskazując na
rozrzucone po ziemi rośliny. Ryoichi podszedł do różowowłosej,
ciągle patrząc na Uzumakiego..
- Jeszcze się głupio pytasz? - odparł. Przeleciał wzrokiem po
twarzach shinobi z Konohy, a kiedy na ich dostrzegł na nich tylko
niezrozumienie, cicho westchnął. Podszedł do najbliższego drzewa,
po czym się o nie oparł, przeczuwając, że będzie ich czekać
długa rozmowa. Przymknął oczy, posyłając przed tym ostrzegawcze
spojrzenie Keijiemu, który był podejrzanie zbyt radosny. Narato
najwidoczniej spodziewał się jakiejś rozróby. Z ust Kiby wydobyło
się głośne warknięcie. Zawtórował mu Akamaru, który zaczął
niebezpiecznie szczerzyć kły, stojąc obok nogi właściciela.
- Może nas oświecicie, skoro jesteście tacy mądrzy? Ciągle
zachowujecie się, jakbyście pozjadali wszystkie rozumy. Mam tego
dosyć! - wrzasnął szatyn, zbliżając się szybko do
czarnowłosego. Już podwijał rękawy, by rozpocząć bójkę, kiedy
w porę stanął przed nim Shikamaru, który złapał go mocno za
rękę, obserwując przy tym zachowanie Sakury. Wyglądała na
znudzoną. Zupełnie nieprzejęta tym, że przed chwilą wyrzuciła
bukiet przekazany jej przez dziecko, patrzyła na swoje paznokcie,
oceniając ich stan. Chyba nie był zbyt dobry, bo zmarszczyła brwi,
przerzucając niezadowolone spojrzenie na stojących przed nią
ludzi. Naruto patrzył na Keijiego, którego zachowanie zaczęło go
wkurzać. Zielonowłosy miał coś w sobie, co prowokowało innych do
reakcji. Mimo tego, że nie zachowywywał się gorzej od różowowłosej
dziewczyny, to i tak blondynowi podskoczyło ciśnienie. Uzumaki
zacisnął zęby tak mocno, że już prawie słyszał dźwięk
kruszenia się. Kiedy czerwone tęczówki spotkały się z
błękitnymi, Naruto nie mógł opanować chęci zdarcia z jego
twarzy tego prześmiewczego uśmieszku. Nikt nie zdążył mrugnąć,
kiedy blondyn skoczył na zielonowłosego, przy radosnym ryku Kuramy.
W tym samym momencie Naruto poczuł, jak uderza w niego potworna
siła. Miał wrażenie, że spadła na niego góra. Poleciał szybko
do tyłu, łamiąc po drodze dwa drzewa, a zatrzymał się dopiero na
trzecim. Uderzył mocno głową o korę. Już od dawna nie oberwał
tak bardzo, więc przed oczami stanęły mu mroczki i zadzwoniło mu
w oczach. Kiedy po kilku sekundach doszedł do siebie, z wrażenia
odebrało mu dech w piersiach. Przed oczami miał twarz różowowłosej
przyjaciółki, wykrzywioną teraz we wściekłym grymasie. Patrzyła
z furią gdzieś poniżej jego twarzy. Podążył wzrokiem za ręką
dziewczyny, którą wyciągała przed siebie i wtedy zrozumiał, że
nie mógł oddychać, bo zaciskała ją na jego gardle. Wierzgnął z
paniką nogami, kiedy nie poczuł pod nimi gruntu. Sakura trzymała
go w powietrzu za szyję.
Z szokiem wpatrywał się w jej twarz. Jeszcze nigdy nie doszło do
takiej sytuacji. Mimo że często ją irytował, a dziewczyna go za
to karciła, to nigdy tak naprawdę nie chciała mu zrobić krzywdy.
Jej agresywne zachowanie zawsze wynikało z faktu, że martwiła się
o niego. Nawet jeśli czasami trafiał przez nią do szpitala z
połamanymi kośćmi, to on wciąż jej ufał. W końcu się
uspokoił. Przestał ruszać nogami, wisząc bezwładnie w jej
morderczym uścisku. To najwidoczniej zbiło Sakurę z pantałyku, bo
w jej oczach dostrzegł niepewność. Zaczęła strzelać oczami w
różne strony, aż w końcu znowu utkwiła je w swojej dłoni. Nie
zwolniła uścisku.
Zaczęło brakować mu powietrza, spojrzał jej więc z żalem w oczy. Nawet tego nie dostrzegła. Powoli się dusił, ale nic jednak nie zrobił. Zarówno on, jak i ona doskonale wiedzieli, że chłopak mógł się w każdej chwili uwolnić, ale pozwolił, by przyjaciółka przyciskała go do drzewa, dusząc go.
Zaczęło brakować mu powietrza, spojrzał jej więc z żalem w oczy. Nawet tego nie dostrzegła. Powoli się dusił, ale nic jednak nie zrobił. Zarówno on, jak i ona doskonale wiedzieli, że chłopak mógł się w każdej chwili uwolnić, ale pozwolił, by przyjaciółka przyciskała go do drzewa, dusząc go.
Naruto zerknął za plecy Haruno. Jego przyjaciele stali oniemieli,
nie mogąc się nawet poruszyć. Widział ich szeroko otwarte ze
zdziwienia oczy. Shino i Kiba podtrzymywali strasznie bladą Hinatę,
która wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. Inuzuka wyglądał,
jakby chciał wkroczyć do akcji, jednak powstrzymywał go Shikamaru.
On, Sasuke i Itachi obserwowali uważnie sytuację. Blondyn wiedział,
że każdy z nich pomógłby, gdyby nastała taka konieczność. Na
razie pozwolili, by Sakura sama zorientowała się, co robi. Nara
chciał dać jej ostatnią szansę.
Przeniósł wzrok trochę dalej i dostrzegł, że nawet Keijiemu
zrzedła mina. Zielonowłosy już się nie uśmiechał. Z jego
krwistoczerwonych tęczówek zniknął błysk, który doprowadził do
tej sytuacji. Mężczyzna wpatrywał się zaniepokojony w plecy
różowowłosej. Rozchylał trochę usta, jakby chciał coś
powiedzieć. Ryoichi nadal był opanowany, ale widać było, że
poruszyły go działania przyjaciółki. Przestał opierać się o
drzewo, podszedł nawet kilka kroków.
W momencie, w którym Naruto miał już zemdleć z braku tlenu,
poczuł, jak uścisk na jego gardle rozluźnia się. Upadł na
ziemię, uderzając w nią mocno kolanami, a chwilę później
czołem. Zaczął się ksztusić, nie mogąc wytrzymać tak nagłego
napływu powietrza. Mimo gwałtownego kaszlu usłyszał, że ktoś
woła jego imię, a po chwili poczuł uspokajający dotyk na ramieniu
i plecach. Uniósł spojrzenie i zobaczył białe, przerażone oczy,
należące do Hinaty. Nie były to jednak oczy, które chciał teraz
widzieć. Powiódł wzrokiem jeszcze dalej, aż napotkał na swojej
drodze zielone, przygaszone tęczówki. Sakura patrzyła na niego z
tak bezgranicznym smutkiem, że Naruto pękło serce. Przez chwilę
stojący obok niej Ryoichi musiał ją podtrzymywać, jednak nim
ktokolwiek zdążył się o tym przekonać, dziewczyna stała już o
własnych siłach. Odwróciła wzrok od dawnego przyjaciela, po czym
znowu nałożyła na twarz maskę obojętności.
Oboje doskonale wiedzieli, że poza nim nie został już nikt, kto
chciałby jej powrotu do wioski.
****
Do bram Konohy zostały jeszcze dwie godziny drogi. Shikamaru zdążył
wysłać już do Kakashiego list zawiadamiający o czasie ich
przybycia. Nara wiedział, że Sakura nie będzie miała nawet
zamiaru spotkać się z Hokage, postarał się więc, by to Hatake
się z nią spotkał. Prawdopodobnie po wykonaniu swojej pracy w
szpitalu Haruno będzie chciała odejść. Jego zdaniem należało ją
zatrzymać i przesłuchać. Zdążył już zauważyć, że
różowowłosa zachowywała się nieobliczalnie. Teraz, gdy biegła
obok nich z beznamiętną miną, Shikamaru miał ochotę ją uderzyć.
Jeszcze niedawno dusiła swojego starego przyjaciela, a teraz
zachowywała się, jakby nic się nie stało. Szatyn doszedł do
wniosku, że jej zachowanie było zaskoczeniem nawet dla Ryoichiego i
Keijiego. Wciąż na nią patrzyli, nie kryjąc nawet pytań,
pojawiających się w ich oczach. Na nich również nie zwracała
uwagi.
Naruto nie zamierzał się skarżyć, ale gardło strasznie go
bolało. Wystarczyło, że na jego twarzy był już widoczny grymas,
który przyciągał uwagę zaniepokojonej Hinaty. Był pewny, że
cała szyja jest teraz w pięknym odcieniu fioletu, który na
szczęście został schowany pod ubraniem. Odchrząknął delikatnie,
chcąc sprawdzić stan gardła, a to ściągnęło na niego uwagę
wszystkich, z wyjątkiem Sakury, która patrzyła nad drogę przed
sobą. Blondyn podrapał się po głowie, lekko zawstydzony, ale
skoro wszyscy już na niego patrzyli, postanowił zadać pytanie,
które nurtowało go od kilku godzin.
- To powie mi końcu ktoś, dlaczego Sakura wyrzuciła te piękne
kwiaty, które dostała od tego chłopca? - Tak jak podejrzewał,
miał lekką chrypkę, ale nadal można było poznać, że to jego
głos. Skoro dał radę mówić, to nie miał też niczego
uszkodzonego.
Na jego pytanie wszyscy z niechęcią zerknęli na Haruno, która
albo nie usłyszała pytania, albo zupełnie je zignorowała. Nie
mieli zamiaru przeżywać powtórki sytuacji sprzed kilku chwil, więc
postanowili jej nie denerwować. Zostawili ją w spokoju. Ryoichi
przez chwilę wpatrywał się w przyjaciółkę, ale nie doczekawszy
jej odpowiedzi, sam postanowił się odezwać. Shinobi z Konohy
przysunęli się trochę, chcąc usłyszeć, co powie.
- Powinieneś zrozumieć, widząc to wszystko, co dzisiaj zobaczyłeś.
- Ryoichi posłał mu smutny uśmiech, po czym przeniósł wzrok na
Haruno i na niej go zatrzymał. Kobieta widząc to lekko
przyspieszyła, biegnąc teraz kilka kroków przed wszystkimi. Wyraz
jej twarzy stał się dla nich tajemnicą. - Kraj Gorących Źródeł
jest w tak opłakanym stanie, że minie wiele lat, nim mieszkańcy
przywrócą go do poprzedniego stanu. Być może nawet nie uda im się
przywrócić go nigdy. Dlatego, że kraj bez swoich mieszkańców
zwyczajnie przestaje istnieć.
Jest tak źle, że dziesiątki ludzi umierają codziennie na ulicach,
a jeśli mają wystarczający luksus, by mieć swój własny dom, to
giną w łóżku. Ojcowie i matki odmawiają sobie, by dać swoim
dzieciom, aż w końcu stają się one sierotami zdanymi na siebie.
Ciałami ich rodziców nikt się nie przejmuje, same więc muszą
kopać dół tylko własnymi dłońmi, często w zamarzniętej
ziemi.
Czy wiecie, jak wyglądają wtedy takie ręce? Jeśli nie, to wam
powiem. Ziemia tam jest tak twarda, że dłonie dziecka po wszystkim
są jedną, wielką raną. Jeśli ma ono szczęście i w ranę nie
wda się zakażenie, to do końca życia jest kaleką, bo nie ma w
pobliżu osoby, która byłaby w stanie wyleczyć taką ranę, a
jeśli ktoś się już znajdzie, to żąda tak wielkiej zapłaty, że
dzieciak do końca życia nie zdołałby tego spłacić.
Dziewczynki mają od chłopców gorzej, bo zdarza się, że jeśli
jest ona bardzo ładna i słodka, to zostaje wzięta pod opiekę
przez sutenera. Dorasta w luksusach, nieświadoma tego, czego zażąda
od niej jej opiekun. Później zostaje przyuczona do swojego zawodu,
a opiekun żąda od niej wtedy zapłaty za to wszystko. Jeśli
dziewczynka odmawia prostytuowania się, są wobec niej stosowane
groźby, a często nawet przemoc. Oczywiście jednak tak, by nie
okaleczyć jej na zawsze. Nikt przecież nie zapłaci dużo za źle
wygladającą prostytutkę, prawda?
Najmłodsza, jaką kiedykolwiek widziałem, miała 13 lat, była
jeszcze dzieckiem. Zaczepiła mnie na ulicy, próbując uwieść i
zaciągnąć w jakieś krzaki. Kiedy zrozumiała, że jej się nie
uda, rozpłakała się tak bardzo, że wszyscy ludzie dookoła
zwrócili na nas uwagę.
Urwał opowieść, zamyślony. Przypomniał sobie, jak dziewczynka we łzach wyjawiła mu, że jej alfons zabije ją i jej młodszego brata, jeśli nie przyniesie mu pieniędzy. Od dłuższego czasu nie mogła znaleźć kogoś chętnego na jej wdzięki, a to zaczęło denerwować mężczyznę, który podejrzewał, że zaczęła unikać wykonywania jego poleceń. Prawdą było jednak, że w miasteczku, w którym przebywali, było coraz gorzej z pieniędzmi i nikt nie chciał ich wydawać na prostytutki wątpliwego zdrowia.
Urwał opowieść, zamyślony. Przypomniał sobie, jak dziewczynka we łzach wyjawiła mu, że jej alfons zabije ją i jej młodszego brata, jeśli nie przyniesie mu pieniędzy. Od dłuższego czasu nie mogła znaleźć kogoś chętnego na jej wdzięki, a to zaczęło denerwować mężczyznę, który podejrzewał, że zaczęła unikać wykonywania jego poleceń. Prawdą było jednak, że w miasteczku, w którym przebywali, było coraz gorzej z pieniędzmi i nikt nie chciał ich wydawać na prostytutki wątpliwego zdrowia.
Ścisnęło mu się gardło, przez co postanowił zrezygnować z
dalszej opowieści. Posłał znaczące spojrzenie Keijiemu, który
pokiwał wolno głową, po czym odchrząknął,. Wtedy wszyscy
spojrzeli na niego. Miał zadziwiający jak na niego, poważny wyraz
twarzy, który spowodowała historia opowiedzana przez przyjaciela.
- Mamy w zanadrzu wiele gorszych opowieści, jednak nie chcemy
przecież obciążać nimi miastowych. Jeszcze zaczęlibyście mieć
koszmary. - Zaśmiał się cicho, nie mogąc powstrzymać się od
delikatnej uszczypliwości. Nie zareagowali na nią, więc po chwili
spojrzał na nich ze złością. - Sakura wyrzuciła ten pieprzony
bukiecik, bo u nas dziecko, zamiast dać go jakiejś przypadkowej
babie, idącej ulicą, po prostu zeżarłoby te cholerne kwiaty razem
z liśćmi. Gdyby ona tego nie zrobiła, sam wyrwałbym je jej z
ręki, wyrzucił i jeszcze podeptał.
Swoją krótką wypowiedź dokończył gardłowym warknięciem.
Hinata aż podskoczyła, słysząc ten pełen gniewu dźwięk. Jak
wszyscy zdążyli się domyśleć, czerwonooki nie za bardzo chciał
mówić o tym wszystkim, czego doświadczyli. Świadczyło o tym też
spojrzenie, jakie posłał czarnowłosemu przyjacielowi, który nic
sobie z tego nie robił. Wydawało się, że Ryoichi miał swój
własny plan, o którym nie poinformował przyjaciół.
Nieprzyjemną ciszę przerwała różowowłosa dziewczyna, o której
obecności zapomnieli. Haruno biegła z przodu, nie robiąc do tej
pory nic, co świadczyłoby o tym, że słuchała opowieści
Ryoichiego, ale teraz postanowiła ją krótko skomentować.
- Gdzie dwa słonie walczą, cierpi na tym trawa.
Więcej się nie odezwała, milcząc do samego końca podróży.
****
Od razu, kiedy dotarli do wioski, Sakura, Ryoichi i Keiji udali się
w stronę szpitala, tak jak tego od nich oczekiwano. Shikamaru
postanowił zdać Hokage szybki raport, a reszcie towarzyszy nakazał
skierować swe kroki za Haruno, którą trzeba było przypilnować.
Nigdy nie wiadomo, co mogłoby wpaść do głowy tej niezrównoważonej
kobiecie.
Nara jak zwykle miał rację, bo nie zdążyli wejść do szpitala, a
mogli już zobaczyć kolejne wcielenie różowowłosej. Jeszcze z
ulicy słychać było jej wściekłe okrzyki. Nim doszło do
rękoczynów i zniszczenia całego szpitala, wkroczyli do niego
shinobi. Recepcja pełna była sterroryzowanych przez nią
pielegniarek. W tym momencie Sakura przypominała wszystkim dawną
siebie, krzykliwą i agresywną. Brakowało tylko, by przywaliła
Uzumakiemu, a shinobim z Konohy wydałoby się, że niedawne, przykre
wydarzenia były tylko snem.
Przyjaciele Sakury stali trochę na uboczu, zupełnie nie zdziwieni
reakcją Haruno, jakby jej zachowanie było dla nich zupełnie
normalne. Najwidoczniej dziewczyna nadal miała przebłyski swojego
starego zachowania, nie zawsze będąc ironiczną i zimną.
Krzyki ściągnęły w to miejsce piekielnie zmęczoną Shizune, która do tej pory tkwiła na OIOMIe, zajmując się oddziałem, który nadal był w krytycznym stanie. Kobieta wyglądała, jakby sama potrzebowała pomocy lekarskiej. Była strasznie blada, miała sine usta, podkrążone i przekrwione oczy. Włosy miała tak przetłuszczone, że Keiji z zainteresowaniem podszedł bliżej, podejrzewając, że natarła je masłem. Rzucone przez nią bazyliszkowate spojrzenie zmusiło go do rezygnacji z tego planu. Brak snu spowodował u kobiety straszną drażliwość, więc kiedy Shizune zauważyła Sakurę, ta cofnęła się delikatnie. Na widok różowowłosej szatynka otworzyła szeroko oczy, ożywiając się natychmiast.
Krzyki ściągnęły w to miejsce piekielnie zmęczoną Shizune, która do tej pory tkwiła na OIOMIe, zajmując się oddziałem, który nadal był w krytycznym stanie. Kobieta wyglądała, jakby sama potrzebowała pomocy lekarskiej. Była strasznie blada, miała sine usta, podkrążone i przekrwione oczy. Włosy miała tak przetłuszczone, że Keiji z zainteresowaniem podszedł bliżej, podejrzewając, że natarła je masłem. Rzucone przez nią bazyliszkowate spojrzenie zmusiło go do rezygnacji z tego planu. Brak snu spowodował u kobiety straszną drażliwość, więc kiedy Shizune zauważyła Sakurę, ta cofnęła się delikatnie. Na widok różowowłosej szatynka otworzyła szeroko oczy, ożywiając się natychmiast.
- Co tu jeszcze robisz? Idź ich leczyć! - krzyknęła, podbiegając
do niej, łapiąc ją za rękę i ciągnąc w stronę odpowiedniego
odziału. Nijak nie dało się jej jednak ruszyć. Sakura zaparła
się nogami z całej siły, robiąc w podłodze wgłębienie, ale
żadna z nich nie zwróciła na to uwagi, w przeciwieństwie do
płaczącego cicho dyrektora szpitala. Dziewczyna wciąż tkwiła w
miejscu. Posłała nieprzyjemne spojrzenie stojącej najbliżej
pielęgniarce, która się pod nim skurczyła.
- Miałam taki zamiar, ale twój jakże domyślny i wspaniały
personel nie chciał nas przepuścić - warknęła, łypiąc na
wszystkich dookoła, co spowodowało, że kilka stojących najbliżej
kobiet odsunęło się gwałtownie. Jedna z nich wpadła na Keijiego,
a na widok jego szerokiego uśmiechu zemdlała. Chłopak w porę
zdążył ją złapać. Obie kobiety miały paskudny humor, ale
Shizune nie zwróciła na to uwagi. Wciąż traktowała ją jak
podopieczną, którą niegdyś uczyła wytwarzania trucizn. Nie
zmieniło się jej postrzeganie dziewczyny, nawet po tych kilku
latach, które Sakura spędziła poza wioską.
- Sakura ma dostęp do wszystkich pomieszczeń w tym szpitalu. Macie
się jej słuchać, jasne? - oznajmiła Shizune, patrząc twardo na
pielęgniarki i kilku lekarzy, którzy zdążyli się już pojawić.
Wszyscy zgodzili się, bojąc się obu kobiet. Różowowłosa nie
zdążyła zaskarbić sobie ich sympatii, krzycząc i grożąc im, a
Shizune nie spała już od dawna. Piła jedynie kawę, przez co stała
się strasznie nerwowa.
Shizune znów zaczęła ją ciągnąć, ale dziewczyna wciąż nie
dała się ruszyć z miejsca. Z ust starszej kobiety wypłynęło
niezadowolone warknięcie. Spojrzała na młodszą z pretensją.
- Im też musisz dać takie pozwolenie. - Haruno kiwnęła głową w
stronę stojących przy ścianie przyjaciół. Ryoichi miał
beznamiętny wyraz twarzy, wpatrywał się ze znudzeniem w
przeciwległą ścianę. Brakowało tylko, by zaczął ziewać. Keiji
uniósł brwi na widok uwagi, jaką poświęcili im wszyscy na
korytarzu, po czym podniósł rękę i po krótkim zastanowieniu
radośnie nią pomachał. Zapomniał przy tym, że trzymał omdlałą
przed chwilą pielęgniarkę, która runęła na ziemię, nie mając
żadnego podparcia.
Szatynka zdobyła się na chwilę profesjonalizmu i już miała
odmówić, widząc ich, ale znała Sakurę doskonale i wiedziała, że
różowowłosa wolałaby sama umrzeć, niż narazić pacjenta na
utratę zdrowia lub życia. Była dobrym medykiem i musiała
wiedzieć, co robi. Ku oburzeniu wszystkich zebranych, Shizune
zgodziła się na postawione warunki. Zbiorowy ryk został przerwany
przez dwa wściekłe spojrzenia obu kobiet. Młodsza z nich z
zadowoleniem zwróciła się do przyjaciół.
- Keiji, idź zrobić antidotum na tę cholerną truciznę. Ryoichi,
uleczysz Botana. Ja zajmę się Chojim i Atasuke. - Sakura wydała
polecenia, w tym samym czasie rzucając swoją torbę zielonowłosemu.
Mężczyzna złapał ją z kpiącym uśmiechem.
- Dziesięć minut - oznajmił z wyzwaniem w oczach. Różowowłosa
zastanowiła się przez chwilę, po czym gwałtowie pokręciła
głową. Narato zaśmiał się, po czym poczochrał włosy
dziewczyny, przez co po chwili wylądował po drugiej stronie
pomieszczenia z podbitym okiem. - Tchórz!
Kiedy pozbierał się z podłogi, ruszył w końcu do laboratorum,
prowadzony przez jedną z kobiet która odsunęła się od niego tak
bardzo, jak tylko mogła. Mężczyzna dumnie wypinał pierś. Sakura,
marszcząc brwi, ruszyła na OIOM chwilę później. W odróżnieniu
od niego, szła sama. Ryoichi widząc zdziwiony wyraz twarzy
wszystkich obecnych, cicho westchnął.
- Keiji chciał założyć się z Sakurą, że znajdzie antidotum w
ciągu dziesięciu minut, ale ona się nie zgodziła - wyjaśnił
krótko. On też miał już ruszać w ślady przyjaciółki, kiedy
odezwał się Naruto.
- Czemu się nie zgodziła? - zapytał głupio. Brunet zerknął na
niego z niedowierzaniem. Widząc, że pytanie zostało zadane na
serio, zmarszczył brwi.
- A po co miałaby zgadzać się na z góry przegrany zakład? On
jest mistrzem trucizn, prawdopodobnie wystarczy mu spojrzenie na
wyniki rannych i będzie wiedział, jakiego rodzaju składniki
zostały użyte do jej produkcji.
Wzruszył ramionami, po czym odszedł, zostawiając ich za sobą.
Jeśli prawdą było to, co mężczyzna powiedział, to Keiji Narato
mógł być ogromnym zagrożeniem. Postanowili wzpomnieć o nim
Kakashiemu.
****
Oddział intensywnej opieki medycznej szpitala w Wiosce Liścia był
miejscem, w którym pojawił się właśnie prawie cały personel.
Korytarz, z którego wchodziło się do sal nie był jednak
wystarczająco wielki, by pomieścić tak wielu ludzi, więc Shizune
została zmuszona do odesłania wiekszości obecnych do swoich zajęć.
Zdawała sobie sprawę, że nie powinno ich tu nawet być, bo powinni
zajmować się pacjentami, ale nie miała serca, by nie zgodzić się
na obserwację cudów, jakie działy się właśnie w jednej z sal.
Można powiedzieć, że Sakura obległa salę, w której leżał
Atasuke. Wygoniła z niej będącą tam pielegniarkę, wyrzucając ją
na korytarz, po czym zabarykadowała się w pomieszczeniu. Miała
teraz święty spokój, chociaż wciąż irytowała ją szklana
ściana, jaka oddzielała ją od gapiów. Była ona tam jednak
potrzebna, gdyż każdy, kto był na korytarzu mógł w porę
zauważyć, czy z pacjentem nie dzieje się nic złego. W pierwszym
odruchu Haruno chciała zrobić coś z szybą, by stała się
nieprzezroczysta, jednak ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu,
orientując się, że byłoby to lekką przesadą. Już teraz Kakashi
i Shikamaru patrzyli podejrzliwie na jej ręce i nie chciała nawet
myśleć, jakiego narobiliby rabanu, gdyby uniemożlwiła im
patrzenie na swoje działania. Spróbowała chociaż zasłonić sobą
stojące równolegle do szklanej ściany łóżko, jednak prawie
zabiła się o będące tam kable od potrzebnej w pomieszczeniu
aparatury, więc i z tego pomysłu musiała zrezygnować. Teraz stała
przodem do widzów, łypiąc na nich spode łba. Nie lubiła, kiedy
ludzie patrzyli na jej ręce w trakcie pracy.
Zanim zaczęła leczenie, przygotowała sobie wiele misek z wodą.
Technika, którą chciała wykonać, była bardzo podobna do Saikan
Chūshutsu no Jutsu. Oba jutsu były jej autorstwa i do tej pory nikt
poza nią, nie potrafił ich wykonać. Kiedyś próbowała tego
nauczyć Shizune, a później Ryoichiego, ale szatynka mimo
posiadania wodnej natury chakry nie była w stanie sobie poradzić, a
przyjaciel różowowłosej nie miał odpowiedniej natury chakry, więc
mógł tylko pomarzyć o wykonaniu tych technik.
Saikan Chūshutsu no Jutsu polegało na wyciągnięciu za pomocą
chakry i leczniczych płynów toksyny z ciała rannego, prowadząc je
przez nacięcie wykonane przez skalpel z chakry. Odmiana tej
techniki, której nie zdążyła nadać jeszcze nazwy, miała leczyć
oparzenia. Była to jednak dużo trudniejsze jutsu, którego
wykonanie było ciężkie nawet dla Sakury. Wymagało tak ogromnych
pokładów chakry, że mogła je wykonać tylko osoba posiadająca
Byakugō no In albo będąca Jinchūriki.
Różowowłosa widziała, jak medycy patrzą z zainteresowaniem na
jej ręce, kiedy nacinała skórę na klatce piersiowej Atasuke za
pomocą Chakura no Mesu, a potem wprowadzała leczniczą wodę w
nacięcia na jego ciele. Od razu po pierwszej turze zrobiło jej się
słabo, ale czekało na nią jeszcze więcej pracy. W myślach
dziękowała medykom, że przed jej przybyciem wprowadzili pacjenta w
narkozę, bo nie miała ochoty wysłuchiwać jego agonalnych
wrzasków.
Kiedy wyciągnęła z jego ciała kulę wodną, można w niej było
zobaczyć kawałki skóry i martwe tkanki. Pochyliła się i
przyjrzała dokładnie miejscu, nad którym teraz pracowała i z
zadowoleniem dostrzegła zaróżowiony lekkonaskórek. Posłała
trochę chakry w ciało mężczyzny i zauważyła, że skóra
właściwa, jak i tkanka podskórna też są w dobrym stanie. Zabrała
się za dalszą pracę.
Jej uwagę zwróciło otwarcie drzwi sali, w której przebywała. Już miała zwrócić uwagę przybyszowi, kiedy okazało się, że był nim Keiji. Mężczyzna posłał jej lekceważący uśmiech, dzięki czemu zrozumiała, że on swoją robotę wykonał, a teraz przyszedł jej z pomocą. Natychmiast wziął jedną z czystych ściereczek i podszedł z nią do dziewczyny, ocierając jej czoło. Potem zabrał miski z zanieczyszczoną wodą i je wymienił.
Jej uwagę zwróciło otwarcie drzwi sali, w której przebywała. Już miała zwrócić uwagę przybyszowi, kiedy okazało się, że był nim Keiji. Mężczyzna posłał jej lekceważący uśmiech, dzięki czemu zrozumiała, że on swoją robotę wykonał, a teraz przyszedł jej z pomocą. Natychmiast wziął jedną z czystych ściereczek i podszedł z nią do dziewczyny, ocierając jej czoło. Potem zabrał miski z zanieczyszczoną wodą i je wymienił.
Keiji zawsze wiedział, co jest jej potrzebne.
Zajęcie się poparzonym członkiem ANBU zajęło jej więcej czasu,
niż zamierzała, więc tylko najwytwalsi obserwatorzy przypatrywali
się leczeniu Chojiego. Z nim poszło dużo szybciej. W leczeniu
złamań była już doświadczona, a dodatkowo przy tym musiała się
skupiać tylko na jednym, konkretnym miejscu, w którym kość
została złamana. Trochę większym problemem była nadkruszona
miednica, bo aby ją uleczyć musiała użyć dużo więcej
chakry.
Ryoichi poradził sobie z uleczeniem Botana, a znając jego możliwości, nie musiała sprawdzać stanu pacjenta. Teraz pozostało tylko uleczyć dolegliwości czwórki ninja, które powstały po działaniu trucizny.
Ryoichi poradził sobie z uleczeniem Botana, a znając jego możliwości, nie musiała sprawdzać stanu pacjenta. Teraz pozostało tylko uleczyć dolegliwości czwórki ninja, które powstały po działaniu trucizny.
Keiji powiedział jej dokładnie, z jakim typem trucizny mieli do
czynienia. Substancja, którą użyto miała działanie anatomiczne,
czyli działała na narządy wewnętrzne. Sakura z pomocą Ryoichiego
spędziła kilka godzin na wyleczeniu wszystkich organów. Nie udało
jej się jedynie ocalić nerki Chojiego, która zupełnie przestała
działać. Nerka, której większa część nabłonka wydzielniczego
podległa zniszczeniu, stała się martwą masą skrzepłego białka.
W momencie, w którym Sakura zamknęła jego ciało po wyjęciu
niedziałającego narządu, od razu zwaliła się na ziemię przy
akompaniamencie głośnego rechotu Keijiego. Huk, jaki nastał przy
jej upadku, mógł zwiastować natychmastowy zgon, ale wydane chwilę
później pełne cierpienia jęki uspokoiły Ryoichiego, który
zdążył już dowlec się do dziewczyny z drugiej części
pomieszczenia. Jako przykładny przyjaciel szybko do niej dołączył,
zapominając, jak właściwie używa się nóg. Oboje leżeli teraz
pod ścianą, obserwując spod byka śmiejącego się do rozpuku
Narato.
- Zabiję cię, jak tylko wstanę! - zagroziła kobieta, próbując
podnieść się do pionu za pomocą ściany. Ryoichi trochę jej w
tym dopomógł, chcąc krwawej zemsty na zielonowłosym. Długo im to
zajęło, ale w końcu stanęła o własnych siłach, patrząc wrogo
na oddalającego się powoli w stronę wyjścia przerażonego
Keijiego. Zrobiła kilka chwiejnych kroków, chybocząc się przy tym
jak woda w szklance trzymana przez człowieka chorego na padaczkę,
któremu palą się właśnie spodnie i który tańczy lambadę. W
końcu rozstawiła nogi trochę szerzej, zachowując równowagę i z
satysfakcją przyjrzała się uciekającemu mężczyźnie. Dała mu
sekundę na ucieczkę, a po jej upływie ruszyła w pogoń.
Keiji w panice dopadł do drzwi, ale zanim doszło do mordobicia,
pojawił się w nich Kakashi, zagradzając Narato drogę ucieczki.
Ten próbował przecisnąć się bokiem, najprawdopodobniej nie
zdając sobie sprawy z tego, kto przed nim stoi. Szarowłosy pozwolił
mu na ucieczkę, co zielonowłosy przyjął z wielką ulgą. Stanął
na korytarzu w bezpiecznym miejscu, obserwując przez szybę
przyjaciółkę, która właśnie pojawiła się przed Hatake,
natychmiast się zatrzymując o krok od niego. Uspokoiła się
szybko, przywołując na twarz powagę, która zastąpiła miejsce
wściekłości. Oboje obserwowali się w ciszy. Oceniali się
wzajemnie. Mistrz i jego dawna podopieczna. Hokage i jego podwładna.
Kakashi zobaczył u niej dojrzałość, której nie było, gdy
podróżowali razem w jednej drużynie. Dziewczyna zawsze była
inteligentna, rozsądna i błyskotliwa, lecz również naiwna i
dziecinna. Utraciła swoją świeżość i prostoduszność, a w
zamian otrzymała bagaż doświadczeń, o których nie wiedział nikt
w wiosce. Sama niosła jego ciężar na swoich barkach. Szarowłosy
wystarczająco dobrze ją znał, by stwierdzić, że ona się pod nim
uginała. Jej zielone, lekko zmrużone oczy patrzyły na niego
przenikliwie. Ona również go oceniała. Z pewnością była
świadoma tego, że potrafił czytać z niej, jak z otwartej książki,
jednak na jej szczęście tekst napisany został w obcym języku,
którego on nie znał. Nie znał go również Shikamaru, który
zdążył opowiedzieć mu o zachowaniu Sakury, nie pomijając nawet
najmniejszych szczegółów. Różowowłosa zachowywała się wobec
dawnych przyjaciół wrogo, zastępując ich miejsce obecnymi
towarzyszami. Nie wiedział tylko, dlaczego to robiła. Hatake chciał
z nią o tym porozmawiać.
Po chwili przypomniał sobie, co przed chwilą zrobiła, więc ocenił
wzrokiem jej stan. Użyła ogromnej ilości chakry, co powinno być
przyczyną długiej niedyspozycji. Kakashi dziwił się, że nie
leżała teraz pod ścianą, dotrzymując towarzystwa swojemu
przyjacielowi, który po dokonaniu heroicznego czynu, jakim było
podniesienie dziewczyny na nogi, teraz leżał na ziemi bezwładnie,
nie mogąc ruszyć chociażby palcem. Oboje byli w podobnej sytuacji,
a mimo to ona stała przed nim wystarczająco prosto, by wyglądać
godnie chociaż w minimalnym stopniu. Westchnął cicho, widząc, że
dziewczyna wciąż jest tak uparta, jak kiedyś. Chociaż to się w
niej nie zmieniło.
- Sakuro, chcę z tobą porozmawiać na osobności. Przyjdź do
mojego gabinetu.
Chciał z nią porozmawiać teraz, ale jako Hokage miał obowiązek
dbania o swoich poddanych, więc nie wspominając o jej kiepskim
stanie, miał zamiar zaproponować termin rozmowy na następny dzień,
tłumacząc się pilnymi obowiązkami, które musi wypełnić jeszcze
dzisiaj, ale dziewczyna odezwała się, nie dając mu nawet dojść
do słowa.
- Dobrze, chcę to już mieć za sobą. Nie potrzebuję przerwy.
Chodźmy - rzekła, patrząc mu w oczy wyczekująco. Nie dał tego po
sobie poznać, ale mentalnie szczęka opadła mu aż do podłogi.
Chciał dać dziewczynie szansę na odpoczynek, którą ona perfidnie
odrzuciła. Spojrzał na nią wątpiąco, co przywitało się niezbyt
dobrym przyjęciem z jej strony. Warknęła ostro, podchodząc
bliżej, a mężczyzna został zmuszony do kapitulacji. Uniósł
poddańczo ręce, po czym wycofał się z pomieszczenia. Dziewczyna
ruszyła za nim, chybocząc się dalej na wszystkie strony.
Jest.
W KOŃCU.
Mam już normalną klawiaturę, a ta od laptopa chwilowo nie robi mi kawałów. (patrzy podejrzliwie na klawisze, łypiąc na nie spode łba)
W sumie nie wiem co napisać.
Większą część tego rozdziału pisałam przy wspaaaaniaej piosence. Jest to cover OST z Shingeki no Kyoujin, do którego zostały dodane słowa. Baaaardzo polecam. https://www.youtube.com/watch?v=7jDeIBrD_lY&list=RD7jDeIBrD_lY
Od następnego rozdziału zacznie się wszystko powoli wyjaśniać. Chyba. Tak mi się wydaje. Nie wiem, bo jeszcze nie napisałam, a znając mnie, to dowalę wam jeszcze coś niepotrzebnego i tyle będzie z moich planów.
Ten rozdział... nawet mi się podoba. Przynajmniej niektóre sceny. Nawet nie wiecie, jak źle mi się pisało o tym, jak Sakura dusiła Naruto, dlatego mogło to wyjść mi sztucznie, ale mam nadzieję, że jest w porządku.
No to... kto wysyła Sakurę do psychiatry?
No! Nareszcie ten twój super styl!
OdpowiedzUsuńWiesz... na początku to się nawet zmartwiłam.
Bo myślę sobie - cholercia! Ten rozdzialik taki krótki, a na początku tyle w nim opisów... I z góry tłumaczę, ja nie mówię, że jest to złe. Absolutnie! Takie wprowadzenia są i będą konieczne.
Po prostu moja romantyczna, szukająca podtekstów duszyczka obawiała się, że w tych całych milionach zdań o krajobrazie i sytuacjach powojennych zabraknie miejsca na akcje.
Ja to durna jestem, słuchaj! xd
Bo akcja była (choć nie taka, o jakiej marzyłam). I to była bardzo ciekawa i interesującą, mimo że zabrakło mi w niej postaci Itachiego, albo Sasuke. Faworyzuje Klan Uchiha, wiem. Tak już mam...
Nie mniej jednak, bomba!
Podoba mi się ta badassowa Sakura, która nie dość, że potrafi przypieprzyć, to jeszcze leczy jak nikt nigdy wcześniej! Lubię ją taką charakterną, upartą, niezależną i silną, serio!
Zastosowałaś wspaniały cytat o tej podeptanej trawie. To nadało postaci Haruno jeszcze więcej twardości i wigoru. Zabrzmiało to mega mądrze i zarazem świetnie odpowiednio.
Jestem dumna!
Z tego, że ich uleczyła, oraz z Ciebie, że tak super poradziłaś sobie z przeciwnościami losu ;P
Ogromnie mnie ciekawi, dlaczego Naruto dostał od niej takie lanie i kim właściwie są ci jej obecni kumple. Gdzie ich poznała, dlaczego im ufa? I czemu zachowuje się w stosunku do Konohy tak sukowato?
Masakra. Tak wiele pytań...
Dzięki za ten rozdział!
Pozdrawiam!
Temira
Rozdzialik krótki, ale i tak dłuższy od pozostałych. Ten jest chyba najdłuższy do tej pory. :P Ja uwielbiam dłuuuugie rozdziały, ale mam wrażenie, że jak napiszę dużo więcej, to wszyscy będą się nudzić, bo najprawdopodobniej takich zdań o krajobrazach i sytuacjach powojennych byłoby więcej. xd
UsuńMam nadzieję, że uspokoję twoją romantyczną, szukającą podtekstów duszyczkę. Zdradzę, że dd przyszłego rozdziału będzie więcej Itasia. W końcu chłopak musi wkroczyć na scenę, bo jak inaczej Sakura miałaby dowiedzieć się o jego obezwładniającym uroku? :D
Też ją taką lubię, chociaż początkowo podejrzewałam, że przez te jej zmiany wobec swoich przyjaciół i paczki Naruto wyjdzie mi raczej, jakby była psychicznie chora. No ale po twoim komentarzu wychodzi na to, że jest w porządku. ^^
O tak, przepiękne afrykańskie przysłowie. Na potrzeby miejsca akcji opowiadania miałam je przerobić, ale postanowiłam, że oryginał jest najlepszy. Hmm... jeśli ktoś dobrze odgadnie, co miała na myśli, mówiąc to, to dowie się, co między innymi leży jej na sercu. Taka delikatna podpowiedź. :D
Hyhyhy, powoli wszystko będzie się wyjaśniać. :D Baaaardzo powoli, bo nie byłabym sobą, gdybym od razu podała wszystko na tacy. XD
Dziękuję, kochana, za ten komentarz. :) I uprzedzam, że za kilka dni wpadnę do ciebie z komentarzem. Miałam to zrobić już dawno temu, ale postanowiłam od nowa przeczytać opowiadanie, bo minęło tyle czasu, że nie pamiętałam o kilku faktach. :)
Pozdrawiam ciepło! :D
W takim razie czekam cierpliwie! ♥
UsuńPrzeczytałam całe opowiadanko i muszę powiedzieć wow, super ^^
OdpowiedzUsuńNiby początkowo wypatrywałam wątku ItaSaku, ale w miarę postępu fabuły coraz mniej na niego czekałam. Twoje postacie niekanoniczne są cudowne! Czytam o nich z zapartym tchem. Najbardziej intryguje i ciekawi mnie Keiji, masakra chcę poznać jego tajemnice. Sakura też jest niesztampowa i zagadkowa, a to bardzo dobrze. No i shinobi Konohy, pokazałaś ich tak jak lubię tzn mają dalej elementy swoich charakterów, ale są tak bardzo naiwni (zwłaszcza Naruto), nie są świadomi realiów świata. Nie wszędzie jest tak dobrze jak w Wielkich Wioskach i koniec wojny nie oznacza pokoju, bo dalej wiele złego dzieje się na świecie. Jakiś maniak z kompleksem wielkości (Madara) nie jest jedynym złem na świecie, bo zrujnować życie mieszkańców małych wiosek i cywili mogą chordy pomniejszych rzezimieszków. Nie wszyscy żyją w wielkich krajach i mają wystarczającą ilość shinobi.
Czekam na dalszy rozwój historii. Pozdrawiam i życzę kilogramów weny.
Buziaki~
Bardzo ci dziękuję za ten komentarz. Zupełnie nie spodziewałam się nowej czytelniczki, a tutaj taka niespodzianka. ^^
UsuńSpoooookojnie, Itasaku jeszcze będzie, wiem jak się niecierpliwicie, wiec uspokajam: już niedługo. :D
Keiji to bardzo interesująca postać, mająca ciekawą historię. Jestem szczęśliwa, że ktoś zwrócił na niego uwagę, bo to mój ulubieniec wśród niekanonicznych postaci, których jest naprawdę dużo (oprócz tych w zakładce jest jeszcze kilku bohaterów). Niedługo poznasz jego tajemnice, obiecuję. :D
Właśnie tak! Paczka Naruto żyje sobie spokojnie w rozwijającej się wiosce, gdzie jest bezpiecznie, tylko niektórzy z nich wiedzą, że poza murami nie jest już tak kolorowo. Naruto pomimo wieku i doświadczenia wciąż patrzy na świat przez różowe okulary. :)
Pozdrawiam ciepło. :*
Kiedy kiedy kiedy? ♥
OdpowiedzUsuńDobre pytanie. Na razie mam tylko stronę tekstu, czyli jeszcze daleka droga do rozdziału. :P
UsuńWiem jedynie, że będzie w październiku.
I ty na mnie z widłami, na mnie?!
UsuńA pewnie, że tak! Przyzwyczajaj się. :P
UsuńDołączam się do skomlenia o nowy rozdział. Chcemy więcej! xD
UsuńBuziaki~
Bardzo przyjemnie się czyta :) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńNie wiem ile razy jeszcze tu wejdę i pocałuje przysłowiową klamkę xD
OdpowiedzUsuńAle rozumiem, że ff potrzebują czasu. Sama jestem taka cwana, bo mam parę rozdziałów naprzód w zanadrzu xD
I jeszcze raz przeczytałam całą historię. Miodzio!
❤
Jeszcze kilka razy ci się zdarzy. Może kilkanaście. Ewentualnie kilkadziesiąt.
UsuńStaaaaram się. Naprawdę. Nie moja wina, że mi ułożyli na studiach taki plan, że tylko z mostu skoczyć. Jak się już zdążę przyzwyczaić do innego trybu, to może i z pisaniem będzie lepiej. ^^