piątek, 16 listopada 2018

DZIEWIĘĆ



I look the same,
but I’m not fine.
The master of my own disguise.
If you knew the truth,
you’d probably hate me

Beth Crowley - Monster

 Czarnowłosy mężczyzna krążył po wiosce, szukając wszędzie różowowłosej dziewczyny, której pożyczył swój ulubiony płaszcz, czego szybko pożałował. Kiedy szedł z nią do Hokage udawał jeszcze, że nie wzruszają go zupełnie spojrzenia mieszkańców, jakimi go obdarowywali, jednak po tym, jak Haruno weszła do budynku, natychmiast stracił rezon. Nie było tak, że bał się reakcji ludzi albo nie czuł się w ich towarzystwie pewnie, utracił po prostu swobodę, która towarzyszyła mu przez ostatnie lata. U swojego brata także widział taką reakcję. Oboje nie lubili zwracać na siebie uwagi, a teraz każde przejście przez wioskę gromadziło wokół nich pokaźne grono. Wciąż patrzono im na ręce, mimo że udowodnili już swoją przydatność i wierność. Każde ich zachowanie było uważnie śledzone i wcale nie przez osoby, od których tego wymagano. ANBU dało im już spokój z rozkazu Kakashiego, który im ufał, a ich miejsce zajęli zwykli mieszkańcy. Obserwowano każde skrzywienie się braci Uchiha, każdy grymas na ich twarzach, każdy nadprogramowy gest czy krok. Już nie raz zdarzyło mu się zerknąć przypadkiem w jakimś kierunku, natrafiając po drodze na spojrzenie innego przechodnia, który widząc jego wzrok, natychmiast zwiewał gdzie pieprz rośnie, jakby Itachi miał mu zaraz zrobić coś złego. Jedynym miejscem, gdzie mógł czuć się swobodnie, był dom Sakury, w którym mieszkał teraz wraz z bratem. Jego ratunkiem w trakcie spacerów po wiosce był płaszcz, który dał właśnie różowowłosej. Dzięki niemu nie zwracał na siebie niepotrzebnej uwagi, gdyż nikt nigdy nie widział, czyja twarz znajduje się po kapturem. W wiosce często można było spotkać takich zamaskowanych osobników. Oczywiście, mógł pójść do sklepu i wyposażyć się w nowe odzienie, jednak brunet był pewny, że gdyby tylko wszedł do sklepu, wszyscy klienci jak i cały personel uciekliby jak najdalej. Wolał sobie tego zaoszczędzić, dlatego dowiedział się od dziwnie wyglądającego Shikamaru, że Kakashi i Sakura zakończyli już swoją pełną wrzasków rozmowę. Według Nary wrzeszczała głównie dziewczyna, a na zakończenie pełnej emocji dyskusji wyrzuciła biurko Hokage przez okno, po czym wyszła z gabinetu, kopiąc w drzwi, przez co wywaliła je z zawiasów. Prawdopodobnie właśnie dlatego Shikamaru był tak dziwnie blady, kiedy z nim rozmawiał. Młody chłopak musiał sobie uświadomić o nowych kosztach, które trzeba było pokryć w wyniku działań impulsywnej kobiety. W tym momencie było raczej krucho z pieniędżmi, które szły na wybudowanie nowych osiedli i naprawienie starych.
Jego rozmyślania przerwały głosy osób, których właśnie szukał. Sądził, że po sytuacji, jaka miała miejsce kilka godzin temu na ulicy, Keiji i Ryoichi ukryją się, byleby tylko zielonowłosy nie mógł sprowokowac shinobi Konohy do interwencji i wsadzenia go do więzienia. Itachi już wcześniej podejrzewał, że Narato był typem spod ciemnej gwiazdy, gdyż sam żył wiele lat w przestępczym świecie i potrafił rozpoznać ludzi podobnych sobie, ale nie sądził jednak, że jest on złoczyńcą takiego kalibru. Brunet zdążył już zajrzeć do Księgi Bingo jednego z członków ANBU, o czym ten oczywiście nie wiedział i rzeczywiście znalazł tam postać Keijiego. Przypisywane mu były morderstwa setek ludzi popełnione na przestrzeni wielu lat, na które jednak nikt nigdy nie znalazł żadnych dowodów. Jedyną rzeczą, jaka mogła nakierować na niego śledzych były jego ogromne umiejętności w zakresie zielarstwa, które nabył przed laty. Takie zdolności były niezwykle rzadkie, a posiadało je zaledwie kilka osób na całym świecie. Oprócz tego wszystkie ciała znajdywano w Kraju Ziemi, w którym żył młody Narato. Nie było o nim wiadomo zbyt wiele. Ninja z jego wioski nie odkryli, skąd dzieciak, jakim wtedy był, mógł zdobyć taką wiedzę o ziołach. Nikt nie wiedział, kim byli jego rodzice i gdzie się wychowywał. Było tak, jakby jego życie przed popełnionymi przez niego morderstwami zostało całkowicie wymazane.
Znalazł ich na tyłach szpitala, gdzie ukrywali się przed wszystkimi. Sakura musiała dołączyć do nich niedawno, gdyż przyszedł praktycznie na początek ich rozmowy. Od razu rozpoznał, że nie chcieli zostać podsłuchani. Dziewczyna rozglądała się niespokojnie, a Ryoichi rzucał na boki podejrzliwe spojrzenia. Itachi schował się za rogiem szpitala, nim różowowłosa zdążyła go dostrzec. W myślach pogratulował sobie pragmatyzmu. Już przed laty zdążył wyuczyć w sobie przyzwyczajenie ukrywania przed wszystkimi swojej chakry, więc nie było możliwości, by trójka przyjaciół była w stanie wykryć jego obecność. Był w stanie zrobić to jedynie sensor, a żadne z nich nim nie było. Mężczyzna oparł się o ścianę budynku, postanawiając podsłuchać ich rozmowę.
- I co? Tak po prostu im o wszystkim powiedziałaś? - zapytał Ryoichi z niedowierzaniem, wciąż szukając wzrokiem kogoś, kto mógłby chcieć ich szpiegować. Jego wzrok padł w końcu na uśmiechającego się głupio przyjaciela, który opierał się o mur ogradzający szpital. Brunet wywrócił oczami, szturchając go mocno, na co ten cicho się zaśmiał. Niebieskooki prychnął i wbił spojrzenie z Sakurę, oczekując odpowiedzi.
- Nie, oczywiście, że nie. Masz mnie za idiotkę? Kilka rzeczy pominęłam, kilka faktów lekko podkoloryzowałam i wyszło tak, jak wyszło. - Posłała mu znudzone spojrzenie, które po chwili przeniosła na Keijiego. Mężczyzna uśmiechał się teraz w jej stronę.
- Ja jestem ciekawy, jaka była ich reakcja. Chciałbym zobaczyć ich miny, kiedy powiedziałaś im, co przeżyłaś przez te lata - rzekł. Jego oczy błyszczały z zainteresowaniem. Odepchnął się od ściany, podszedł do przyjaciółki i poklepał ją po ramieniu. - Podobno zrobiłaś tam u nich jakąś rozróbę. Naprawdę rzuciłaś biurkiem w Hokage?
Sakura kiwnęła głową, na co zielonowłosy uśmiechnął się jeszcze szerzej. Spojrzał przez ramię na Ryochiego, który przyglądał im się niezadowolony. Wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć. Ostatecznie jednak wziął głęboki oddech, westchnął i przeczesał dłonią rozstrzepane przez wiatr włosy.
- Dlaczego nie możecie zrozumieć, że nie powinniśmy zwracać na siebie uwagi? Najpierw Sakura poddusza najsilniejszego ninja na świecie na oczach jego przyjaciół, potem Keiji wpada w kłopoty, bo jakiś facet rozpoznaje go na ulicy, a teraz Sakura znowu robi coś głupiego i rzuca w Hokage biurkiem. A gdyby nie był taki dobry i by nim oberwał? Już nie jest zbyt młody, refleks też na pewno mu się osłabił - rzekł brunet, zakładając ręce na klatce piersiowej i przyglądając im się krytycznie.
- Spokojnie, wszystko przemyślałam - odparła dziewczyna. Podeszła do niego trochę bliżej, posłała mu uspokajający uśmiech i klepnęła go w czoło. Ryoichi westchnął, przetarł dłonią bolące miejsce i spojrzał na nią z powątpiewaniem. - Mówię prawdę. Dobrze wiesz, że nauczyłam się myśleć do przodu i przewidywać ruchy innych.
- W takim razie powiedz mi, co zrobi Naruto i Szósty? - mruknął. Zmarszczył brwi i spojrzał jej w oczy. Był jednym z niewielu ludzi, którzy potrafili przebić się przez ścianę, jaką utworzyła dziewczyna. Ten mur miał ją osłaniać przed niechcianym, dociekającym spojrzeniem jej przeciwników. Problemem jednak było to, że ze strachu przed wrogiem otoczyła się murem obronnym, który nie przepuszczał również jej przyjaciół. Ukrywała za nim swoje prawdziwe odczucia, na wierzchu ukazując kamienną maskę, niewzruszoną niczym twarz. Zrzucała ją tylko w samotności, nie pokazując prawdziwej siebie nawet swoim przyjaciołom. Ryoichi wiedział, że pod fałszywą pewnością siebie Sakura skrywa niepokój i lęk. Potrafiła dobrze udawać, ukryć ten strach głęboko wewnątrz siebie, nie wypuszczając go na wierzch, dzięki czemu nie mógł jej sparaliżować. Była w stanie podjąć ryzykowne działania, a jej kalkulacje zazwyczaj się sprawdzały.
- Kakashi pozwoli nam odejść. Nic nie zrobi. Nie wyśle za nami nikogo. Wpuściłam do jego umysłu to, co chciałam. On się mną zabawił, więc zrobiłam z nim to samo. Będzie się bał podjąć jakiekolwiek działania z obawy, że zaszkodzi to wiosce - mruknęła różowowłosa. Patrzyła teraz w niebo, głęboko się zastanawiając. Przygryzła niespokojnie wargę i potarła rękami ramiona, próbując się rozgrzać. Tak bardzo się skupiła na planowaniu, że nie zwróciła nawet uwagi na to, że przyszedł wieczór i zrobiło się naprawdę zimno.
- Dobrze, a co z Naruto? - zapytał Keiji, który postanowił wtrącić się do rozmowy. Miał okazję wyjaśnić to, co go trapiło, więc skorzystał z okazji. - Nie powiedziałaś nam, co planujesz zrobić. Dlaczego go wtedy zaatakowałaś?
- Chciałam zasiać w nim niepewność. Dobrze by było, gdyby zaczął mieć w stosunku do mnie dylematy. Zachowałam się wobec niego niejasno. Teraz jest wewnętrznie rozdarty, bo nie wie, jak to rozumieć. Toczy walkę wewnątrz siebie, czy zacząć dociekać albo całkowicie odpuścić. Tutaj liczę na pomoc reszty. Zaatakowałam Naruto na ich oczach, bo wiedziałam, że z nimi pójdzie mi łatwiej. Od razu we mnie zwątpili. - W tym miejscu głos dziewczyny delikatnie się załamał, co nie umknęło ich uwadze. Sakura przełknęła ślinę, po czym kontynuowała. - Hinata kocha Naruto i nie będze chciała dopuścić do tego, by coś mu się stało. W obawie, że go skrzywdzę, będzie próbowała namówić go, by ze mnie zrezygnował. Zrobi to pomimo faktu, że niegdyś byłam jej najlepszą przyjaciółką.
Urwała wypowiedź, patrząc na nich wyzywająco. Ryoichi stwierdził, że dziewczyna rzeczywiście wszystko obmyśliła bardzo dokładnie. Jeśli przed tym, co zrobiła, jej starzy przyjaciele ponownie chcieli wejść do jej życia, to już po tym musieli z tego zrezygnować. Brunet postarał się pójść tokiem myślenia, jaki mogli obrać shinobi z Konohy. Musiały zakiełkować w nich wątpliwości, czy Sakura nadal stoi po ich stronie. Jeśli skrzywdziła Naruto, który kiedyś był jej najlepszym przyjacielem, to raczej nie miałaby oporów, by zranić pozostałych, z którymi nie była już tak blisko. Zaczęli się jej bać.
Keiji w myślach pogratulował przyjaciółce. Sakura doskonale wykorzystała naturę człowieka i zmanipulowała wszystkich. Nie wiedział, co dokładnie powiedziała Kakashiemu, ale jeśli zadziałała tak, jak w przypadku pozostałych, to nie mieli się czego obawiać.
Bo jeśli chcesz zapanować nad człowiekiem, musisz sprawić, by zaczął się bać.
To, co zostało powiedziane, wystarczyło Itachiemu, który wciąż przysłuchiwał się tej rozmowie. Zrozumiał, że wszystko, co zrobiła Sakura, miało za zadanie zniechęcić do niej pozostałych. Podduszanie Naruto i całkokształt jej zachowania miały sprawić, by chłopak i jego przyjaciele zrezygnowali z szukania różowowłosej. Udawana przez nią nienawiść miała ich od niej odstraszyć.
Wyszedł zza zakrętu i stanął przed nimi. Jego przybycie musiało zrobić na nich wrażenie i wybić ich z rytmu, bo Keiji podskoczył w miejscu, jakby go coś wystraszyło, Ryoichi zacisnął zęby i wbił w niego wrogie spojrzenie, a Sakura momentalnie zbladła, zataczając się lekko do tyłu. Szybko oparła się o ścianę budynku i zerknęła na Uchihę. Od razu domyśliła się, że musiał coś usłyszeć. Wskazywała na to jego poważna mina i spojrzenie, jakie jej posyłał. Przeklęła się w myślach, że nie była w stanie wyczuć jego chakry, przez co podsłuchał ich rozmowę.
- Jak wiele słyszałeś? - zapytała cicho, śledząc mimikę jego twarzy. Patrzył na nią zaciekawiony, choć w jego oczach widziała też urazę.
- Wszystko - odpowiedział. Podszedł jeszcze bliżej tak, że stanął tuż przed nimi. Przeleciał wzrokiem po ich twarzach, ale tylko u niej doszukał się lęku. Ryoichi i Keiji wyglądali, jakby nie przejęli się faktem, iż Itachi poznał ich tajemnicę. - Wiem, że to wszystko, co robiłaś, jest nieprawdą. Kłamałaś Naruto i innym w żywe oczy. Tak naprawdę wciąż są dla ciebie ważni. Kochasz ich.
Ryoichi i Keiji postanowili, że będą milczeć i czekać na rozwój sytuacji. Brunet wbił smutne spojrzenie w przyjaciółkę, zastanawiając się, czy poradzi sobie z sytuacją, jaka właśnie nastała. Sakura jakby czytała w jego myślach, bo uniosła dumnie podbródek, patrząc Itachiemu prosto w oczy, co natychmiast ją podbudowało. Odepchnęła się delikatnie od budynku i stanęła prosto.
- Nawet jeśli to prawda, to co z tego? To nie twoja sprawa - warknęła groźnie, ale na nim nie zrobiło to nawet wrażenia. Dziewczyna była od bruneta dużo niższa, sięgała mu zaledwie do ramion. Dla osoby postronnej mogłoby to przypominać szczekanie małego psa na dużego. Jednak mimo drobnej postury, różowowłosa miała taką krzepę, że większość mężczyzn widząc jej siłę, na pewno wpadłaby w kompleksy.
- Oczywiście, że moja. Możesz mieć wrażenie, że wtrącam się w twoje sprawy, ale musisz mieć świadomość, że one nie są tylko twoje. Wciąż jesteś shinobi Konohy i wszystko to, co robisz, może mieć na nią wpływ - odrzekł, ale widząc, że dziewczyna chce się odezwać, szybko dokończył. - Wiem, że prosiłaś Kakashiego o to, by uwolnił cię od przysięgi i obywatelstwa Kraju Ognia, a on się na to nie zgodził.
Sakura zmrużyła oczy. Narastała w niej wściekłość. Kazała przysiąc Kakashiemu i Shikamaru, że nie wykorzystają tego, co powie. Wszystkie informacje i słowa, jakie padły w gabinecie Hokage, miały pozostać tajemnicą znaną tylko ich trójce, a teraz okazało się, że była czwarta osoba. Dziewczyna była pewna, że nikt nie mógł ich podsłuchać. To wszystko, o czym mówiła, było tak cholernie ważne, że dosłownie co chwilę patrzyła, czy nikt nie kryje się za oknem i drzwiami. Zacisnęła ręce w pięści, dochodząc do wniosku, że Hatake albo Nara złamał obietnicę i wszystko wypaplał.
- Nikt mi niczego nie powiedział. Tylko zgadywałem, ale sądząc po twojej reakcji myślę, że miałem rację.
Keiji uniósł brew, widząc, jak łatwo Sakura dała się podejść. Młoda Haruno była naprawdę niezła w planowaniu, potrafiła wymyślać świetne intrygi, grała, kombinowała i kręciła, by osiągnąć upragnione korzyści. Często naginała fakty, uwielbiała koloryzować i przesadzać, mówiąc o niektórych okolicznościach. Potrafiła grać na emocjach innych ludzi, co już teraz nie przyprawiało jej o wyrzuty sumienia. Niewielu ludzi było w stanie odczytać jej prawdziwe emocje. Narzucała na twarz różne maski, a były ich tysiące.
Okazało się jednak, że miała całkiem silnego przeciwnika, który zdecydowanie dorównywał jej w umiejętnościach i manipulował równie dobrze, jeśli nie lepiej.
Sakura niezwykle szybko pogodziła się z przegraną i z tym, że sama wyjawiła mu część informacji. Przygryzła policzek od środka na tyle mocno, że natychmiast poczuła w ustach metaliczny smak krwi. Delikatny ból, który poczuła natychmiast sprawił, że odzyskała zdolność logicznego myślenia. Przyjrzała się twarzy mężczyzny i po chwili doszła do wniosku, że nie porusza tego tematu bez przyczyny.
- Czego chcesz? - mruknęła. Itachi kiwnął głową, aprobując to, że tak szybko zrozumiała, że ma jakiś cel. Ryoichi i Keiji popatrzyli na siebie zdziwieni, ale postanowili się nie wtrącać.
- Niedługo opuścicie wioskę, prawda? Nie zamierzacie tutaj zostawać. - Nie potrzebował potwierdzenia, był tego pewien tak bardzo jak tego, że jutro znów zaświeci słońce. - Chcę, byście zabrali mnie ze sobą.
Sakura nie wytrzymała. Parsknęła mu śmiechem w twarz i udała, że ściera z twarzy łzy rozbawienia. Jedną ręką złapała się za brzuch, jakby rzeczywiście zaczął ją boleć od śmiania się. Narato był w takim szoku, że chwilę zajęło mu otrząśnięcie się po tej kwestii, z kolei Ryoichi od razu pojął, że Uchiha mówi na serio. Dziewczyna też szybko zdała sobie z tego sprawę, widząc jego poważny wyraz twarzy. Natychmiast się uspokoiła i spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Dlaczego? - zapytała. - Czego ty chcesz? Czemu chcesz z nami iść?
- Nie ważne. Mam kilka powodów, ale nie chcę się nimi z wami dzielić.
Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i spojrzała na niego ostro. Prychnęła cicho z niedowierzaniem i pokręciła głową.
- No dobrze, wiem już, że chcesz z nami iść i że o niczym nam nie powiesz. Powinieneś chyba się zorientować, że wolimy odejść stąd sami. Dlaczego mielibyśmy zabrać cię ze sobą?
Brunet jakby czekał na to pytanie. W jego oczach pojawił się błysk. Zbliżył się do dziewczyny, która widząc jego niepokojące zachowanie i uśmiech, który wypłynął mu na twarz, lekko się zaniepokoiła. Odsunęła się tak, by nie wyglądało to, jakby od niego uciekała. Wbiła w niego niespokojne spojrzenie, czekając na to, co powie.
- To proste. Jeśli się nie zgodzicie, powiem Naruto i reszcie o tym, co usłyszałem. Nie znam wszystkich szczegółów i nie wiem, dlaczego robisz to wszystko, ale na pewno zainteresuje ich fakt, że ich przyjaciółka tylko udaje nienawiść do nich. Z pewnością Naruto będzie tym faktem zaciekawiony i spróbuje odkryć, dlaczego to robisz. Będzie szukał, pytał, a teraz zdecydowanie łatwiej mu to przyjdzie, skoro pojawiłaś się po tych czterech latach, zostawiając za sobą ślady - powiedział cicho, patrząc jej prosto w oczy.
Widział, jak wzdrygnęła się, gdy wspomniał o tym, że poinformuje blondyna o wszystkim. Próbowała ukryć panikę, która zaczęła ją opanowywać, ale brunet doskonale wiedział, w jakim jest stanie. Była przerażona. Jej reakcja dała Itachiemu do myślenia. Zaczął się zastanawiać, czy rzeczywiście poznanie prawdy przez innych jest dla niej straszną opcją.
Szybko się opanowała. Pomogło jej w tym głośne wciągnięcie powietrza przez Ryoichiego, kiedy tylko Uchiha skończył mówić. Tym razem to ona do niego podeszła. W jej oczach widniała taka furia, jakiej dawno jej przyjaciele nie widzieli. Stanęła krok przed mężczyzną i wbiłą w niego rozwścieczony wzrok. Uniosła rękę w górę i szturchnęła go w klatkę piersiową palcem wskazującym. Nie dał tego po sobie znać, ale było to tak mocne, że aż go zabolało. Przy tym delikatnym uderzeniu też lekko go odepchnęła, więc powrócił na poprzednie miejsce, patrząc na nią z cierpliwością i opanowaniem.
- Czy ty mi grozisz? Próbujesz mnie szantażować? - warknęła. Zwykle takie zachowanie dawało jej nad ludźmi przewagę. Bali się jej, więc byli skłonni zrobić to, czego chciała. W przypadku bruneta od razu wiedziała, że jest inaczej. Nie zrobiłoby na nim wrażenie nawet to, gdyby zamieniła się przed nim w jakiegoś demona z piekła rodem.
- Nie próbuję. Ja to robię - odpowiedział, a dziewczynie dosłownie opadła szczęka. Uchiha przeciwstawił jej agresji i furii swój wewnętrzny spokój oraz żelazne nerwy i rozłożył ją na łopatki. Nie pomogło jej też prychnięcie śmiechem Keijiego. Dziewczyna od razu rzuciła na niego groźne spojrzenie, ale ten nawet pod jego wpływem nie zdołał się opanować.
- Przykro mi, Sakuro, ale chyba znalazła się jedyna osoba na tym świecie, na której twoje pięści nie robią wrażenia.
Różowowłosa zerknęła na drugiego przyjaciela, który również nie mógł powstrzymać uśmiechu. Jednak w przeciwieństwie do zielonowłosego, on tylko unosił delikatnie kąciki ust, patrząc w przestrzeń, jakby przypominał sobie jedną z sytuacji, jaka kiedyś miała miejsce.
Westchnęła głośno i przeniosła wzrok na Itachiego, który wciąż ją obserwował. Wyciszyła się i uspokoiła, po czym kiwnęła głową. Zgodziła się, by Itachi Uchiha wyruszył z nimi w podróż. Postanowiła, że na razie nie będzie dociekać, dlaczego się na to zdobył.
- No dobrze, ale teraz trzeba wymyśleć powód, jaki przedstawimy wiosce. Nie możesz od tak sobie opuścić Konohy - rzekł Ryoichi, który w końcu wybudził się z zamyśleń.
Cała czwórka zaczęła nad tym intensywnie rozmyślać. Sakura podeszła do ściany szpitala, opierając się o nią czołem. Zimny mur pozwolił jej się odprężyć i odzyskać ład duchowy. Cicho westchnęła i zaczęła spokojnie oddychać. Skorzystała teraz z techniki medytacji, zwanej Ānāpāna, której nauczył ją mistrz. Dzięki skupieniu na naturalnym oddechu była w stanie pozbyć się przeszkód, które zaciemniały jej umysł. W tym momencie wciąż odczuwała lekki gniew, który w trakcie wykonywania praktyk medytacji stopniowo odchodził. Zostawiła go za sobą. Sakura była bardzo wdzięczna swojemu mentorowi. Często napadała ją niepohamowana wściekłość, a dzięki jego naukom była w stanie opanować swój umysł i zwiększyć zdolność koncentracji.
Kiedy odzyskała już zdolność logicznego myślenia, minęło kilka minut. Odwróciła się do mężczyzn i dostrzegła, że wciąż myślą nad tym, jak przekonać władze wioski o tym, że odejście Itachiego jest dobrym pomysłem.
- Już wiem - zaczęła cicho, a oni natychmiast na nią spojrzeli. - Pamiętacie te widoki, kiedy podróżowaliśmy po Kraju Gorących Źródeł? Oraz to, o czym Ryoichi mówił? Widziałam, że zrobiło to wrażenie na Shikamaru. Jestem pewna, że ma zamiar powiedzieć Kakashiemu o sytuacji, jaka panuje w krajach poza Wielką Piątką. Może nawet już mu o tym powiedział.
Ryoichi uśmiechnął się w jej stronę. Natychmiast zrozumiał, jaki plan ułożyła dziewczyna.
- Chcesz przekonać Hokage o tym, by wysłał obserwatorów do innych państw? - W odpowiedzi na jego pytanie Sakura kiwnęła głową. Przeniosła wzrok na Itachiego.
- Wątpię, by ktokolwiek chciał wybrać się razem z nami do Kraju Mrozów. Może jedynie Naruto, by dowiedzieć się czegoś więcej, ale nie zgodzi się na to starszyzna. Nie będą chcieli, by ktoś tak potężny opuszczał wioskę w momencie, gdy za jej murami znajduje się silna organizacja, która może wykorzystać jego nieobecność. Wtedy wkroczysz ty i zaproponujesz siebie. Zgodzą się, ponieważ jesteś dla nich problemem i z wielką ochotą będą chcieli się ciebie pozbyć.
Zgodził się. Nie było innego wyjścia.
- No dobra - mruknął Keiji podchodząc do dziewczyny i tarmosząc jej włosy. - Wszystko fajnie i tak dalej, ale może zaprowadzisz nas w końcu do swojego domu? Nie spałem od tak dawna, że zaraz chyba usnę na stojąco. Wszyscy musimy odpocząć przed podróżą.
Różowowłosa kiwnęła głową, przyznając mu rację, po czym ruszyła w odpowiednią stronę. Zatrzymał ją jednak głos Uchihy.
- Sakuro, powinnaś wiedzieć, że chwilowo ja i mój brat zatrzymaliśmy się u ciebie. Nasza dzielnica jest w trakcie remontu, a w tych czasach ciężko jest dostać mieszkanie. U ciebie nikt nie mieszka od dawna, więc Kakashi dał nam klucze do twojego domu.
Stanęła sztywno, przypominając sobie o pewnym niebezpiecznym fakcie, ukrytym w jej domu.
- Zaglądaliście do piwnicy? - zapytała cicho, spoglądajac na niego przez ramię. Jej blada twarz utwierdziła go w przekonaniu, że znajduje się tam coś groźnego.
- Nie. Przekonała nas o tym kartka wisząca na drzwiach informująca o tym, że wejście tam grozi kalectwem lub utratą życia. Poza tym, oboje widzieliśmy zabezpieczenia. Genjutsu nałożone na drzwi, które dodatkowo wzmocnione zostały twoją chakrą. Nie uszło mojej uwadze, że zostały też czymś polane. Unosił się z nich dziwny zapach.
- Trucizna. Drzwi były w niej moczone przez trzy dni, aż całe nią przesiąknęły. Gdybyście ich dotknęli, po minucie bylibyście martwi, uduszeni przez własną krew, która zalałaby wam płuca.
Odwróciła się do niego, posłała mu słaby uśmiech i poklepała go po ramieniu. Po chwili odeszła w stronę swojego domu, zostawiając trójkę mężczyzn w tyle.

****

Brunet z samego rana postanowił ruszyć do gabinetu Hokage, by przedstawić mu plan Sakury, oczywiście nie wspominając mu o jej udziale w jego utworzeniu. Różowowłosa w tym czasie razem z przyjaciółmi przygotowywała się do podróży. Wczoraj, kiedy dotarli już całą czwórką do domu, ona, Ryoichi i Keiji zamknęli się w jej pokoju i do późnej nocy o czymś dyskutowali. Itachi wiedział o tym, gdyż zajął pokój jej rodziców, który miał drzwi na przeciwko niej, natomast Sasuke spał w pokoju gościnnym. Dopiero po kilku długich godzinach przyjaciele dziewczyny pożegnali się z nią i zeszli na dół, by spać w salonie. Rano, kiedy Itachi wstał, tej dwójki już nie było, a ona zamknęła się w piwnicy na cztery spusty. Mężczyzna bał się myśleć, co tam ukrywa.
Wiedział, że Kakashi zawsze pracuje już od świtu, więc wcale nie zdziwił go fakt, że tym razem także był w swoim gabinecie. Hatake siedział już nad jakimiś dokumentami, jedną reką odgarniał za długie już włosy, które opadały mu na oczy, a których nie miał czasu ściąć, natomiast drugą zaciskał na kubku kawy, z którego wciąż unosiła się jeszcze para. Miał podkrążone oczy, pod którymi znajdowały się niewielkie, fioletowe sińce, świadczące o niewyspaniu. Niedaleko niego stał równie zmarnowany przez życie Shikamaru, który mruczał coś pod nosem o upierdliwości, wlepiajac wzrok w jeden z plików kartek, które trzymał. Przed biurkiem stała Shizune, która uginała się pod ciężarem kartonów z dokumentami, które miała na rękach. Itachi widząc przechylajacą się niebezpiecznie kobietę, natychmiast do niej doskoczył i odebrał jej pudła, które szybko postawił w odpowiednim miejscu, za co szatynka podziękowała mu uśmiechem. Szybko wyszła, żegnając się z Hokage, który teraz wpatrywał się ze strachem w kolejną porcję dokumentów do sprawdzenia, przekazaną mu przez kobietę. Westchnął ciężko i spojrzał pytająco na bruneta. Shikamaru również podniósł wzrok, unosząco pytajaco brwi. Obaj byli ciekawi, co sprowadza do nich Itachiego z samego rana.
- Macie zamiar sprawdzić sytuację w mniejszych krajach, prawda? - zapytał, po czym usiadł na krześle na przeciwko biurka szarowłosego. Ten nawet nie zdziwił się tym pytaniem.
- Shikamaru o wszystkim mnie powiadomił. Z tego, co widzę, ciebie również zainteresowała opowieść tamtego mężczyzny. - Brunet zorientował się, że Szósty mówił o Ryoichim, od którego usłyszeli niepokojącą historię. - Zaniepokoiła nas ta sytuacja. Jeśli to wszystko, co powiedział o biedzie i dzieciach jest prawdą, to musimy się tym zająć. Nie możemy dopuścić, by w czasach pokoju ludzie umierali z głodu. W końcu dojdzie do tego, że niektórzy wpadną na pomysł, by rozpocząć kolejną wojnę.
- Poinformowaliśmy Kage Czterech Wielkich Nacji o tym, że chcemy wysłać naszych obserwatorów. Wszyscy się zgodzili, pod warunkiem, że oni również otrzymają te raporty - zaczął Shikamaru, wymachując przed nimi czterema niewielkimi liścikami, zapewne od samych Kage. - Problem w tym, że trzeba znaleźć odpowiednie osoby. Nie może to być ktoś bardzo silny, bo nie zdołamy ochronić wioski, jeśli ta cholerna organizacja znowu zaatakuje, ani ktoś bardzo słaby, bo może sobie nie poradzić z potencjalnym zagrożeniem poza wioską. Znalezienie kogoś, kto zechce wyruszyć do Kraju Mrozów będzie graniczyć z cudem, po tym, co odwaliła Sakura.
Szatyn zamilkł i opadł na fotel, który znajdował się tuż za nim. Podparł głowę na dłoni, którą z kolei oparł na kolanie i wbił wzrok w Itachiego, jakby oczekiwał, że jego widok wspomoże proces myślenia. Po krótkiej chwili Shikamaru się uśmiechnął. Przeniósł wzrok na Kakashiego, który wyglądał, jakby odechciało mu się żyć. Szarowłosy podskoczył na fotelu, kiedy Nara odezwał się ponownie.
- Itachi zrobi wszystko, by pomóc naszej wiosce, prawda? Skoro tak, to na pewno zgodzi się tam wyruszyć. Jest na tyle silny, by poradzić sobie z ewentualnym niebezpieczeństwem, a poza tym nikt inny by się na to nie zgodził.
Kakashi obejrzał uważnie Uchihę od stóp do głów, oceniając go. Przyglądał mu się na tyle długo, by brunet mógł pomyśleć, że Hokage nie zgodzi się na jego podróż. Kiedy już miał ostatecznie zwątpić w powodzenie planu Sakury, szarowłosy się do niego uśmiechnął.
- Zapakuj ciepłe kalesony. W Kraju Mrozów jest dosyć chłodno.

****

Sakura westchnęła głośno, stojąc tuż przed bramą wejściową. Obserwowała, jak przechodzą przez nią podróżni. Było ich tu całe mnóstwo. Jedni wchodzili, a drudzy wychodzili, by za jakiś czas ponownie tutaj wrócić. Ona raczej nie będzie już miała takiej okazji.
Kiedy teraz wyjdzie poza bramę, prawdopodobnie nigdy już nie powróci do wioski. Nigdy już nie ujrzy skały, w której zostały wykute twarze wszystkich Hokage, w tym jej ukochanej sensei. Nie zobaczy tam twarzy Naruto, który na pewno zostanie kolejnym Cieniem Ognia. Nigdy nie przejdzie się ścieżkami wioski, którymi chodziła przed laty, kiedy jeszcze była szczęśliwa. Nigdy już nie powróci wspomnienie o Drużynie Siódmej, która była jej drugą rodziną. Nie będzie okazji, by powróciło to szczenięce uczucie, jakie żywiła do Sasuke. Zniknęło wiele miesięcy temu i nigdy już nie powróci. Zmieniła się i dorosła. Nigdy też nie będzie miała okazji być druhną na ślubie Naruto i Hinaty, na który tak czekała. Nie złoży im życzeń, nie uderzy Naruto, wypominając mu jego błędne uczucie do niej. Nie stanie się matką chrzestną ich pierwszego dziecka. Nie zobaczy, jak rozwija się związek Ino i Saia, Shikamaru i Temari. Nie będzie mogła ochronić wioski, jeśli padnie na nią wrogi cień. Nie przekaże dalej wiedzy, którą zdobyła dzięki Piątej. Byakugō no In zostanie zapomniane wraz ze śmiercią jego ostatniej użytkowniczki. Ona sama nigdy już się nie zakocha, nigdy nie wyjdzie za mąż i nie będzie miała potomstwa. Nie zestarzeje się w otoczeniu ukochanego mężczyzny, swoich dzieci i wnuków. Umrze w samotności, bo tego chce. Bo tak trzeba.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wkrótce będzie martwa.
Spojrzała na Ryoichiego i Keijiego, którzy stali tuż obok niej. Wpatrywali się w jej poważną twarz, rozumiejąc jej uczucia. W tym momencie chcieli ją wesprzeć w jakikolwiek sposób, słowem lub gestem, ale nie mogli tego zrobić przy tylu ludziach. Ostatecznie postawili jedynie na delikatne uśmiechy, które ona odwzajemniła.
Kiedy stanął przed nimi Itachi, na którego do tej pory czekali, zauważyli od razu, że nie jest sam. Towarzyszył mu pokaźny komitet pożegnalny, złożony z Naruto, Sasuke, Saia, Hinaty, Ino, Chojiego, Shikamaru, Kiby, Shino i Temari. Sakura uniosła brwi, widząc na nogach jej ostatnich pacjentów, ale tego nie skomentowała.
- Myślałaś, że tak po prostu pozwolimy ci odejść bez pożegnania? - zapytał cicho Naruto, nie spoglądając w jej oczy. Uciekał wzrokiem i patrzył na wszystko, tylko nie na nią. Różowowłosa widząc to, prychnęła z pogardą. Słysząc to, blondyn ostatecznie na nią zerknął. Zdziwił się widokiem, który zobaczył. Na jednym ramieniu dziewczyny siedziała biała mysz, która wydawała się szeptać jej coś do ucha. Na dłoni przyjaciółki dostrzegł następną, tym razem szarą. Po chwili zauważył trzecią, która przebiegła obok niego i po chwili zaczęła wspinać się kolejno po bucie, nodze i biodrze Sakury, kończąc drogę u jej boku, gdzie przypięta była kabura.
Widząc jego zdziwione spojrzenie, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i odezwała się szorstko.
- Na co się tak gapisz? Nigdy nie widziałeś myszy? Wiedziałam, że nigdy nie byłeś na wysokim poziomie wiedzy, ale zawsze sądziłam, że coś tam wiesz. Czeka cię naprawdę długa droga do zostania Hokage.
Zaśmiała się, a ton, jakim to wypowiedziała, nie pozostawiał wątpliwości, jakie rzeczywiście miała zdanie o jego przyszłości. Naruto patrzył na nią zakłopotany, nagle zaczynając wątpić, czy przyjście tutaj było dobrym pomysłem. Namówił do tego innych, a teraz powoli zaczynał tego żałować. Znowu uciekł wzrokiem gdzieś w bok. Bolało go jej zachowanie i pogardliwy wyraz twarzy. Przypominało mu to o tym, jak kiedyś traktowali go mieszkańcy wioski, którzy bali się ukrytego w nim demona. Nie chciał na nią patrzeć, bo bał się, że zapamięta ją właśnie taką, czującą do niego odrazę i wzgardę.
Wśród jego towarzyszy tylko dwójka z nich była w gorącej wodzie kąpana - Temari i Kiba. Do tej grupy można by zaliczyć również Ino, która jednak czuła się na tyle słabo, że musiała być przytrzymywana przez swojego chłopaka i to na staniu musiała skupić całą swoją energię. Kiba z kolei bał się oberwać od Sakury, gdyż nie raz zdarzyło mu się poczuć na sobie jej pięść, dlatego wolał trzymać język za zębami, w przeciwieństwie do kunoichi z Piasku. Kobieta miała twardy charakter, którego nie bała się ukazywać. Zawdzięczała Uzumakiemu to, że dzięki niemu Gaara się zmienił i teraz nie potrafiła spojrzeć na Sakurę przychylnym okiem.
- Co ty sobie wyobrażasz? - syknęła blondynka, łapiąc ją za rękaw. Różowowłosa zmarszczyła brwi, niezadowolona jej dotykiem i szybko wyrwała rękę z jej uścisku, po czym spojrzała niechętnie na Temari.
- Nie obchodzisz mnie i nie mam zamiaru słuchać tego, co masz mi do powiedzenia. I z łaski swojej, nigdy więcej mnie nie dotykaj.
Nie skończyła mówić, kiedy poczuła na twarzy pieczenie. Jej twarz obróciła się lekko w prawo i napotkała wzrok zdenerwowanego Shikamaru, który szybko pojawił się przy kobietach i odciągnął krzyczącą blondynkę od różowowłosej, która dotknęła bolącego policzka.
- Zabierz ją, bo nie ręczę za siebie - warknęła grobowym tonem, wpatrując się nienawistnym wzrokiem w dziewczynę, która przed chwilą ją uderzyła. Szatyn natychmiast jej posłuchał. Coś mu mówiło, że Sakura mogłaby naprawdę zrobić Temari krzywdę i nie powstrzymałaby się tak, jak było to w przypadku Naruto. Zabrał dziewczynę ze sobą i ruszył do budynku Hokage.
Różowowłosa westchnęła i przetarła ręką bolącą szczękę. Musiała przyznać, że Temari miała mocny prawy sierpowy. Uniosła wzrok i spojrzała po kolei na dawnych przyjaciół. Chciałaby móc ich objąć i pożegnać w taki sposób, na jaki zasługiwali, ale niestety nie mogła tego zrobić.
Kiwnęła im jedynie głową. Szybko odwróciła się na pięcie, bojąc się, że jeszcze chwila i zmieni decyzję. Ryoichi i Keiji od razu ruszyli za nią, a Itachi chwilę później, po tym jak pożegnał się cicho ze wszystkimi. Tuż za bramą różowowłosa na chwilę przystanęła, biorąc głęboki wdech. Nie odwracając się w ich stronę, uniosła w górę dłoń w geście pożegnania.
Kiedy ruszyli ścieżką przez las, dziewczyna złamała swoje postanowienie i zerknęła przez ramię, spoglądając ostatni raz na symbol Wioski Liścia. Zachodzące słońce padało na wykute w skale twarze, robiąc na niej jeszcze większe wrażenie.
Kątem oka dostrzegła, że z gałęzi jednego z drzew spada liść, który niesiony przez wiatr, poszybował w jej stronę. Wyciągnęła dłoń, na którą powoli opadł. Z oczu popłynęło jej kilka łez.
- Tam gdzie Konoha tańczy, ogień płonie. Cień ognia zaiskrzy się przez wioskę... i wtedy liście urosną raz jeszcze - wyszeptała, a jej głos został poniesiony dalej przez wiatr.


Doooobra, jest rozdział, w końcu. Wybaczcie, że tak długo mi to zajęło, ale mam sporo rzeczy do zrobienia i czas znalazłam dopiero teraz, kiedy jestem chora i w końcu wszyscy dali mi spokój. 
Jeśli są tu jakieś błędy lub jeśli coś nie ma sensu, to przepraszam, ale ciężko mi się myśli z gorączką. 
Pozdrawiam. :)

11 komentarzy:

  1. Może niezbyt fajnie to zabrzmi, ale bądź chora cały czas i pisz dla nas mase cudaśnych rozdziałów! XD
    A tak na poważnie: Wow.
    Byłam ciekawa czy dalej będziesz rozwijać wątek fabularny w wiosce, czy też raczej poza jej granicami. Odpowiedź już znam, i teraz, co raduje mnie najbardziej wiem też, że Itachi wyrusza razem z nimi.
    Nurtowało mnie właśnie, jak pogodzisz ich obecne położenie. No i zarazem głupia ja myślałam, że wyjawisz nam odrobinke jej sekretów.
    A tu proszę, dowaliłaś ich jeszcze więcej xD

    Ciesze się, że w tym opku nie ma zbyt wiele elementów z Sasuke. Nawiasem mówiąc, fajnie, że w ogóle się na nim nie skupiasz. Niby on gdzieś tam jest, a jednak w ogóle go ni widać nie słychać i nie czuć.
    Mi się to podoba.

    Co do postaci Sakury, nie wiem teraz co o niej myśleć. Tutaj suka, tutaj niby nie.
    I jeszcze ten fragment o tym, że ma niby za niedługo sobie umrzeć.
    CHYBAŚ OSZALAŁA
    Ja się nie zgadzam i już.
    A no i jak już przy tym jesteśmy, to ciekaw jestem czy jej ziomki wiedzą o tym jej chorym zamiarze uśmiercenia się. A może chcą odejść razem z nią w jakiejs super akcji?!

    Moment jak rozmyślała stojąc w bramie wioski doprowadził mnie niemal do płaczu. To było tak nostalgiczne, tak smutne a zarazem tak życiowe..
    Pokazałaś dobitnie, co Ona traci, czego dobrowolnie i świadomie się wypiera w imie wyższego dobra (Którego oczywiście jeszcze nie znamy.. uhh... )

    Na chwile obecną mogę powiedzieć tylko i aż tyle.
    Co do Itachiego wstrzymam się z opinią. Muszę go chuja rozgryźć :P :P

    Pozdrawiam.
    Temira ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwinięcie wątku w wiosce jest u mnie zupełnie niemożliwe. Użyłam jej tylko po to, by jakoś wprowadzić postać Sakury na nowo do życia jej mieszkańców. Takie delikatne wyjaśnienie. Czyli całe 9 rozdziałów to tak naprawdę wstęp do właściwej historii. :P

      Jeśli myślisz, że to koniec tajemnic, to się grubo mylisz. Już zacieram rączki na kolejny rozdział. Przygotuj się na bombę. ;)

      Taaak, tutaj Sasuke jest przedstawiony jako dziecięca miłość Sakury, która już przeminęła. Oprócz tego to tylko kolega z drużyny i brat głównego bohatera.

      Tutaj milczę jak grób. Kto wie, co tam lata po tej różowej głowie... Na pewno nie autorka. XD

      Ufff, czyli wyszło. A ten nostalgiczny fragment powstał właśnie w trakcie gorączki i po tym przez godzinę nie mogłam ogarnąć, w jaki sposób to napisałam.

      Dziękuję ci, kochana, za komentarz. Mordka mi się cieszy i chyba już nawet czuję się odrobię lepiej. :D

      Usuń
  2. Dobra, przeczytałam.
    Jestem z siebie dumna, bo najkrótszych rozdziałów to ty nie piszesz. xD
    Dobra, nie jestem ewna od czego zacząć, bo generalnie to głowa mała. Całkiem sporo tajenic nam tu nawrzucałaś, a na pewno największą z nich jest Sakura. Od początku nie leżało mi jej zachowanie, a teraz już wiadomo czemu. sakura na siłę próbuje odtrącić od siebie bliskich, żeby ni cierpieli, kiedy umrze.
    No generalnie zachowaie godne podziwu, ale... JAK TO UMRZE?! Ja przepraszam cię bardzo, ale co to ma znaczyć?! Co ty kombinujesz?!
    Aż się we mnie zagotowało (odezwała się ta, co hurtem morduje postacie xD).
    Na pewno dużym plusem historii jst to, że widać, że masz na nią konkretny plan. Wszystko tutaj ładnie gra i jest cacy, a kolejne wątki rozwijasz w odpowiednim tempie, wyraźnie nie zostawiając luk w fabule.
    Zastanawia mnie, ile rozdziałów planujesz na tę historię, bo ma być ItaSaku, a tu ni widu, ni słychu... xDZnaczy, żeby nie było, to dobrze, że ich relację też stopniowo rozwiniesz, szczególnie, że Sakura z Itachim do tej pory niewiele miała wspólnego.
    Dobra, bo ja w kółko o tym samym. XD
    Żal mi się w tym momencie zrobiło Naruto. Sakura zawsze była dla niego bliska, więc to jak go traktuje jest przykre, chociaż teraz rozmiemy motywy.
    A co do Sasuke. Fajnie, że coś tam o nim wspominasz, a jednak nie odgrywa już znaczącejroli i w historii i w życiu dziewczyny. Jest tylko tłem.
    Ogólne, podsumowując, jestem ozytywnie zaskoczona historią, bo nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba. Styl pisania momentami mi nie leży, bo na przykład za dużo tłumaczysz, nie pozwalając się domyślać czytelnikom w uczuciach bohaterów. Przykładowo:
    "Różowowłosa zmarszczyła brwi, niezadowolona jej dotykiem i szybko wyrwała rękę z jej uścisku, po czym spojrzała niechętnie na Temari." - tutaj na przykła mogłaś darować sobie wstawkę, ż jest niezadwolona z jej dotyku. My to sobie sami wywnioskujemy, jak zmarszczy brwi i wyrwie rękę z uścisku. Poza tym, pote w dialogu sama to powiedziała więc tym bardzij ta wstawka była zbędna.
    NIe jestem dobra w tłumaczeniu, ale ekspozycja tonic innego jak podawanie czytelnikowi wszystkiego na tacy. Chodzi o to, że zamiast sucho opisywać dane sytuacje, czy zachowania, warto przedstawić je konketnymi scenami. Hm... Chociażby ta końcówka z KIbą, gdzie napisałaś, że się boi Sakury. Mogłas to pokazać. Sakura mogła na niego gniewnie spojrzeć, albo on mógł spróbować coś powiedzieć i ona na niego warknęła, czy coś. Wtedy Kiba się wycofuje i ta-dam! Masz ładnie pokazane w scenie, że Kiba boi się Sakury. :D
    Nie wiem, czy zrozumiałaś mój bełkot. xD Ogólnie tkich ekspozycji trochę się przewinęło, ale to się często zdarza, pomyśl nad poprawieniem tego, jeśli myślisz o rozwoju pisarskim. ;D
    Czekaj, podrzucę ci link z ładnym wyjaśnienem, co i jak. Oczywiście możesz tego nie czytać, ja tylko rzucam moje luźne uwagi. ;)
    http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/bedy-w-narracji-ekspozycja.html

    Z mojej strony to wszystko. Czekam na kolejny rozdział. Podrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz błędy, ale nie mam sił sprawdzać, a moja klawiatura jest do bani. XD

      Usuń
    2. Uuu, a ja myślałam, że właśnie piszę raczej krótkie rozdziały i dlatego z każdym kolejnym próbuję się bardziej rozpisywać. xd

      Hyhyhyhy... Nawrzucałam sporo tajemnic i nawrzucam jeszcze kolejnych, bo jak dla mnie trochę ich za mało. W następnym rozdziale kolejna ich porcja. XD

      U mnie mordowanie postaci też będzie normalne, także no... możecie się wszystkiego spodziewać. :P

      Taaaa, tyle tych tajemnic, że jestem prawie pewna, że w którymś momencie się pogubię i o czymś zapomnę. Już w sumie zapomniałam, bo w tym rozdziale powinnam dodać jeszcze coś, ale nie bedzie wielkiego problemu z tym, bo dodam w następnym i tez bedzie pasować. :D

      A żebym ja to wiedziała. XD
      Równie dobrze mogę zmieścić opowiadanie w 30 rozdziałach, jak i w 60. Zobaczymy, co mi jeszcze przyjdzie do tej zwariowanej głowy. XD

      Hmmm, ogólnie to niektóre z tych tłumaczeń są potrzebne. Nie mówię za wiele, wspomnę tylko kolejny raz, że u mnie w opowiadaniu faktycznie każde słowo, każde zdanie może być ważne. Tak naprawdę powiedziałam wam między wierszami wiele o przeszłych i przyszłych wydarzeniach.

      Jeśli chodzi o Kibę to taką scenę uznałam już raczej za zbędną, Kiba przestraszył się Sakury na śmierć już wtedy, jak prawie udusiła Naruto

      Dzięki, kochana, za rady. Z pewnością przeczytam wyjaśnienie, które podałaś jeszcze przed opublikowaniem kolejnego rozdziału. :)

      Pozdrawiam. :D

      Usuń
    3. Okeeeej...
      Całe życie w kłamstwie. XD
      Przeczytałam kawałek tego artykułu i już widzę swoje błędy. Serio, nigdy nie widziałam w takim opisywaniu niczego złego, naprawdę w wielu książkach widziałam espozycje i sama podświadomie zaczęłam tak pisać.
      Postaram się stopniowo zmienić mój styl pisania, a teraz lecę przejrzeć to, co do tej pory napisałam z kolejnego rozdziału.
      Dzięki za otworzenie mi oczu. ;P

      Usuń
    4. Znaczy wiesz, te rozdzialy, jakby przełożyć na książke, to pewnie długie by nie były, ale jak ktoś siedzi przed kompem i czyta to wiadmo, że to może być męcące. xD
      Ale cieszę się, że masz pomysł i go realizujesz. :)
      Mówisz, że artykuł pomógł? xD Cieszę się, uwierz mi, że ja też długo pisałam pod wieloa względai zwyczajnie źle. xD (nie mówię, że teraz jest zajebiście, bo na pewno nie jest xD).

      Usuń
    5. A co do wielu książek. To że ktoś książke wydał, niestety nie oznacza, że jest wybitnym pisarzem. xD

      Usuń
  3. Zdrowia, malutka! Bidulko Ty moja, kichająca i zasmarkana <3

    Przepraszam, że ten komentarz będzie krótki, ale nie mam teraz głowy do niczego. Jednak Ty sama i Twoje opowiadanie jest dla mnie ważne i wyjątkowe i chciałabym pozostawić po sobie także jak najlepsze wrażenie ^^

    O jeżu kolczasty, jakie Ty rozdziały walisz! No nie potrafiłabym napisać czegoś tak długiego.
    < bije pokłony >
    Teach me, senpai!!

    To jak gruchnęła mu Sakura śmiechem w twarz było mistrzowskie, nie mogłam przestać śmiać się jak głupia. Haruno wydaje się bardzo przebojowa, o silnym charakterze i nie bojąca się nawet różnych intryg jeśli chodzi o ochronę jej sekretów, ale Itachi łatwo ją podporządkował. Uwielbiam, że utarł jej nosa:
    - Czy ty mi grozisz? Próbujesz mnie szantażować?
    - Nie próbuję. Ja to robię
    Ahhh, zakochałam się w tej części xD Kreacja bohaterów jest cudna. Uwielbiam to, że Twoja Sakura jest chodzącą tykającą bombą, a Itachi to ostoja spokoju, stoik, pieprzony mnich (pod względem temperamentu) i za nic ma jej chumorki. Ich związek będzie wyglądać cudnie xd tylko właśnie zastanawia mnie czy będą mieli na to czas w Twojej historii? Czy połączy ich uczucie w samym środku jakiś niebezpiecznych zdarzeń?

    "Skorzystała teraz z techniki medytacji, zwanej Ānāpāna, której nauczył ją mistrz. "
    To było bardzo intrygujące. Rozbudzasz ciekawość, ale proszę nie rób tego nagminnie, bo jeśli pociągniesz to jeszcze z pięć rozdziałów, to my tu nie wyrobimy z nerwów xD

    Zasmucił mnie fragment, kiedy Sakura obserwowała Konohe żegnając się z ulicami, górą Kage, całą wioską. Żal chwycił za serce na wspomnienie o Naruto, drużynie siódmej i minionym życiem. Widać, ze naprawdę jej trudno przy rozstaniu z dawnymi przyjaciółmi.

    "Umrze w samotności, bo tego chce. Bo tak trzeba. (...) Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wkrótce będzie martwa."
    Serce mi pęka, kiedy to czytałam. Ale nie odbieraj tego źle, smutek w naszych opowiadaniach jest bardzo dobry, bardzo na miejscu. Bo czy nie za dużo wszechobecnej radości i szczęśliwych rozwiązań w większości ff'ków? W moim opowiadaniu, to z Itachiego zrobiłam męczennika - tutaj jest to Sakura. Chciałabym, żeby znaleźli szczęście w swoich ramionach (zarówno u mnie, jak i u Ciebie) chociaż na krótką chwilę, na jeden przebłysk słońca podczas deszczowych tygodni.

    Bardzo się cieszę, że czekał na mnie dziś nowy rozdział.

    Pozdrawiam serdeczne i ściskam, Kochana <3

    p.s. u mnie także są nowości, zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie! I te słowa na końcu. No mam mętlik w głowie. Czy użyłaś ich, bo Ci się spodobały - tyle i po prostu? Czy może to faktycznie ma związek z pierwszym? No rzesz kurka. Mała! Czy Ty za dużo leków nie bierzesz? xD Aż tyle tajemnic xD

      Usuń
    2. A żebym ja była zakichana i zasmarkana to byłabym szczęśliwa. XD Sęk w tym że nie mam ani jednego ani drugiego a czuję się strasznie. Zobaczymy co badania wykażą.

      O Jezu drogi, słodzisz mi chyba aż za bardzo. Ale dziękuję, dziękuję. :D

      Oczywiście, że połączy ich uczucie, nawet bardzo mocne i dojrzałe uczucie, które zapoczątkują ważne wydarzenia. Nie miały one jeszcze miejsca, więc spokojnie, nie martwcie się, że jak na razie nic między nimi nie ma. :P

      Mam zamiar Was wprowadzić w nerwicę, także ten... XD Najpierw nawalę wam same tajemnice, ale wszystko w końcu się wyjaśni. :D

      O tak... Też się naczytałam tysięcy opowiadań, gdzie było miło i słodko i miałam właśnie tego dość. Stąd właśnie ten twór... U mnie niewiele będzie radosnych momentów.

      Co do cytatu na końcu, to owszem, bardzo mi się podoba, ale nie tylko dlatego go tam dodałam. To były ostatnie słowa wypowiedziane przez Hiruzena przed śmiercią. Nie będę się nad tym za bardzo rozwodzić, bo chlapnę za dużo i tyle z tego będzie. XD

      Też do Ciebie wpadnę, jak tylko zdołam zwlec się z łóżka. :)

      No chyba biorę za dużo leków i to mi się podoba. XD Napisałam większość tego rozdziału i połowę następnego na lekach i Sakura uznała, że niedługo sobie zginie, A za to w następnym już ktoś umrze. Nieźle, nie? :P
      Pozdrawiam ciepło. :)

      Usuń

Layout by Shayen