piątek, 14 grudnia 2018

JEDENAŚCIE

So as the darkness closes in
Know that the sun will shine again
Bringing salvation to a world on fire.

Trading Yesterday - World On Fire

 Dzień, w którym wkroczyli na terytorium Kraju Mrozów, przywitał ich w niezwykle niemiły sposób. Ku ogromnemu zdziwieniu Sakury, od razu po przekroczeniu granicy zaatakowała ich kolejna zamieć śnieżna, jednak na szczęście była ona dużo lżejsza niż ta, w którą wpadł Itachi z resztą shinobi Konohy zaledwie dwa tygodnie temu. Keiji, który był już nastawiony do bruneta dużo pozytywniej niż wcześniej, wyjaśnił mu, że Akane nie napisała w żadnym z listów o przewidywanej złej pogodzie. Blondynka była w ich grupie tropicielem, szpiegiem i wszystkim innym, co się do tych dwóch pozycji sprowadzało. Pisała do Sakury codzienne raporty, informowała ją o wielu rzeczach za pomocą swoich myszy. Te zwierzęta były jej przywołańcami, a kobieta była bardzo zaawansowanym użytkownikiem technik Fūinjutsu. Już w trakcie młodości odkryła w sobie talent do tej dziedziny, a kilka lat później osiągnęła w niej szczyt mistrzostwa. Nie było w tym nic dziwnego, gdyż jej rodzice pochodzili z Uzushiogakure w Kraju Wirów, które słynęło na całym świecie ze swojej znajomości tego rodzaju jutsu. Nawet jeśli sama blondynka nigdy nie miała okazji postawić nogi w zniszczonej przed laty wiosce, to praktykowała jej tradycje i robiła to naprawdę dobrze.
Nie wiedzieli, dlaczego Ibuka nie napisała o złej pogodzie. Gdyby to zrobiła, mogliby przekroczyć granicę na obszarze nieobjętym burzą i dotarliby do ich kryjówki dużo szybciej.
Ostatecznie Ryoichi stwierdził, że ta sytuacja nie była wcale taka zła. Kiedy stanęli już na ziemi zawalonej przez grubą warstwę śniegu mężczyzna nałożył na siebie, Sakurę i Keijiego silne genjutsu, które zmieniło ich wygląd. Dziewczyna była teraz dużo wyższą brunetką o niebieskich tęczówkach, Keiji blondynem o zielonych oczach, a Ryoichi szatynem, jednak pozostawił sobie ten sam kolor oczu.
- Nie możemy się pokazywać z naszym prawdziwym wyglądem. Jesteśmy tutaj... dosyć znani. Ty nie musisz go zmieniać, bo nikt cię tu nigdy nie widział - wyjaśniła Sakura, widząc pytające spojrzenie Uchihy.
- Z czego jesteście znani? Musicie się ukrywać, prawda? - odparł, unosząc jedną brew.
- Tak, ale nie mamy teraz czasu na wyjaśnienia. Im dłużej tu stoimy, tym łatwiejszym celem się stajemy. Na razie nic nie mów i ukryj chakrę. Musimy być cicho - poprosiła go, zarzucając kaptur na twarz i odwracając od niego spojrzenie. Rozejrzała się czujnie po okolicy, próbując wychwycić jakikolwiek ruch. Stali na niewielkim wzgórzu, a pod nimi rozciągała się zalesiona dolina. Itachi dostrzegł, że Keiji i Ryoichi również śledzą uważnie otoczenie pod nimi, więc po chwili zrobił to samo. Próbował również wykryć jakąkolwiek chakrę, która nie należała do żadnego z nich, ale nie wyczuł nawet minimalnej ilości. Był od tej trójki lepszym sensorem, chociaż i on nie mógł się nim w pełni tytułować.
- Nikogo nie wyczuwam - odezwał się bardzo cicho, ale tak, by usłyszała go reszta. Ryoichi podziękował mu skinieniem głowy i zaczął ostrożnie schodzić ze wzgórza. Mężczyzna marszczył brwi w skupieniu, próbując utrzymywać jak najniższy poziom chakry, prawie wcale niewyczuwalny dla innych, jednak było to niezwykle trudne w momencie, gdy używał silnego genjutsu.
Sakura przyglądała się mu przenikliwie, widząc, jak krew gwałtownie odpływa mu z twarzy. Po czole spłynęła mu strużka potu, a chwilę później delikatnie się zachwiał, ale odzyskał równowagę, nim zdążył go złapać Keiji, który spróbował szybko do niego podbiec. Ryoichi cicho odchrząknął i spojrzał przepraszająco na towarzyszy.
- Wybaczcie, ale nie jestem w stanie tego utrzymać. Albo silne genjutsu, którego nie da się rozpoznać, albo niewyczuwalna chakra. Niestety, nie jestem tak dobry w genjutsu, jak mój brat.
Itachi zdążył już wcześniej domyślić się kilku rzeczy, analizując niewychwycone przez innych szczegóły. Przypatrzył się bardziej mężczyźnie i tak jak myślał, rzeczywiście odnalazł szukane przez niego podobieństwo.
- Masz na nazwisko Kurama i jesteś bratem Kazuo? - zapytał i uśmiechnął się lekko, widząc zdziwiony wzrok dwójki mężczyzn. Sakura prychnęła cicho, patrząc złośliwie na przyjaciół.
- Mówiłam wam, że szybko się zorientuje, ale wy nie chcieliście wierzyć. Gdyby Shikamaru przebywał z tobą, Ryoichi, trochę dłużej, też by na to wpadł. Widać między wami ogromne podobieństwo. Wyglądacie prawie jak dwie krople wody, różni was tylko kolor oczu - wyjaśniła krótko. Ze zmartwieniem dostrzegła, że Kurama zaczął robić się zielony na twarzy.
- No dobra, i tak jesteśmy w burzy i gówno widać - mruknął Keiji, nim dziewczyna zdążyła się znowu odezwać. - Więc ściągaj to genjutsu i przestań wyglądać jakbyś miał zaraz umrzeć.
Ryoichi cicho odetchnął i przerwał jutsu. Ich postacie delikatnie zamigotały i znów zaczęli wyglądać tak, jak wcześniej. Przetarł ręką spocone czoło i po chwili zrobił to co reszta, wyciszając maksymalnie swoją obecność.
Kiedy zeszli już ze wzgórza, Itachi zaczął ukradkiem obserwować nieświadomą tego dziewczynę, skupiającą się na śledzeniu wzrokiem otoczenia. Większość jej twarzy zakrywał materiał płaszcza, ale był w stanie dostrzec błyszczące oczy. Minęły dwa dni od czasu, gdy rozmawiał z nią w lesie i zaczęła już wyglądać trochę żywiej. Czasami jeszcze wyłapywał jej zagubione spojrzenia, gdy rozglądała się dookoła, jednak wyglądało na to, że w końcu nabrała wigoru, który utraciła wraz z otrzymaniem pierwszego listu.
Iesada już nie żył, co pozwoliło jej na odzyskanie spokoju ducha. Wcześniej nie była pewna jego losu, co niesamowicie ją dręczyło, odbierając jej chęć do jakiegokolwiek działania. Jeśli nie żył, to nie mógł już cierpieć, a ona dopiero teraz mogła być tego pewna. Dopiero teraz mogła skupić się na stawianiu kolejnych kroków. Na razie odrzuciła żałobę. Przyjdzie na nią czas, kiedy odzyska i pochowa jego ciało wraz z innymi bliskimi, którzy do tej pory stracili życie.
Brunet wpatrywał się w nią długo. Wcześniej nie zwracał na nią większej uwagi, będąc zupełnie przekonanym, że dziewczyna i jego brat pałają do siebie uczuciem, ale teraz, gdy był pewny, że jest inaczej, mógł spokojnie ją obserwować.
Rozumiał doskonale, dlaczego Naruto i Lee się w niej zadurzyli. Wiedział, dlaczego także inni mężczyźni się za nią oglądali. Miała naprawdę niezwykłą, niespotykaną urodę, którą musiał docenić nawet on, nie mający wcześniej większego doświadczenia z kobietami.
Jej różowe włosy zawsze robiły furorę, gdziekolwiek się tylko pojawiła. Już jako dziecko zwracała na siebie ogromną uwagę. Ludzie podchodzili do niej i jej rodziców, zachwyceni odcieniem włosów, który dodawał jej uroku i charyzmy. Wyglądała jak mały aniołek, czarujący wszystkich błyszczącymi, zielonymi oczkami i lśniącymi, różowymi puklami, o które tak bardzo dbała jej matka.
Mebuki Haruno zwracała na włosy córki szczególną uwagę, traktując je jak skarb, aż w końcu sama dziewczynka zaczęła je tak traktować. Nawet jako kunoichi, wciąż miała bardzo długie włosy, które przecież przeszkadzały kobietom w walkach. Zaplątywały się, gdy walczyły, wiały na wietrze, zasłaniając oczy i utrudniając widok.
Dla niej nie było to jednak większym problemem, gdyż mimo tytułowania się shinobi, w walkach praktycznie wcale nie uczestniczyła. Zmiana zaszła dopiero w momencie, gdy zagrożono życiu jej i jej przyjaciół w trakcie egzaminu na chunina. Musiała wtedy pozbyć się swojego największego atutu, tego waloru, który powodował u ludzi ogromny zachwyt. Ścięła włosy i nagle ludzie przestali się nią tak interesować.
Jej matka nigdy nie wybaczyła córce tego, że ta pozbyła się swoich długo pielęgnowanych pukli. Nie interesowało jej nawet to, że bez tego prawdopodobnie by zginęła. Mebuki straciła to, co zwracało na nią uwagę innych i była przez to wściekła. Było tak, jakby przez utratę włosów Sakura straciła na jakości. Tak, jakby urodę dziewczyny definiowała ich długość.
Sakura na złość matce nie zapuściła ich po raz kolejny. Wciąż je ścinała, kiedy tylko zaczęły dosięgać jej ramion. Wraz z tą zmianą dziewczyna zaczęła pokazywać pazurki.
Skoro straciła w oczach ludzi swój wdzięk i urzekający wpływ, swoją dziewczęcość i zjawiskowość, postanowiła, że pokaże im swoją drugą stronę. Trening z Tsunade wpłynął na jej umiejętności i charakter. Stała się twarda tak, jak skały, które rozpłatywała jedynie pięścią.
Nagle okazało się, że na większości mężczyzn nie robiła wrażenia, gdyż oni zwracali uwagę na delikatne kobiety, które mogliby uratować w razie takiej potrzeby, takie, które by na nich polegały. Mężczyźni lubili popisywać się swoimi umiejętnościami i potęgą, czego nie mogliby zrobić przy takiej dziewczynie, jak młoda Haruno. Bo jak zaprezentować się dobrze przed kobietą, która byłaby w stanie pobić większość mężczyzn chodzących po kuli ziemskiej?
Zarówno Sakura, jak i Tsunade, czarowały mężczyzn swoim wyglądem, jednak wraz z ich lepszym poznaniem, ci uciekali jak najdalej od nich. Mogli je traktować jedynie jak przyjaciółki, nie jak potencjalne partnerki.
Itachi do nich nie należał. Był potężnym shinobi, na którym Sakura zrobiła bardzo dobre wrażenie. Dziewczyna była piękna i silna, ale co najważniejsze, miała takie cechy charakteru, które także mu odpowiadały.
Różowowłosa zorientowała się w końcu, że mężczyzna ją obserwuje, więc przeniosła na niego pytający wzrok. Zmarszczyła brwi, widząc, jak brunet posłał jej delikatny uśmiech, po czym odwrócił wzrok, wpatrując się zamyślonym spojrzeniem przed siebie, wciąż się uśmiechając.
Sakura pokręciła głową z niedowierzaniem, odwróciła od niego wzrok i znowu skupiła się na trasie.

****

Kraj Mrozów miał niewielkie terytorium w porównaniu do innych w państw, więc na północ trafili już po kilku godzinach. Różowowłosa poinformowała Itachiego, że od miejsca, w którym jest ich kryjówka, dzielą ich zaledwie dwie godziny niezbyt szybkiego biegu i że zdążą tam trafić przed zmrokiem.
Sakura, Ryoichi i Keiji biegli tuż za Itachim, rozmawiając między sobą przyciszonym tonem, więc to właśnie brunet jako pierwszy dostrzegł coś, co mocno go zaniepokoiło. Biegli właśnie przez las w miejscu, gdzie drzewa rosły bardzo gęsto, ale udało mu się między nimi dostrzec dym unoszący się dużo dalej w powietrzu. Kiedy wyszedł z gęstwiny, zobaczył niebo w pełnej okazałości.
Nie musiał nawet unosić głowy, by zobaczyć, jak zanieczyszczone było. Całe niebo zakryte zostało czarnym dymem, który unosił się w powietrze z miejsca oddalonego od nich o kilka kilometrów. Sekundę później Itachi usłyszał, jak Sakura staje tuż za nim i wciąga z przerażeniem powietrze.
- Tam jest wioska - wyszeptała, stając obok bruneta. Zauważył jej skupiony wzrok, który śledził uważnie okolicę. W końcu zmarszczyła brwi i zazgrzytała zębami. - Idą. Kryć się.
Ryoichi i Keiji natychmiast wykonali polecenie i rzucili się na jedyną widoczną w tym miejscu kryjówkę. Schowali się za niewielką, drewnianą ścianą, będącą prawdopodobnie pozostałością po malutkiej chatce. Za murem bez zagrożenia wykryciem stanąć mogły najwyżej dwie osoby. Ryoichi jeszcze w biegu układał ręce w pieczęci i chwilę później wszystkie ślady, które zostały odbite w śniegu, zostały zakryte przez jego nową warstwę, strąconą przez wiatr. Itachi rozejrzał się w poszukiwaniu miejsca do ukrycia dla siebie. Zdaniem Sakury robił to zbyt wolno, więc postanowiła zaareagować. Mężczyzna nie zdążył zrobić niczego, gdy różowowłosa złapała go za rękaw. Itachi spojrzał na nią ze zdziwieniem, na co ona posłała mu zadziorny uśmiech. Zerknęła kontrolnie gdzieś w dal, po czym wzięła wielki zamach, zaparła się nogami o ziemię i rzuciła mężczyzną.
Itachi wylądował kilka metrów dalej w śniegu, za jedną z zasp. Gruba warstwa białego puchu, na którą miękko upadł, zamortyzowała upadek, jednak chwilę później zauważył, że Sakura leci zaraz za nim. Nim zdążył się na to przygotować, wylądowała na nim, wbijając mu łokieć w brzuch. Jęknął głucho, kiedy ciężar dziewczyny wybił mu z płuc powietrze. W ciągu kolejnej sekundy kobieta zdążyła się delikatnie przemieścić tak, że teraz już na nim nie leżała. Wpatrywała się w jego twarz ostrzegawczo, jednak kąciki warg unosiły się w górę w rozbawieniu.
Kiedy w końcu dał radę złapać oddech, usłyszał zbliżające się kroki. Różowowłosa przestała się uśmiechać. Odwróciła wzrok od oczu mężczyzny i wbiła go w śnieg za nim. Na jej twarzy pojawiło się skupienie, kiedy zaczęła nasłuchiwać. Zmarszczyła delikatnie brwi i lekko przygryzła wargę, nieświadoma tego, że Itachi nadal się w nią wpatruje. W końcu oboje usłyszeli głosy.
- Chyba mi się wydawało, że gdzieś tutaj wyczułem chakrę - odezwał się męski głos kilkanaście metrów od nich.
- Właśnie, wydawało ci się. Ja niczego nie wyczułem, bo nikogo tu nie ma - warknął kolejny głos. - Chodź już, chcę się umyć. Nie mam zamiaru łazić tyle umazany w tej cholernej krwi.
- Co nam szkodzi sprawdzić? Dostaniemy nagrodę, jak znajdziemy uciekinierów.
- Jak zaraz się nie ruszysz, to obiecuję, że poderżnę ci gardło. Mam cię już dosyć.
Itachi i Sakura usłyszeli syknięcie, a później głuchy odgłos uderzenia, na co posłali sobie zaniepokojone spojrzenie. Pierwszy mężczyzna jęknął z bólu i zaczął coś cicho szeptać, przez co nie byli w stanie go usłyszeć.
- Idziemy - warknął ten drugi. Oboje słyszeli, jak przechodzi zaledwie kilka metrów od ich kryjówki. Ten, który oberwał, ruszył w końcu za towarzyszem, ale przystanął na kilka sekund tuż obok nich. Sakura wciągnęła powietrze, bojąc się nawet oddychać, jednak na ich szczęście mężczyzna po chwili znowu zacząć iść, nie sprawdzając okolicy. Oboje leżeli jeszcze przez jakiś czas, nie chcąc ryzykować. Każdy niepotrzebny ruch mógł wywołać hałas, a to mogło ściągnąć do nich dwóch wrogich shinobi.
- Długo jeszcze zamierzacie tak sobie leżeć? Już drugi raz widzę was w takiej sytuacji. Może przyniosę wam materac i poduszki - zaproponował Keiji, którego twarz ujrzeli ponad sobą. Sakura odskoczyła gwałtownie od Uchihy i z lekką pomocą przyjaciela stanęła na nogi. Czerwonooki uśmiechał się do niej buńczucznie. - Chyba was coś do siebie ciągnie.
Za zielonowłosym dostrzegła Ryoichiego, który wpatrywał się ponuro w miejsce, gdzie kiedyś stała wioska. Narato zauważył, że brunet nie zwrócił uwagi na jego zaczepny komentarz, spojrzał więc w tym samym kierunku i natychmiast z jego twarzy zniknął jakikolwiek pozytywny wyraz. Westchnął cicho i zrozumiał już, jakie plany miała ta dwójka.
- Powinniśmy tam iść - rzekła cicho Sakura, wymieniając spojrzenie z Kuramą.
To, że Keiji wiedział, co chcieli zrobić, nie znaczyło, że się z tym zgadzał. Od razu na jego twarzy wykwitło niezadowolenie. Prychnął głośno.
- Zwariowaliście? To stamtąd przyszły te gnojki. Jeśli jest tam ktoś jeszcze, to będziemy mieć cholerne kłopoty - warknął zielonowłosy, patrząc na nich nieprzyjemnie. Widział ich zacięty wzrok i wiedział, że oboje mają rację, ale nie chciał, by ktokolwiek z nich tam poszedł i się niepotrzebnie narażał. Szansa, że ktokolwiek w wiosce przeżył, była praktycznie zerowa. Mogli pójść tam nadaremnie, tracąc czas, a w najgorszym wypadku natrafiliby na garstkę najeźdźców, przeszukujących zgliszcza wioski w celu zdobycia wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość.
Itachi uniósł wzrok i wbił go w zielonowłosego. Zmrużył lekko oczy w zastanowieniu.
- Jestem raczej osobą, która unika niepotrzebnych walk, ale ciekawi mnie fakt, że ukryliście się przed chwilą przed tą dwójką. Myślę, że bylibyście ich w stanie pokonać. Nie wyczułem od nich wielkiej ilości chakry. Byli raczej przeciętni. W dodatku mieliście przewagę liczebną - zauważył, posyłając im znaczący wzrok. Narato uniósł zrezygnowany wzrok do nieba, wzywając wszystkie świętości. Potarł ręką czoło, przeklinając w myślach dociekliwość i zdolność łączenia faktów Uchihy.
- Bylibyśmy, ale to zbyt niebezpieczne. Nie mamy teraz czasu na wyjaśnienia. Jakbyś nie zauważył, jesteśmy na terenie wroga - odparł zdenerwowany zielonowłosy i posłał Sakurze zirytowane spojrzenie. - Jak ty mu w końcu nie wyjaśnisz sytuacji, to ja to zrobię. Powiem mu wszystko. Wszyściuteńko. Wszyściuśko. Wszyściuchno.
Jeszcze kilka razy podkreślił ostatnie słowo, jakby każde z nich było głuche i nie usłyszało za pierwszym razem. Tak bardzo skupił się na zaakcentowaniu tego jednego wyrazu, że aż się przy tym zapluł, ku wielkiemu zniesmaczeniu Ryoichiego. Różowowłosa nawet nie zwróciła uwagi, że słowa przyjaciela miały lekki charakter groźby i po prostu je zignorowała.
- Wyjaśnię ci kilka rzeczy, kiedy tylko wrócimy z tej wioski. Może ktoś przeżył i potrzebuje pomocy medyka - zwróciła się do Itachiego, który kiwnął tylko głową. Sakura i Ryoichi natychmiast po tej zgodzie ruszyli w stronę wioski, rozglądając się uważnie na wszystkie strony w poszukiwaniu zagrożenia.
- Przysięgam wam, jak zginiemy, to was uduszę - wymruczał Narato, jednak ostatecznie ruszył za nimi zrezygnowany. Itachi po chwili zrobił to samo.
Z każdym ich kolejnym krokiem zaczynali widzieć i odczuwać skutki podpalenia wioski. Najpierw wyczuli w nosie nieprzyjemny zapach spalenizny, a chwilę później zaczęli zanosić się kaszlem, kiedy duszący dym wdarł im się do płuc. Oczy zaczęły ich szczypać, pojawiły się w nich łzy. Itachi zasłonił twarz rękawem płaszcza, próbując w chociaż minimalny sposób sobie tym dopomóc. Kątem oka zauważył, że pozostała trójka wyciągnęła z plecaków kawałki jakiegoś materiału i osłoniła nimi twarz. Różowowłosa podeszła do niego i podała mu jedną część.
- Przyłóż do nosa. Ta szmatka nasączona jest specyfikiem, który pomaga neutralizować ten zapach. Nie będziesz się dusił.
Natychmiast dostosował się do jej instrukcji i od razu odczuł różnicę. Miał wrażenie, że tkanina osłoniła jego drogi oddechowe jakąś powłoką. Od razu wyczuł unoszący się z niej przyjemny zapach ziół. Keiji uśmiechnął się pod nosem, widząc ulgę na jego twarzy.
Wyszli spomiędzy drzew i stanęli jak wryci. To, co widzieli, nie było już wioską.
Większość osad w kraju zbudowana została z drewna. Panująca wszędzie bieda pozwalała na korzystanie z innego budulca tylko bogatszym terenom, czasem się też zdarzało, że w biedniejszej wiosce znajdował się jeden dom, należący do właściciela wioski, który został zbudowany z lepszych materiałów.
Dlatego teraz widzieli, jak płonęły wszystkie domy, poza jednym, stojącym na środku placu, który został pokryty dziesiątkami ciał. Z jedynego pozostałego w całości domu dochodziły jeszcze słabe błagania o pomoc.
Sakura wyrwała do przodu, ignorując ostrzegawcze krzyki przyjaciół. Przebiegła obok ciał, manewrując na boki, nie chcąc zbeszcześcić i tak zmasakrowane już ciała. Im nie była już w stanie pomóc, w przeciwieństwie do osób, które znajdowały się w środku.
Dopadła do drzwi domostwa, słysząc za sobą kroki towarzyszy. Spróbowała je otworzyć, jednak zostały zamknięte na klucz. Rozejrzała się więc w panice, próbując znaleźć zagubiony przedmiot. Z wnętrza pomieszczenia przestały ją dochodzić jakiekolwiek odgłosy, więc dziewczyna krzyknęła ostrzegawczo i uderzyła pięścią w drzwi, natychmiast je wyważając. Usłyszała cichutkie pyknięcie, co natychmiast ją otrzeźwiło.
W tym momencie poczuła na nadgarstku silny uścisk dłoni, która pociągnęła ją w prawo. Upadła na ziemię, w ostatnim momencie ratując się przed ognistym podmuchem powietrza, wydostającym się z otworu, w którym jeszcze przed chwilą znajdowały się drzwi. Tuż obok zauważyła czarne tęczówki, wpatrujące się w nią ze strachem. Mężczyzna nadal trzymał ją za rękę, ściskając ją niezwykle mocno, jakby w obawie, że dziewczyna wstanie i wbiegnie do środka.
Sakura uniosła wzrok i po drugiej stronie zauważyła stojących przyjaciół. Keiji miał wytrzeszczone oczy, które wyrażały strach o przyjaciółkę, nawet Ryoichi, zazwyczaj spokojny i opanowany, wyglądał jakby zobaczył ducha.
Zrozumiała, jak blisko śmierci była. Gdyby Itachi jej nie odciągnął, zostałaby spalona żywcem.
Nie zostałyby z niej nawet kości.
Ryoichi podszedł ostrożnie do otworu i przyjrzał się mu uważnie. W tym czasie Itachi się uspokoił i pomógł podnieść się zszokowanej jeszcze dziewczynie. Niebieskooki przejechał ręką po framudze, znajdując w końcu to, czego szukał.
- Przycisk. Kiedy ktoś otworzy drzwi, przycisk odskakuje, nie wyczuwając oporu i uruchamia pułapkę - wyjaśnił cicho ochrypłym tonem. Powoli wszedł do pomieszczenia, ale natychmiast się cofnął, czując, jak opary gorącego powietrza parzą jego drogi oddechowe, pomimo trzymania przy twarzy nasączonej nadal szmatki. - Nikt nie przeżył. Nie było na to szans.
- Te szumowiny zamontowały pułapkę na ludzi, którzy chcieliby pochować niespalone ciała - warknęła różowowłosa, walcząc z furią, która zaczęła ją nosić. Poczuła na ramieniu uścisk dłoni Itachiego, który w założeniu miał ją uspokoić, jednak przyniósł odwrotny efekt. - Mało im było, że wyrżnęli całą wioskę i ugotowali żywcem tych w środku?! Chcieli jeszcze zabić ludzi, którzy zapewniliby im godny pochówek!
- To już szczyt wszystkiego - syknął podzielający jej zdanie Keiji. Mężczyzna zacisnął ręce w pięści, zastanawiając się nad dogonieniem tej dwójki, która minęła ich zaledwie kilka minut temu. W myślach już planował, co im zrobi, kiedy tylko ich złapie.
- Tsutomu za wszystko zapłaci. Zabiję go, nieważne co będę musiała zrobić i nieważne, w jaki sposób to zrobię. Pomszczę wszystkich, których zamordował. Policzę się z nim za każdą zranioną duszę. Zapłaci za wszystkie swoje bezeceństwa i zbrodnie, które popełnił. Przysięgam - szepnęła dziewczyna, klękając w miejscu, w którym znajdowała się kałuża krwi. Przejechała po niej wolno dłonią i po chwili wstała. Z jej palców zaczęły skapywać na ziemię szkarłatne krople. Wbiła wzrok w zachmurzone niebo, jakby między chmurami była w stanie zauważyć poległe dusze. - Przysięgam.

****

Kiedy zapadł wieczór, od razu rozbili obóz. Znaleźli w okolicy niewielką jaskinię, na szczęście uzupełnioną w zapasy. Najwidoczniej ludzie Daimyō musieli tu niedawno być, zaopatrzając to miejsce w potrzebne wyposażenie. Po raz pierwszy od dawna rozpalili ognisko, mogąc sobie na to pozwolić, gdyż ze wszystkich stron byli zakryci przed ciekawskim okiem. Opatulili się grubą warstwą koców, siadając dookoła płomieni, popijając gorącą, ziołową herbatę.
Postanowili, że w dalszą drogę wyruszą dopiero rano, po uprzednim odpoczynku, na który zasługiwali, nawet jeśli od celu ich podróży dzieliło ich zaledwie kilka godzin.
Od czasu, gdy opuścili spaloną wioskę, nie natknęli się na nikogo. Nie zauważyli też żadnych śladów świadczących o ataku na inne osady, co nie znaczyło, że nie miały one miejsca. Mieli jednak nadzieję, że był to jednorazowy wyskok.
Itachi przez cały czas ich podróży zastanawiał się nad tym, co powiedziała Sakura. Chciał wiedzieć, kim był tajemniczy Tsutomu, dlaczego zaatakowani zostali niewinni mieszkańcy i przede wszystkim to, dlaczego Sakura odebrała to tak osobiście. Dziewczyna obiecała mu w końcu, że wyjaśni niektóre sprawy, które od dawna zaprzątały mu głowę.
Wszyscy siedzieli tak przy ognisku, wpatrując się w siebie niepewnie, nie wiedząc, co powiedzieć i co zrobić. Dziewczyna w końcu westchnęła i wbiła wzrok w ziemię.
- Obiecałam coś i chyba powinnam tego dotrzymać - odezwała się, przerywając nieprzyjemną ciszę. Keiji wstrzymał powietrze, myśląc, że chodzi jej o ostatnią sytuację, jednak powoli się uspokoił, kiedy dostrzegł, że różowowłosa patrzy na Uchihę.
- Tak, miałem nadzieję, że w końcu czegoś się dowiem - odpowiedział z zaciekawieniem.
Sakura odwróciła wzrok i przeniosła go na ścianę za nim, próbując zebrać myśli.
- Wszystko zaczęło się pięć lat temu, kiedy jeszcze trenowałam pod okiem Tsunade, a kiedy ty wciąż należałeś do Akatsuki. Mimo że od zawsze między wioskami nie było dobrych relacji, to jednak w większości z nich działo się dobrze. Dzięki pieniądzom pozyskanym z misji wioski były w stanie sobie jakoś radzić. Gorzej było z krajami, które nie miały wielu klientów, tak jak to właśnie było z Krajem Mrozów. Osoby, które potrzebowały umiejętności shinobi, wolały wynająć ninja z większych wiosek, które od dawna cieszyły się wielkim zainteresowaniem ze względu na swoją renomę. Zawsze i wszędzie można było usłyszeć dobre opinie o pięciu wielkich wioskach i o sile ich shinobi. Tacy klienci woleli zapłacić większe sumy i mogli mieć pewność, że powierzone zadanie zostanie wypełnione, czego nie mogli być pewni, jesli chodziło o mniej znane wioski, które nie miały tak wielkiej rangi.
Przez to mniejsze wioski nie miały pieniędzy, by opłacać swoich ludzi. Shinobi rezygnowali ze swojego stanowiska, nie dostając za pracę żadnych pieniędzy. Było ich zbyt wielu, a pracy było zbyt mało. W ten sposób okazało się, że nagle ponad połowa siły militarnej wiosek uległa zniszczeniu.
Shimogakure przez jakiś czas była jeszcze w stanie się utrzymywać, jako że nie słynęła ona z potęgi swoich ludzi, tylko z tego, że posiadali oni świetne umiejętności szpiegowskie, które nadal cieszyły się zainteresowaniem wśród innych. Ale co z tego, skoro nie byli się w stanie obronić?
Pięć lat temu do kraju przybył pewien mężczyzna, Tsutomu Fuse. Daimyō od razu zauważył, że będą z nim problemy i oczywiście miał rację. Tsutomu stopniowo zaczął opanowywać tereny państwa za pomocą wynajętych przez siebie ninja, nie napotykając większego oporu ze strony bezbronnych mieszkańców, czy też samego Daimyō, Akihito Endo. Było zupełnie inaczej w przypadku jego najstarszego syna, Haruhiko, który nie był w stanie patrzeć, jak poddani jego ojca są traktowani. Zupełnie nie zważał na niebezpieczeństwo i ruszył do posiadłości wroga, gdzie zginął z jego ręki.
Daimyō wściekł się potwornie na mordercę ukochanego syna i wypowiedział mu wojnę. Ten moment był znaczący dla historii państwa. Następca przywódcy kraju zginął, a jego kolejny syn był zbyt młody na przejęcie władzy w przypadku śmierci ojca.
Endo znalazł siły do ataku i rozpoczął kontrofensywę. W kraju zawrzało od walk. Rozpoczęła się wojna domowa, która trwa do tej pory. Wojna, o której nie wie nikt z zewnątrz.
Akihito bał się, że informacja ta trafi do okolicznych wiosek, więc nałożył na swoich poddanych jutsu, którym jest w stanie posługiwać się tylko jego rodzina. Jego klan musiał kiedyś zadbać o to, by państwo znane jako wytwórnia szpiegów nie straciło w tym przodownictwa. Powstała wtedy technika, dzięki której szpieg nie mógł wyjawić niektórych informacji. Osoby, które wynajmowały shinobi z Shimogakure mogły być bezpieczne, gdyż ich nazwiska nigdy nie zostały ujawnione.
W przeciwieństwie do Tsutomu, Daimyō dba o losy swoich ludzi, dlatego każdy poległy mieszkaniec jest dla niego ciosem prosto w serce. Fuse nie dba o to, ilu ludzi zginie. Interesuje go jedynie jego cel, którym jest zemsta.
Wiele lat temu mieszkał on w Kumogakure. Nie znam szczegółów tego, co się wtedy wydarzyło, ale wiemy, że jego rodzina, żona i syn, zostali zamordowani z ręki Raikage, a on poprzysiągł mu zemstę. Przez lata się szykował, zbierał pieniądze, dzięki którym potem wynajął swoich ludzi. Zaatakował Kraj Mrozów jako miejsce, które miało być jego bazą wypadową w ataku na Kraj Błyskawic. Było to jedyne wyjście, by być na tyle blisko Raikage, by móc go zaatakować w odpowiedniej chwili i na tyle daleko, by nie było ryzyka wykrycia jego konspiracji.
Jego drugim celem było znalezienie osoby, która byłaby w stanie stworzyć dla niego broń biologiczną. Los się do niego uśmiechnął, gdyż szybko odkrył, że dwie osoby, które były do tego zdolne, znajdowały się właśnie w kraju, w którym założył swoją bazę. Był to nasz mentor, Takuma Yasuda, a także Keiji Narato.


Właśnie ten obrazek miałam przed oczami, kiedy pisałam przemyślenia Itachiego o Sakurze. XD 
Dobra, trochę się wyjaśniło, ale to jeszcze nie wszystko. :)
I jest tu trochę polityki, no ale jakoś się nie mogłam powstrzymać, by jej nie dodać. Polityka i wojna będą tutaj tłem.
Mam nadzieję, że rozdział przypadł do gustu.  :P

10 komentarzy:

  1. Już wiem dlaczego nie mogłam napisać komentarza do wcześniejszego rozdziału tutaj, tylko musiałam odpalić Worda XD Dlatego, że publikowałaś najnowsza notkę! Ja to mam farta, chciałam jak najszybciej rozdział jedenasty i pojawił się niespodziewanie :D

    Na Twoim miejscu, opisując przemyślenia Itasia, również miałabym owy obrazek przed sobą XD. Nie mogę się doczekać, aż coś bardziej się zrodzi między nimi :> Sakura od zawsze była pociągającą kobietą. Dlatego śmiesz się Uchiha! Nie możesz być gorszym od innych!

    Ponownie wprowadziłaś mnie w osłupienie. Nie spodziewałam się, że wioska zostanie tak zniszczona. Biedni mieszkańcy, jak tak można! Powiem ci, że niektóre momenty są naprawdę okrutne XD Aż zazdroszczę Ci, że potrafisz je tak opisać :<

    Życzę sobie, aby nasz AMANT częściej ratował życie Haruno <3 Wychodzi mu to bardzo dobrze xD Nie mógłby przecież pozwolić, aby jej ciało spłonęło!

    Ostatni moment bardzo mnie zaciekawił. Co jak co, potrafisz tworzyć swoje postacie i wymyślać historię innych wiosek :) Nie przejmuj się, polityka jak najbardziej tutaj pasowała. W każdym bądź razie mnie nie zniechęciła, a wręcz przeciwnie. Oczekuję na kolejną notkę :*

    PS W końcu pierwsza dałam tutaj koma <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, szczerze powiedziawszy to scena w wiosce miała być dużo bardziej brutalna, ale stwierdziłam, że nie będę przesadzać. xd

    No tak, Itachi to dla Sakury rycerz na białym koniu i prawdopodobnie nie raz jej pomoże. :)

    Uwielbiam tworzyć OC. Sprawia mi to ogromną przyjemność. Myślę też o napisaniu kilku oddzielnych rozdziałów, nie mających większego związku z historią, tylko losami moich OC przed jej wydarzeniami.

    Raczej nie miałaś żadnej konkurencji w związku z komentarzem. XD Teraz jest taki okres, że nie ma zbyt wielu komentujących, bo wszyscy są zajęci.

    Dziękuję ci za komentarz. Sprawił mi dużo radości. Ja też w końcu muszę odwiedzić twoje blogi z komentarzami, bo niby czytam na bieżąco, ale rzadko się zdarza, bym miała czas na komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj utalentowana pisarko!
    Przeczytałam twoje opowiadanie za jednym tchem i... o Boże! Co za historia! Rewelacja!
    Nie mogę doczekać się nastepnego rozdziału. Ciekawa jestem co takiego kryje sie za zachowaniem Sakury...

    Umiesz niesamowicie przekazywać emocje i szczerze mówiąc czuć że piszesz to wszystko z sercem! Opowiadanie pochłonęłam jak gąbka wodę! No po prostu cuuuudoooo!

    Życzę bardzo dużo weny i pozdrawiam cieplutko!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i twoją opinię, bardzo ją doceniam i cieszę się, że udaje mi się przekazywać emocje, które chciałam przekazać w rozdziałach. :D
      Pozdrawiam ciepło. :)

      Usuń
  4. Ps. Kochana, ja przeczytałam! Na prawde!
    Ale noworoczny szał i w ogóleee, ciągle nie trzeźwieeeejeee... Nie mm kiedy napisać ci coś kreatywnego!
    Pod tym postem musisz mi wybaczyć :< Zreflektuje się w nastepnym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie ma problemu. Rozumiem doskonale, bo ja teraz nie mam z kolei czasu przez sesję. :P

      Usuń
  5. Jestem!
    Ostatnio wzięłam się w gaść i próbuję nadraiać zaległości u innych. :D
    Przyszeł czas na ciebie. xD
    Odnośnie tego ozdziału, wzystko mi się podobało poza przemyśleniami Itachiego. To znacz, nie zrozum mnie źle, były ładne i obrazowe, tylo jedno mnie zastanawia. Itachi w czasie jak Sakura była dzieciakiem był poza KOnohą, prawda? W Akatsuki? Więc, na litość boską, skąd mógł wiedzieć, jakie Sakura miała relacje z matką? Skąd wiedział, jaką jej matka miała obsesję na punkcie włosów? Chodzi o to, że to brzmiało, jakby Itachi siedział jej w głowie, jakby nagle stał się narratorem wszechwiedzącym. Owszem, coś mógł się dowiedzieć o Sakurze, o jej dzieciństwie, ale nie sądzę by znał takie szczegóły. Te myśli bardziej pasowałyby do smej Sakury, jak wspomina sobie relacje ze swoją matką. W przypadu Itachiego uważam, że za bardzo popłynęłaś. xD
    I brakowało mi w tych przemyśleniach jakichś wstawek typu "Itachi słyszał, że..." "KIedyś Itachi dowiedział się od kogoś, że...". Takie wstawki nadają lepszej płynnoci, a mi łatwiej uwierzyć w to, że Itaś może mieć jakas wiedzę o Sakurze. ;)
    Reszta rozdzału była jak najbardziej w porządku. Zaskoczyło mnie, jak zniszczona wioskabyła, kiedy dotarli, ale jako że ja jestem fanką rozróby i krwi, to im więcej trupów tym lepiej. XD
    I uważam, że masz talent w tworzeniu spójnej fabuły, nawet o tak szerokim spektrum. Wiesz, dużo postaci, każda ma swoją historię, ale wszystko ma ręce i nogi. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upsss... chyba powinnam była to inaczej opisać, bo to faktycznie może wyglądać, jakby to wszystko były przemyślenia Itachiego, a tam tak naprawdę są wplecione komentarze moje, czyli narratora. Po prostu opisałam tam relacje Sakury i jej matki, a było mi to w tym momencie potrzebne do niedalekich wydarzeń.
      Ooo tak. Też jestem wielbicielką krwawych scen, ale postanowiłam tym razem wam tego oszczędzić. Jeszcze się doczekacie flaków wyrzuconych na wierzch czy innych takich. XD
      No taaaak... Fabuła stworzona, historie bohaterów też, tylko mam problem, jak to wszystko wpleść w główną historię. Myślę, by stworzyć dla każdej z ważniejszych postaci osobny rozdział z ważniejszymi scenami z ich przeszłości.
      Dziękuję, kochana za komentarz. Ja do Ciebie niestety zajrzę dopiero po sesji. :/

      Usuń
    2. A, widzisz, to musiałabyś inaczej to ująć. Ja wywnioskowałam, że to jegoprzemyślenia, bo akapit wcześnij pisałaś o Itachim i że rozumie, czemu Naruto i ee się w niej zadużyli. Wydawało mi się, że dalsze akapity to ciąg jego perspektywy. xD
      Skoro chciałaś przedstawić relację Sakury z matką to może z perspektywy Sakury? Jako jkieś wspomnienie? Sen? To też byłoby o tyle ciekawsze niż taki opis. ;)
      Ale to już zostawiam do twojej oceny. :D
      Mówkissz, że jeszcze będą flaki? To ja już zacieram rączki. :3
      O jeny, masz sesję? Chryste, dobrze, że ja studia mam już za sobą. xD Jedyne, co z nich dobrego wyniosłam to mojego narzeczonego. XDD
      Buziaki!

      Usuń
  6. "Przysięgam wam, jak zginiemy, to was uduszę" to taki stary żart, tyle razy powtarzany, ale kurde zawsze się z niego śmieję xD I sama go powtarzam jak zepsuta pozytywka.

    Nie narzekaj na dodawanie polityki, bo to dodaje Twojemu opowiadaniu głębi. Nie skupiasz się tylko na samym uczuciu lub relacjach, ale dajesz nam super ciekawe tło wydarzeń. Nie ma się wtedy wrazenia, że bohaterowie są w próżni.

    Nie będę się więcej rozpisywać, bo czeka na mnie jeszcze jeden rozdział.

    Buziaki~

    OdpowiedzUsuń

Layout by Shayen