piątek, 12 października 2018

OSIEM



The things that I'm seeing
When I close my eyes
The visions aren't leaving
They know where I hide
I'm begging for mercy.

Digital Daggers - Alone Tonight

Różowowłosa kobieta po raz kolejny siarczyście zaklęła. Klęła na siebie, że zgodziła się na rozmowę z szarowłosym, jak i na samego mężczyznę, który ją zaproponował. Zamiast wybrać jakąś poboczną ścieżkę do budynku Hokage, jakby na złość dziewczynie szedł główną ścieżką w trakcie popołudniowego szczytu, a ona musiała kroczyć za nim. Wszyscy go rozpoznawali, więc schodzili mu z drogi, która chwilę później znowu zapełniała się ludźmi, natomiast ona szła ze spuszczoną w ziemię głową, byleby tylko nikt jej nie zauważył i nie rozpoznał. Mężczyzna nawet nie patrzył, czy idzie za nim, wobec tego musiała sobie radzić sama. Przepychała się między mieszkańcami, co chwilę dostając od kogoś łokciem. Dwa razy została podeptana, a sprawcy wydarzeń nawet jej nie przeprosili, tylko poszli dalej przed siebie.
Warknęła rozsiedzona, kiedy znowu uderzyła twarzą w coś twardego przez co poleciała do tyłu. Z jej ust wydobyła się wiązanka przekleństw, której nie powstydziłby się nawet Keiji. W myślach stwierdziła, że zdecydowanie musi ograniczyć czas przebywania w towarzystwie zielonowłosego, bo ten ma nią zły wpływ.
Zaczęła rozważać, czy użycie siły i pozbycie się dzięki temu problemu, jakim byli przechodnie, nie byłoby afrontem. Kakashi odszedł już daleko i nie mógłby zauważyć, jak dziewczyna rozrzuca ludzi na boki, by utorować sobie drogę. Mogłaby w ten sposób z łatwością przejść ulicami Konohy, jednak była pewna, że ściągnęłoby to na nią niepotrzebną uwagę. Słyszała jeszcze w głowie zgryźliwe komentarze Akane, która nie raz pouczała dziewczynę, że ludzie nie są jak kręgle. Była pewna, że blondynka dowie się o tym, w jaki sposób Sakura użyła swojej pięści i zrobi jej przez to taki raban, że słychać ją będzie prawdopodobnie nawet w sąsiedniej wiosce. Haruno wolała sobie tego zaoszczędzić. Uniosła więc głowę, chcąc jedynie opieprzyć od góry do dołu mężczyznę, który na nią wpadł. Było to jednak ogromnym błędem, o czym przekonała się po krótkiej chwili.
Stał przed nią jej wieloletni sąsiad, kiedy jeszcze mieszkała w wiosce. Pan Atsushi przyjaźnił się z jej ojcem, przez co często bywał w domu rodziny Haruno. Dorastająca nastolatka nigdy nie miała zbyt dobrych relacji z rodzicami. Często się kłócili, więc rzadko zdarzało się, by była w domu w momencie, kiedy znajomi jej rodzicieli przychodzili do nich w odwiedziny. Dzięki temu sąsiad nie widział jej zbyt często. Minęło kilka lat, od kiedy widzieli się ostatnio. Błagała w myślach, by jej nie rozpoznał. Miała teraz dziewiętnaście lat i w niczym nie przypominała dawnej siebie.
Zdrętwiała momentalnie, kiedy przypomniała sobie, co ma na głowie. Jej różowe włosy były jak żarówka w czasie bezgwiezdnej nocy na pustkowiu, na którym nie było ani jednego drzewa czy krzewu, za którymi można się było schować. Nawoływały z daleka, że jest Sakurą Haruno. W tym momencie żałowała, że nie przyjęła propozycji Narato, który chciał ją obciąć na łyso, by nikt jej nie rozpoznał. Oczywiście wtedy żartował, ale dziewczyna doszła do wniosku, że łysa głowa była o wiele lepsza niż ryzyko rozpoznania przez właśnie tego sąsiada.
Dziewczyna skuliła się, próbując stać się jeszcze mniejsza, by mężczyzna jej nie zobaczył. Zdecydowanie miała pecha, bo starszy pan był jedyną osobą, która po wpadnięciu na nią postanowiła przystanąć chociaż na chwilę. Już otwierał usta, by ją przeprosić, kiedy zauważył jej kolor włosów. Wytrzeszczył oczy tak bardzo, że Sakura zaczęła się obawiać, że zaraz mu wypadną z oczodołów. Otworzył usta szeroko, a wyglądał przy tym, jak ryba wyciągnięta z wody. Staruszek wyglądał, jakby zaraz miał przejść zawał, co różowowłosa tak naprawdę przyjęłaby z wielką ulgą.
Mężczyzna był bowiem praktycznie głuchy, co było powodem jego wiecznego wydzierania się. Zawsze bolały ją uszy, kiedy tylko przebywała w jego towarzystwe. Kiedy odwiedzał jej rodziców, dziewczyna nie musiała być z nimi w jednym pomieszczeniu, by dokładnie słyszeć, o czym staruszek mówił.
Z przerażeniem zauważyła w jego oczach zrozumienie. Już miała odkręcić się na pięcie i zniknąć na kolejnych parę lat, kiedy pan Atsushi złapał ją za rękę zadziwiająco mocno jak na jego podeszły wiek, czym zaprzepaścił jej podstępne plany. Odwrócił ją do siebie, otworzył usta, a dziewczyna zamknęła oczy, wyczekując na jej koniec świata.
- Sakura? Sakura Haruno! - wrzasnął, zwracając tym uwagę ludzi, którzy byli najbliżej. Ona westchnęła ciężko, przestępując z nogi na nogę. Wokół dziewczyny i starszego mężczyzny zrobiło się zbiorowisko. Kolejne osoby zaczęły zatrzymywać się, widząc je. Po chwili prawie cała ulica patrzyła już na różowowłosą. Można było usłyszeć, jak wszyscy pogrążają się w rozmowach. Sakura zdrętwiała, słysząc, że ludzie mówią właśnie o niej. Po kolei przekazywali sobie informację, kogo mają przed sobą. Mieszkańcy, którzy ją znali, szybko zdradzili jej tożsamość tym nowym, którzy zamieszkali tu dopiero po wojnie.
- Dzień dobry, panie Atsushi. Jak pana zdrowie? - Uśmiechnęła się do niego wesoło, próbując zrobić coś, by wykręcić się z tej niemiłej sytuacji. Doskonale go znała i wiedziała, że zaraz zacznie robić jej wykład, spróbowała więc przerzucić zainteresowanie z jej osoby właśnie na niego. On jednak nawet nie zwrócił na jej pytanie uwagi. Dziewczyna drgnęła, kiedy znowu zaczął się drzeć.
- Co ty sobie myślisz, dziewczyno? Zniknęłaś na lata i teraz sobie wracasz tak po prostu? Chodzisz nonszalancko po wiosce, z której tak bezczelnie uciekłaś? Może jeszcze chcesz tu teraz zamieszkać? Wiesz co przeżywali twoi rodzice, kiedy nic o tobie nie słyszeli? Wiedzieli tylko, że poszłaś odbyć trening u jakiegoś starego dziada, jakiegoś cholernego szarlatana, co to tylko udaje, że potrafi leczyć ludzi. Kto wie, co żeście tam robili! Młoda dziewczyna i stary facet, kto to w ogóle widział coś takiego. - Rozpoczął swoją tyradę, a dziewczyna zacisnęła zęby, słysząc, jak wypowiada się o jej mistrzu. Spojrzała na niego ostro, ale znowu ją zignorował, nakręcając się coraz bardziej. - Gdzieś była przez te lata? Twoi rodzice odchodzili od zmysłów, bo jaśnie panna nie potrafiła nawet napisać listu, by o czymś ich poinformować. A teraz sobie wracasz, kiedy ich nie ma. Nikt nie wie, gdzie są i czy w ogóle są. Może nawet nie żyją! Może leżą w jakimś rowie albo już nawet nie leżą, pożarci przez dzikie zwierzęta. Co ty sobie myślisz? A może nie myślisz? Wiesz w ogóle, że zaginęli rok temu? Na pewno nie wiesz, bo nic cię oni nie obchodzili! Zawsze oskarżałaś ich o jakieś głupoty, obrażałaś ich, a zawsze chcieli dla ciebie dobrze. Potrafiłaś się tylko z nimi kłócić. Jesteś wyrodną córką. Gdybym ja taką miał, to utemperowałbym ją, by chodziła jak w zegarku! Ale ty jesteś nieobliczalna, dzika! Na pewno się ciebie bali i dlatego nie chcieli nic mówić. Jeszcze byś im zrobiła krzywdę! Nie wiem, jak Czcigodna mogła wziąć cię pod swoje skrzydła, taką niewdzięczną dziewuchę. Nawet nie pomogłaś swojej mistrzyni na wojnie i teraz nie żyje. Uciekłaś po tym wszystkim, a wszyscy ci ufali! Ona ci ufała, a ty uciekłaś jak tchórz! Jacyś podejrzani ludzie znieśli cię z pola bitwy. Pewnie jacyś bandyci, źli ludzie, tacy jak ty!
Urwał, zaskoczony, kiedy usłyszał wściekłe warknięcie. Przestraszył się wzroku dziewczyny, chociaż przed chwilą wyrzucał jej błędy, w ogóle nie zastanawiając się nad konsekwencjami swojego wybuchu. To jednak nie ona wydała z siebie ten dźwięk. Zerknął z lekką obawą tuż za nią i dostrzegł dwóch mężczyzn. Jeden z nich miał zielone włosy i czerwone oczy, patrzące na niego z chęcią mordu. Keiji odkręcił się jeszcze do stojącego obok Ryoichiego, który patrzył na tę sytuację ze znudzeniem. Czarnowłosy nie miał zamiaru reagować, w przeciwieństwie do swojego przyjaciela, który się do niego odezwał.
- Potrzymaj mi moje piwo, idę mu wpierdolić - warknął, posyłając złowrogie spojrzenie swojemu przeciwnikowi, który zadrżał ze strachu, po czym schował się za różowowłosą. Niebieskooki zerknął na przyjaciela jak na idiotę, którym według Sakury, ten rzeczywiście był.
- Przecież ty nie masz piwa - odrzekł z niedowierzaniem, patrząc jak przyjaciel zastyga w miejscu, a na jego twarzy zaczyna pojawiać się zrozumienie. Zielonowłosy kiwnął po chwili głową, mając przy tym minę myściciela, który zdał sobie sprawę z czegoś niezwykłego.
- Co za różnica? Chodź tu, ty perfidny, mały szczurze! Zaraz wszystko wyplujesz, włącznie ze swoją sztuczną szczęką! - warknął w stronę staruszka. Zakasał rękawy, po czym rozpoczął swoją szarżę na niczego nie spodziewającego się pana Atsushiego, który na ten widok pisnął jak dziewczynka, łapiąc się mocniej ubrania panny Haruno, gnąc je jeszcze bardziej. Na jej twarzy pojawiło się niezadowolenie z tego powodu, odrzuciła więc mężczyznę delikatnie na bok. Teraz mężczyzna stanął w prostej linii do nacierającego na niego Narato. Nim się na niego rzucił, Keiji poczuł, jak ktoś łapie go za kołnierz jego koszuli, zatrzymując tym samym ofensywę. Odwrócił lekko głowę, patrząc przez ramię na czarnowłosego przyjaciela, który syczał coś pod nosem, co brzmiało jak obelgi na skretyniałych towarzyszy. Na ten widok Keiji uśmiechnął się lekko.
- Dlaczego to ja zawsze muszę za was myśleć? Masz ty w tym swoim łbie jakiekolwiek szare komórki? Ty baranie! - Ryoichi mocniej pociągnął za ubranie zielonowłosego, nadrywając lekko kołnierz, czym ten się nawet nie przejął. Zaśmiał się radośnie, wywołując tym u niebieskookiego atak szału. - No i czego cieszysz mordę? Jak ci zaraz przywalę, to gwiazdy zobaczysz!
- Jak ty się o nas martwisz - rzekł Narato ze wzruszeniem, ocierając spod oka nieistniejącą łzę. - Próbujesz sprowadzić nas na dobrą drogę, chcesz dla nas wszystkiego, co najlepsze.
- Ja tylko próbuję nie trafić do pierdla. Poza tym, Akane zagroziła, że wyrwie mi nogi z dupy, jak znowu wpadniecie w jakieś problemy. - Czarnowłosy zignorował po chwili Keijiego, który nadal rozwodził się nad wspaniałością Ryoichiego, wychwalając go pod niebiosa. Zwrócił wzrok na Sakurę, która patrzyła mrocznym wzrokiem na pana Atsushiego. Po chwili zerknęła znacząco na Narato. W oczach obojga pojawił się łobuzerski błysk. Brunet od razu zrozumiał, o co im chodziło, jęknął pod nosem, ale nim zdążył się ruszyć, Keiji kiwnął głową, po czym rzucił się na niego, przytulając go mocno, przez co chłopak nie mógł się ruszyć. Próbował go odepchnąć, ale zielonowłosy trzymał go zbyt mocno, wciąż jęcząc mu nad uchem o jego dobroci. Ryoichi zaobserwował, że Sakura przybliżyła się do staruszka z szerokim uśmiechem.
- Skończył pan? Skoro jestem taka zła, to może powinnam coś z panem zrobić. Nie zaszkodzi, jak porachuję panu trochę kości. Shizune na pewno sobie z tym poradzi - Mrugnęła do niego porozumiewawczo. Jej wesoły ton zrobił na nim większe wrażenie, niż jakby na niego warknęła. Pan Atsushi zaczął trząść się jak osika. Keiji zaśmiał się cicho, był pewny, że tamten posikał się ze strachu. Młoda Haruno podeszła jeszcze bliżej, ale nagle poczuła, że ktoś łapie ją mocno za rękę. Kątem oka widziała, że Narato nadal trzymał Ryoichiego, więc nie mogli to być oni. Dostrzegła u nich zdziwienie i lekką niechęć. Kiedy zerknęła na mieszkańców stojących najbliżej, zobaczyła na ich twarzach strach. Jedna z kobiet pociągnęła jakieś małe dziecko, odciągając je jeszcze bardziej w tłum. Reakcja ludzi dała jej do myślenia. Czuła od nich jeszcze większą wrogość, niż okazali właśnie jej. Do wrogości dochodziła w dodatku ogromna wzgarda.
Natychmiast się zatrzymała, po czym obróciła się w końcu wolno, z zaciekawieniem zerkając za siebie. Napotkała na swojej drodze czarne tęczówki starszego z braci Uchiha, który wpatrywał się w nią ze spokojem. Zauważył, że przestała zbliżać się w stronę swojego starego sąsiada, więc po krótkiej chwili puścił jej rękaw, wciąż obserwując jej zachowanie, jakby obawiał się, że jednak postanowi się na kogoś rzucić. Zupełnie ignorował postępowanie zgromadzonej wokół nich ludności, która zaczęła uciekać w popłochu albo odsuwać się z odrazą. Wydawało się, że mężczyzna jest już przyzwyczajony do tego, że Konoszanie traktowali go z odrazą lub lękiem.
- Przestaliście się już bawić? - zapytał, przerzucając spojrzenie na Keijiego, który już chwilę temu puścił swojego przyjaciela. Teraz z uwagą patrzył na Itachiego. Zachowywał się inaczej niż chwilę temu. Zniknęło rozbawienie, pojawił się na jego twarzy ostry wyraz. Zaczął go czujnie obserwować. Sakura od razu dostrzegła, że jej zielonowłosy przyjaciel nie darzył sympatią Uchihy. Kiedy tylko brunet pojawiał się w zasięgu wzroku Narato, ten stawał się spięty i uważny. Nie wiedziała jednak, dlaczego tak było.
Zmiana zachowania Keijiego sprawiła, że obserwujący go od dłuższego czasu blondwłosy mężczyzna wytrzeszczył oczy. Akira miał nieodparte wrażenie, że skądś znał zielonowłosego, ale nie potrafił sobie przypomnieć, skąd. Kiedy ten jednak zauważył Itachiego i dały o sobie znać jego samcze instynkty, blondyn mógł dostrzec w nim osobę, którą Narato zazwyczaj był, gdy nie przebywał jedynie w towarzystwie swoich przyjaciół. Akira przypomniał sobie, gdzie widział tę facjatę i wydarł się, zanim w ogóle mógł pomyśleć o użyciu mózgu.
- To on! Ja go znam! - Przecisnął się do przodu, z lekką obawą stojąc na przeciwko czerwonookiego, którego twarz doskonale znał z listów gończych, jakie wisiały wszędzie w jego dawnym miejscu zamieszkania. Nie zapomniał o wielkiej nagrodzie, jaką oferowano za jego głowę. - Ten mężczyzna to Keiji Narato z Kraju Ziemi, seryjny morderca. Jest w Księdze Bingo Wioski Ukrytej w Skale!
Wzburzenie. Tym jednym słowem można było opisać całą sytuację, jaka nastała po wypowiedzeniu tych słów. Ludzie, którzy stali blisko, zaczęli przeciskać się do tyłu, wpadając na osoby stojące na ich drodze. Wszyscy zaczęli się przewracać. Sakura z satysfakcją stwierdziła, że ludzie zaczeli upadać jak kręgle bez jej udziału. Młoda dziewczyna i wioskowa plotkara, która stała bardzo blisko wszystkich zainteresowanych, zebrała w sobie całą swoją odwagę i siłę, by stać przy Itachim Uchiha po to, aby móc później opowiedzieć o wszystkim, co się stało, w najbliższym dogodnym momencie. Kiedy jednak zdała sobie sprawę, że stoi przy kolejnym przestępcy, znanym ze swoich morderstw, jej brawura momentalnie zniknęła, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zerknęła z przerażeniem na zielonowłosego i z szokiem zdała sobie sprawę, że on również w tym momencie na nią patrzył, uśmiechając się przy tym wesoło. Dziewczyna struchlała tak bardzo, że dosłownie po sekundzie odpłynęła. Wywinęła kozła, na co chłopak zareagował krótkim parsknięciem, ale mimo to postanowił zareagować i ją złapać. Jego plany popsuł szatyn ubrany w kamizelkę Jōnina, który pojawił się tuż przed nim. Dziewczyna zwaliła się na ziemię z głuchym stęknięciem. Keiji zerknął na nią z zainteresowaniem, zupełnie nie przejmując się shinobim, którego miał przed sobą.
- O czym ty gadasz? Co to za jeden? Powiedz coś więcej! - Ninja zwrócił się do blondyna, który chyba zrozumiał konsekwencje swojego nagłego wybuchu. Spojrzał na czerwonookiego, który w tym samym momencie przerzucił na niego spojrzenie. Mężczyzna zadrżał, spodziewając się, że Narato zaraz go skrzywdzi, jednak ten stał spokojnie, tak jak inni czekając na jego słowa. Akira zerknął na bruneta towarzyszącego Narato, jednak on również zdawał się nie przejmować tą sytuacją.
- On... jest poszukiwany w Kraju Ziemi. Oskarżono go o zamordowanie setek ludzi. To truciciel - powiedział cicho, odwracając wzrok. Jōnin zmrużył oczy i ruszył do przodu, chcąc prawdopodobnie zaatakować poszukiwanego mężczyznę. Akira natrafił na spojrzenie różowowłosej dziewczyny, która nie spuszczając z niego oka, podeszła do swoich przyjaciół. Stanęła przed shinobi Liścia, zasłaniając sobą Narato. Po krótkiej chwili Ryoichi stanął obok niej, również zasłaniając go swoim ciałem.
- Jakiś problem? - zapytała dziewczyna, zerkając wyzywająco na szatyna, który podszedł tak blisko niej, że czuła na twarzy jego ciepły oddech. - O ile dobrze pamiętam, ninja umieszczeni w Księdze Bingo są sprawą tylko danej wioski. Nie sądzę, by Tsuchikage był zadowolony, że Konoha chce złapać kogoś, kto może znać tajemnice Wioski Ukrytej w Skale.
- Wydaje mi się, że tobie nic do tego. - Do przyjaciółki dołączył Ryoichi, patrząc oceniająco na Jōnina, który zmarszczył brwi i przerzucił na niego swój pytający wzrok. - Nie masz uprawnień do tego, by łapać przestępców umieszczonych w Księdze Bingo. Jeśli natomiast byś do niej zajrzał, zauważyłbyś, że Keiji został tam podany jako ninja o niskiej szkodliwości, którego złapanie nie jest pierwszorzędną sprawą.
Szatyn natychmiast stanął w miejscu. Był świeżo upieczonym Jōninem, bardzo dumnym ze swojej nowej pozycji. Chciał zabłysnąć tuż po swoim mianowaniu, jednak najwidoczniej tym razem się mu nie udało. Jego młody wiek powodował, że zachowywał się czasami zbyt porywczo. Teraz też nie zastanowił się nad swoimi działaniami. Rzeczywiście nie miał uprawnień do tego, by łapać przestępcę takiej rangi. Nawet jeśli panował między dwoma wioskami pokój i Konoha mogłaby zająć się sprawą poszukiwanego przez Iwę ninja, to tylko ANBU i specjalni rangą Jōnini mogli zatrzymać kogoś takiego.
Nie chciał dać po sobie znać, że nie ma nad sytuacją żadnej kontroli, kiwnął więc dziewczynie głową, jakby pozwalał jej na odejście, a na zielonowłosego spojrzał ostrzegawczo. Miał nadzieję, że mężczyźnie nie przyjdzie do głowy nic głupiego. Postanowił, że na wszelki wypadek powiadomi odpowiednie służby, że w wiosce znajduje się osoba znajdująca się w Księdze Bingo.
Sakura szturchnęła Ryoichiego, a ten natychmiast zrozumiał, co dziewczyna chciała powiedzieć. Brunet szybko złapał przyjaciela za rękaw i pociągnął go w tłum przy wielkiej niechęci zielonowłosego, oddającej się w krzykach, jakie z siebie wydawał. Te jednak szybko się urwały, zakończone pełnym boleści jękiem. Nim zdążyli się ulotnić z tego miejsca, shinobi z Liścia również zniknął.
Różowowłosa westchnęła, odkręcając się w zamiarze zmierzenia się z wystraszonym i wściekłym tłumem, ale w tym samym momencie poczuła, że ktoś narzuca na nią jakiś płaszcz. Poczuła materał kaptura, który nasunął jej się na włosy, ukrywając ich kolor. Uniosła wzrok i spojrzała na Uchihę, o którego obecności zdążyła już zapomnieć. Mężczyzna wciąż tam jednak był. Uniósł rękę, wyciągając ją w jej stronę, na co ona zmarszczyła brwi. Zwalczyła chęć odskoczenia od bruneta, obserwując przy tym, co zamierza zrobić. Jego dłoń zatrzymała się tuż przy jej twarzy. Odgarnął do tyłu kilka kosmyków jej włosów, które częściowo wystawały zza kaptura, po czym naciągnął tkaninę jeszcze bardziej na jej twarz, ukrywając ją. Westchnął cicho i spojrzał jej w oczy. Widział w nich chęć zadania pytania, więc postanowił ją uprzedzić.
- Szósty wiedział, że będziesz miała problem z dotarciem do budynku, więc poprosił mnie, bym cię tam zaprowadził.
To wyjaśnienie jednak nie do końca ją przekonało. Już miała otworzyć usta, by się odezwać, kiedy Itachi złapał ją za nadgarstek i delikatnie pociągnął w swoją stronę. Od razu ruszył w odpowiednim kierunku, ciągnąc Sakurę za sobą. Jej próby wydostania się z uścisku spęzły na niczym, więc postanowiła grzecznie kroczyć za mężczyzną.
W czasie drogi rozglądała się dyskretnie na boki. Widziała, że większość mieszkańców odsuwała się szybko na widok Uchihy. W ich oczach można było dostrzec nieumiejętnie skrywane przerażenie, a także pogardę. Od czasu ujawnienia całej prawdy o masakrze klanu minęły dwa lata, a ludność nadal nie przyzwyczaiła się, że po tych samych ulicach, po których kroczyli oni, szedł sprawca tej tragedii, że kupował on rano bułki w tym samym sklepie, w którym oni robili zakupy. Sakura była świadoma, że bracia Uchiha mogli tu zamieszkać od razu po swoim procesie, w którym zostali ułaskawieni przez pięciu Kage, chcieli jednak dać mieszkańcom czas, by mogli się oni przyzwyczaić do myśli, że od teraz codziennie będą widzieć ich twarze. Dlatego też postanowili odbyć podróż, mającą na celu odkupienie win, które rzeczywiście zostały z nich zmazane już w trakcie wojny, którą pomogli zakończyć.
Zmarszczyła brwi, uzmysławiając sobie, że czuje przyjemny zapach unoszący się z płaszcza, który miała na sobie. Tak bardzo skupiła się na aspekcie, jakim była niechęć ludzi do Itachiego, że dopiero teraz wyczuła zapachu pieprzu, gałki muszkatołowej, karadamonu i cynamonu. Od razu powiązała je z osobą mężczyzny, który nadal ciągnął ją w stronę budynku Hokage, gdyż już miała okazję wyczuć jego woń, kiedy leżeli razem objęci tuż po tym, jak uratował ją w trakcie sztormu.
Momentalnie poczuła do niego wdzięczność. Oboje nie byli mile widziani na ulicach wioski i oboje nie lubili zwracać na siebie uwagi. Teraz, kiedy miała na sobie jego płaszcz, ludzie nie patrzyli na nią, lecz na Itachiego i to jego wytykali palcami.
Miała nawet zamiar podziękować mu za ten miły gest, jednak chwilę później stanęli przed ich miejscem docelowym. Brunet puścił jej rękę i na nią spojrzał, a dziewczyna zdążyła jedynie kiwnąć mu głową w podziękowaniu. Od razu po tym zniknął. Sakura odwróciła się w stronę budynku, cicho westchnęła, po czym weszła do środka.
Mężczyzna stojący w recepcji najwidoczniej został powiadomiony o jej przybyciu, więc jedynie posłał jej znudzone spojrzenie. Ręką skierował ją na schody idące w góre, jakby zapomniał, że różowowłosa była w tym miejscu niezliczoną ilość razy i doskonale znała drogę do gabinetu przywódcy wioski. W trakcie wchodzenia po schodach ściągnęła z siebie płaszcz Uchihy, ostrożnie go złożyła i wsadziła do torby.
Już po chwili stała w gabinecie, gdzie czekała ją nieprzyjemna rozmowa z Szóstym Hokage, który był zarazem jej dawnym mistrzem. Szarowłosy siedział w swoim fotelu, łokcie opierał na biurku, po którego drugiej stronie stało krzesło. Wskazał na nie, a ona usiadła, czując się, jakby miało ją czekać przesłuchanie.
Przez dłuższy czas milczał, jedynie się w nią wpatrując. Miała zacięty wyraz twarzy, patrzyła na niego twardo, nie spuszczając z niego wzroku. Mierzyli się spojrzeniami, aż w końcu on westchnął i wstał. Stanął przy oknie, przez które wyjrzał. Wbił zamyślony wzrok w twarze swoich poprzedników wybite w skale.
- Jak zginęli nasi Hokage? - Jego pytanie przecięło powietrze, wybijając dziewczynę z rytmu. Milczał tak długo, że spodziewała się, że już w ogóle się nie odezwie.
- Słucham? - Nie wiedziała, co ma myśleć o tym pytaniu. Zastanawiała się, dlaczego poruszył teraz właśnie ten temat. Spodziewała się raczej, że będzie próbował z niej wszystko wyciągnąć.
- Zapytałem, czy wiesz, jak zginęli moi poprzednicy. Chcę od ciebie usłyszeć wyczerpującą odpowiedź.
Sakura prychnęła głośno i przeniosła na niego kpiące spojrzenie.
- Sądzi pan, że nadal jesteśmy w akademii? Nie mam obowiązku... - urwała wypowiedź, widząc jego kłujący wzrok. On nie prosił o odpowiedź, on jej wymagał. Westchnęła cicho i przeniosła wrok na portrety Hokage, znajdujące się w gabinecie. Prześlizgnęła po nich spojrzeniem, aż w końcu zatrzymała się dłużej na podobiźnie Piątej. Przez chwilę patrzyła na fioletowy romb na jej czole, a swoją wedrówkę zakończyła na radosnych, brązowych tęczówkach. - Większość z nich zginęła w walce.
- To mi nie wystarczy i ty dobrze o tym wiesz. Chcę więcej. - Stał do niej odwrócony plecami, więc dziewczyna skorzystała z okazji i krzywiąc się, pokazała mu rękami niemiły gest, którego nauczyła się od swojego zielonowłosego przyjaciela. - Pięknie, Sakuro, jeszcze dochodzi obraza majestatu Kage.
Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, skąd wiedział. Odwrócił się do niej, unosząc jedną brew i znacząco zerknął na swoje odbicie w oknie. Zacisnęła usta, ale ostatecznie wzruszyła ramionami, jakby jej to nie obchodziło. Za oknem robiło się już ciemno i odbicie na szkle było dzięki temu lepiej widocznie. Kakashi spojrzał na nią przenikliwie, a ona przypomniała sobie, że mężczyzna wciąż czekał na jej odpowiedź.
- Nie wiadomo, jak zginął Hashirama Senju, natomiast jego brat poległ w walce z odziałem Kinkaku i Ginkaku z Wioski Chmur. Trzeci zginął w trakcie inwazji Oto i Suny na Konohę, a Czwarty pieczętując Kuramę w ciele Naruto. - Hatake natychmiast zauważył, że dziewczyna nie wspomniała o Tsunade, ale ostatecznie postanowił tego nie komentować. Pokręcił tylko głową, a dziewczyna wbiła w niego nierozumiejące spojrzenie.
- Zła odpowiedź - mruknął, znowu odwracając się w stronę okna. - Albo inaczej - dobra, ale wcale nie o to mi chodziło.
Wpatrywała się w tył głowy mężczyzny, nie wiedząc, czego się spodziewać. Hatake wpadł w melancholijny nastrój, który zaczął się udzielać także jej. Nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Nie uważała, by kręcenie się na krześle było w tym momencie odpowiednie, więc po prostu wstała i dołączyła do mężczyzny, stając dwa kroki od niego w odpowiednim miejscu.
- To prawda, nie wiemy, w jaki sposób zginął Pierwszy, jednak najprawdopodobniej stało się to w trakcie walki. Drugi wykonywał zadanie podczas misji w trakcie Pierwszej Wielkiej Wojny Shinobi razem ze swoją drużyną - Danzō Shimurą, Kagamim Uchihą i Torifu Akimichim. Zostali otoczeni przez dwudziestu elitarnych wojowników z Kumogakure. Jedynym sposobem na ucieczkę było zaatakować z zaskoczenia, aby inni mogli uciec. Podjął się tego Tobirama. Władzę nad wioską powierzył Hiruzenowi Sarutobiemu. Po oddaniu tytułu Hokage zginął w walce przeciwko oddziałowi Kinkaku. Zachował się jak prawdziwy ninja Wioski Ukrytej w Liściach. Trzeci użył Shiki Fūjin, by zapieczętować Orochimaru, który chciał zniszczyć wioskę, a w zamian za to Demon Śmierci odebrał mu duszę. Czwarty zapieczętował połowę chakry Kuramy w Naruto, a drugą w sobie i uratował tym samym wioskę przez zniszczeniem - urwał wypowiedź, przenosząc na nią zaciekawiony wzrok, nim znowu zaczął mówić. - Tsunade nie zginęła co prawda w trakcie walki, ale umarła w wyniku braku chakry po tym, jak uleczyła setki shinobi.
Kobieta skrzywiła się, słysząc, jak wypowiada imię jej mentorki. Nie umknęło to jego uważnemu spojrzeniu. Przysunął się nieco bliżej, patrząc jej prosto w oczy. Widząc jego pewny wzrok, Sakura była pewna, że Kakashi wyłoży za chwilę wszystkie karty na stół.
- Wiesz, co ich łączyło poza ich stanowiskiem? - zapytał cicho, mrużąc oczy. Dziewczyna wciągnęła powietrze, podejrzewając już, jakim tokiem myślenia pójdzie jej rozmówca. - Wola Ognia. Wszyscy się dla czegoś poświęcili.
Odwróciła wzrok. Było tak, jak przewidywała. Hatake chciał wyciągnąć z niej wszystko, posługując się nauką, jak została jej wpojona już dawno temu.
- Jak doskonale wiesz, Wola Ognia to idea bezgranicznego poświęcenia się w obronie tego co jest najdroższe w naszym życiu, zależnie od człowieka są to przyjaciele, nasi bliscy a także wioska. Oznacza ona jeszcze jedną ważną rzecz, a mianowicie fakt, iż postępowanie osób mających w sobie tę wolę ma być przykładem odwagi i poświęcenia dla przyszłych pokoleń, którym starsze przekazuje swoją nadzieję i marzenia. Kiedy Trzeci oddał swoje życie, by ochronić wioskę, przekazał Wolę Ognia nam wszystkim. Kiedy Asuma zginął, przekazał ją Shikamaru. Kiedy Tsunade umarła, przekazała ją tobie.
Spojrzał na nią znacząco. Sakura zacisnęła usta, przenosząc na niego wzrok. W jego oczach widziała wyrzuty i żal. Przygryzła policzek od środka, aż poczuła w ustach metaliczny smak krwi. Nie chciała, by mężczyzna kontynuował. Chciała stąd odejść i nie widzieć goryczy, która pojawiła się na jego twarzy. Zdała sobie sprawę, że sprawiła mężczyźnie zawód. Zawiodła jego zaufanie. Nie spełniła oczekiwań, jakie w niej pokładał. Nie mogąc wytrzymać jego zawiedzionego spojrzenia, oderwała się szybko od parapetu, chcąc stąd szybko wyjść, jednak Hatake złapał ją mocno za ramię, przyciągając z powrotem na poprzednie miejsce. Chwycił ją za rękę tak mocno, że Sakura była pewna, że będzie miała przez to siniaki. Drugą ręką złapał jej twarz i odkręcił w swoją stronę, powodując, że musiała patrzeć prosto na niego.
- Nie uciekniesz. Jeszcze nie. Chcę, byś odpowiedziała mi szczerze na dwa pytania. W zależności od twojej odpowiedzi, albo puszczę cię wolno albo... - Pokręcił głową, nie kończąc tego zdania. Różowowłosa przełknęła ślinę, czekając i obserwując jego twarz. - Czy nauczyłaś się czegoś, żyjąc przez te wszystkie lata w wiosce? Nie chodzi mi o żadne techniki.
Nie była w stanie wydobyć z siebie głosu. Była pewna, że nawet gdyby jej się to udało, dźwięk przypominałby raczej jęk. Nie wiedziała też, czy by się po prostu nie rozpłakała. Szarowłosy musiał więc zadowolić się krótkim kiwnięciem głową. Zanim kontynuował, przyjrzał się jeszcze jej reakcji. Widział, że ze zdenerwowania drżały jej ręce, choć twarz przypominała wykutą z kamienia. Za to szklące się oczy powiedziały mu wszystko. Puścił ramię dziewczyny, ale nadal dotykał jej policzka.
- Masz w sobie jeszcze Wolę Ognia, czy odrzuciłaś to, co przekazała ci Tsunade? Czy zapomniałaś, czego cię uczyłem? - Pod palcami poczuł, że drgnęła. W jej oczach zabłyszczały łzy, które jednak nie spłynęły po bladej twarzy dziewczyny. Zwalczyła je. Mężczyzna wiedział już, że wymierza celne ciosy dziewczynie. Najwidoczniej ta sprawa wcale nie była jej obojętna. Grał na uczuciach swojej dawnej podopiecznej i manipulował nią, by wyjawiła mu swoją tajemnicę. Kiedy nie odpowiedziała, postanowił w końcu, że zada jej ostateczne dźgnięcie, licząc na upragnioną reakcję. - W świecie ninja, ci którzy nie przestrzegają zasad to śmieci, ale ci, którzy nie dbają o swoich przyjaciół są gorsi od śmieci.
W końcu nie wytrzymała. Z oczu wyciekły jej łzy i szybko spłynęły po policzkach. Natychmiast je otarła, ale to już wystarczyło stojącemu przed nią i widzącemu wszystko mężczyźnie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Hatake chciał osiągnąć swój cel właśnie w ten sposób. Wprawić ją w rozpacz i poczucie winy przez to, jak potraktowała Naruto i resztę. Nie wiedział jednak, że dziewiętnastolatka była tak rozchwiana psychicznie, że najprawdopodobniej powiedziałaby mu o wszystkim bez jego gry. Jego sztuczki nie były mu do niczego potrzebne.
- Wygrał pan. Osiągnął mistrz to, czego tak bardzo chciał. Powiem o wszystkim - wyszeptała drżącym głosem. Po krótkiej chwili uspokoiła się i odchrząknęła, wbijając w niego wzrok. Zdziwiła go jej nagła zmiana zachowania, ale postanowił tego nie komentować. - Niech pan wezwie tu Shikamaru. Chcę, by również wszystkiego się dowiedział. Poza waszą dwójką nikt nie może wiedzieć o tym, co powiem. Nic nie może wyjść z tego pokoju.
Kiwnął głową, widząc twardy wzrok dziewczyny. Ona jednak pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
- Niech mi pan to obieca. Proszę, by pan przysiągł na swoją Wolę Ognia.
Obiecał.
Jakiś czas później, kiedy opowiadała dwóm mężczyznom o swojej czteroletniej historii poza wioską, Sakura z wielką satysfakcją widziała na jego twarzy powiększający się z każdym słowem szok.


Kilka spraw.
Pierwsza to taka, że rozdział miał być dłuższy, ale nic z tego nie wyszło, bo właśnie siedzę i jęczę z bólu przez polaną wrzątkiem nogę i nawet nie myślę, że mogłabym napisać cokolwiek, poza jednym wielkim słowem na "K". Taaaa, chyba wiecie, co mam na myśli. XD Chodzi o to, że gdybym nie wstawiła tego, co mam teraz, to byście poczekali jeszcze dłuuuugo na ten rozdział.
Druga to kwestia przekleństw. Zastanawiałam się, czy je jednak dodać i stwierdziłam, że tak. No bo Keiji, który nie klnie, to nie Keiji. Także z góry przepraszam, jeśli ktoś tego w opowiadaniach nie lubi.
Trzecia sprawa to rozmowa Sakury i Kakashiego. Miałam z nią taki problem, że nawet teraz kręcę nosem i zastanawiam się, czy to publikować. Bardzo was proszę o wyczerpującą opinię, jeśli chodzi o ten właśnie fragment.
I jeżeli myśleliście, że dowiecie się o tajemnicach Sakury w tym samym rozdziale, co Kakashi, to mogę powiedzieć tylko "Haha". ^^ Wy się dowiecie razem z Itachim. :P

8 komentarzy:

  1. Kakashi wydawał mi się bardzo kanoniczny. Cała ta śpiewka o woli ognia, obronie przyjaciół itp brzmiała bardzo jak on w anime. Bardzo mocno grał na jej emocjach, jebany anbu, no czułam, że specjalnie zmanipulował dziewczyną, żeby się ugięła! Zabolało mnie, że spojrzał na Sakurę z wyrzutem jakby się na niej zawiódł. Serio, Hatake? Ty nie wiadomo ile błędów popełniłeś w życiu, daj dziewczynie też błądzić. Rozumiem, że jest dla niego ważna, że się o nią troszczy, ale powinien trochę zluzować, to jej życie. Jakby co to nie jest krytyka Twojego opowiadania, kanoniczny Kakashi pasuje tu idealnie, ale to nie znaczy, że muszę go w tej scenie uwielbiać ;p
    Poza tym zirytował mnie, kiedy zostawił Sakurę samą na ulicy, tak jakby nie mógł z nią spacerować ramię w ramię. Miałam wrażenie, że celowo chciał dać jej nauczkę. A jeśli chodzi o samą scenę, to mi pasowała i dobrze się czytało. Oj, Eleine-chan, za bardzo się przejmujesz! Chociaż wiem jak to jest, czasami czyta się rozdział lub jakiś fragment i myśli: no kurde to nie przejdzie. Pamiętaj, każdy z nas jest swoim najgorszym krytykiem ^^

    O Jezu, jak mnie zirytował ten przygłuchy facet. Okej, trochę się zdziwiłam, że Sakura nawet do rodziców się nie odzywała, ale cóż nie wszystkie rodzinne relacje są głębokie i trwałe, czasami to skupisko ludzi połączonych wspólną krwią. Ale to nie dawało temu facetowi prawa zjechać Sakury jak burej suki. Ehhh, stary facet, myślący że jest pępkiem wszechświata i może robić i mówić co chce.

    Co do przekleństw, to niech będą! Tak szczerze, to bawi mnie, kiedy ludzie celowo ich unikają. Prawda jest taka, że czasami sytuacja wymaga mocniejszego słowa, wzburzone emocje lub charakter konkretnej osoby. Moim zdaniem nie powinno się iść w żadna skrajność - ani przesadzać, ani całkowicie negować.

    "Potrzymaj mi moje piwo"
    "Przecież ty nie masz piwa"
    No myślałam, że nie wyrobię xD Uwielbiam, gdy Autorzy wplątują nutkę humoru, nawet w skądinąd, poważnych scenach.

    Buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff, czyli wyszło ok. XD
      Kakashi miał być właśnie taki kanoniczny, miał się zachować jak prawdziwy shinobi - twardość, bezwzględność itd. Uczył Sakurę o wartości przyjaźni i kiedy się dowiedział od Shikamaru, jak Sakura potraktowała Naruto, to nie mógł sobie tego odpuścić.

      A to zostawienie Sakury miało być dla niej nauczką. Jako Hokage zna myśli swoich mieszkańców o jej osobie. Mimo wszystko nie chciał jej tak zostawić z tym samej, więc poprosił Itachiego, który jest w podobnej sytuacji, by po nią poszedł.

      Jeśli chodzi o relację Sakury z rodzicami, to od razu zapewniam, że facet przesadził. Jej relacja wyglądała po prostu jak relacja nastolatki ze swoimi rodzicami, a on jej nie lubi, więc przedstawia ją w jak najgorszym świetle.

      Też lubię nutkę humoru nawet w poważnych momentach, dlatego postanowiłam jednak trochę tego umieścić w opowiadaniu. Oczywiście, nie zawsze to pasuje i nie zawsze będzie wypadało, więc tak samo, jak z przekleństwami, trzeba znaleźć złoty środek.

      Dziękuję za komentarz, kochana. ^^

      Usuń
  2. Kochana moja, jestem i czytam!
    Tylko czasu nie mam żeby skomentować... :<< Pracuję w Holandii i trudno mi o tą przysłowiową chwilkę!
    PS. Jutro się zjawię. Mam ci trochę do powiedzenia! 😊😜😛

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem, jak obiecałam! I oczywiście z góry baaardzo przepraszam za zwłokę. Rozdziały mam w zwyczaju czytać od razu, ino się pojawią - zazwyczaj brak mi jednak sił i czasu na wybitne ich skomentowanie.
    Takie oto czyste chamstwo w moim wykonaniu!
    No ale przejdźmy do konkretów i zabierzmy się do roboty! :P
    A więc...!

    Zacznę może od tego, że bardzo podoba mi się sposób, w jaki przedstawiasz relację zarówno Sakury jak i Itachiego. W twoim opowiadaniu nie ma miejsca na "Spojrzała na niego i od razu poczuła motylki w brzuchu! Oh Ah! " . Nie nie.
    U ciebie jest cos zupełnie innego - bo na początku nie ma dokładnie nic! Nic, co świadczyłoby o tym, że między tą dwójką może w przyszłości zaistnieć cokolwiek więcej.
    To cudowne przesłanie dla czytelnika, który po takich wyskokach aż się prosi o więcej rozdziałów - a co za tym idzie, większą ilość konkretów.
    Bo mimo tego, że blog ma już kilka części, to jednak dalej wiemy niewiele więcej jak to, co przedstawiłaś na samym początku.
    Sakura ma dziwnych znajomych ( Tego zielonego uwielbiam! Ale nie potrafię spamiętać jego imienia haha.. xd )
    Jest twardą kobietą o wielkich umiejętnościach
    Ma jakieś tam powiązania z truciznami, odtrutkami etc.
    Z łaską chwilowo wróciła do wioski

    I to by było na tyle! Cieszy mnie ogromnie, że stopniowo, bez pośpiechu starasz się pokazać nieco więcej oblicza tej niezwykłej kobiety.
    W tym rozdziale dowiedzieliśmy się, że mimo zaciętego wyrazu twarzy potrafi uronić łzę, oraz, że nawet jeśli kreuje się na silną i niezależną, gdzieś tam w środku dalej pozostaje tylko młodą dziewczyną skłonną do wielu różnych rozterek..
    To jest na prawdę super. Akcja nie pędzi do przodu jak szalona, dajesz Nam, czytelnikom, czas na poznanie Sakury, przyzwyczajenie się do jej sposobu wyrażania siebie i stylu.
    To samo tyczy się z resztą również Itachiego.
    Jak wiele o nim wiemy? Prawie nic, poza tym, że akurat teraz postanowił jej po prostu pomóc. I tyle. Nie oczekiwał za to żadnych pocałunków ani nie posyłał jej namiętnych, czułych spojrzeń. Był sobą - poważnie! Jakim widzę go w anime, takim jest u Ciebie w opowiadaniu.
    Skryty, cichy, poważny, inteligentny obserwator...

    Co do rozmowy Sakury z Kakashim - bomba! To było tak genialne i tak świetne (to całe pitolenie o Woli Ognia, o Tsunade, o tym jak zginęli poprzedni Kage itp itd), że aż nie mam słów!
    Wszystko odbyło się tak, jak ja to sobie wyobrażałam. A więc jest idealnie

    Ps. Chce znać te sekreciki. Teraz. Zaraz

    Pozdrawiam ciepluuuuutko i życzę więcej komentujących!
    Temira!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, kochana, nie przejmuj się. Ja sama czasami nie mam siły na napisanie komentarza, mimo że rozdział przeczytałam od razu. ^^

      No tak, ja nie uważam, że jest coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. Poza tym, wydaje mi się, że to zupełnie nie pasuje do Sakury i Itachiego. Nie wyobrażam sobie, by Itachi nagle zapłonął do niej miłością. Na razie jest nią po prostu zaciekawiony, natomiast ona ma swoje problemy i nie zwraca na niego większej uwagi.

      Hyhyhy, ale ja już sporo napisałam, naprawdę. XD
      W zdaniach zawarte zostały drobne informacje, a czytając pomiędzy wierszami można domyślić się wielu rzeczy. Szczerze powiedziawszy, gdyby ktoś je ze sobą połączył, to mógłby domyślić się przynajmniej części fabuły. No i to tyle z podpowiedzi. :D

      Będzie ciąg dalszy dziwnych znajomych, Keiji nie jest wśród nich wyjątkiem. I ja też go uwielbiam. :333

      Bardzo ci dziękuję, kochana, za ten komentarz. Aż mi serce rośnie, jak wiedzę takie komentarze. :D

      Pozdrawiam ciepło. :)

      Usuń
  4. Ile emocji! Czekam na więcej! Bardzo ciekawy pomysł na opowiadanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy będzie rozdział? <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale nie wiem. Mam teraz trochę ciężko na studiach i nie mam za wiele czasu, ale rozdział się powoli pisze. Postaram się wrzucić go jak najprędzej. :)

      Usuń

Layout by Shayen