sobota, 9 lutego 2019

DWANAŚCIE

Cause they say home is
where your heart is set in stone 
Is where you go when you’re alone
Is where you go to rest your bones
It’s not just where you lay your head
It's not just where you make your bed
As long as we’re together,

 doesn't matter where we go
Home… Home…

Gabrielle Aplin - Home


 Niewiele rzeczy na tym świecie było w stanie w chociaż minimalnym stopniu zadziwić Itachiego Uchihę. Już od najmłodszych lat uczony był, aby spodziewać się niespodziewanego, aby zawsze rozważać każdą opcję, nawet tę najmniej prawdopodobną, o której zwykły człowiek nawet by nie pomyślał. Ojciec od samego początku uczył, aby jego następca był przygotowany na wszystko. Był to ze strony Fugaku ogromny absurd, gdyż sam nie przewidział tego, że jego najstarszy syn, oczko w jego głowie, przeciwstawi się decyzjom klanu dotyczącym stworzenia rebelii przeciwko władzom wioski i sięgnięciu po władzę przez klan Uchiha. Zdrada członka klanu była dla przywódcy rodu tak nieprawdopodobną wersją, że zupełnie ją odrzucił, co przypłacił ogromną ceną.
Mimo wszystko, Itachi zapamiętał te nauki, wziął je sobie do serca i postanowił, że on nigdy nie da się niczemu zaskoczyć. Złamał jednak to postanowienie, kiedy tylko dostrzegł miejsce, w którym przez ostatnie lata mieszkała Sakura. W przeciwieństwie jednak do jego ojca, on nie musiał się na szczęście obawiać żadnych konsekwencji.
Jeszcze w Akademii na lekcjach geografii uczył się, że na północy Kraju Mrozów rozciągało się na całej długości wybrzeża pasmo górskie, pokryte grubą i wieczną warstwą lodu, gdyż w tym rejonie było jeszcze zimniej, niż w pozostałej części państwa. Jeszcze dalej na północ, morze było zupełnie zamarznięte, a w niektórych miejscach stały lodowce. W trakcie swoich podróży wiele razy słyszał pogłoski, że nikt tutaj nie mieszkał, gdyż nie było dogodnych warunków do życia. Nie można było łowić żadnych ryb, bo wszelkie stawy i jeziora pokryte były grubą warstwą lodu. Ziemia nie rodziła żadnych plonów, ponieważ wiele metrów w jej głąb pokrywała wieczna zmarzlina. Grunt był suchy i twardy, przez co każda posadzona w nim roślina szybko obumierała. W takim podłożu ciężko było chować swoich zmarłych, dlatego w Kraju Mrozów na szeroką skalę praktykowana była kremacja. Okoliczne tereny przejęte zostały przez dzikie lasy, które nigdy nie były wycinane. Najbliższa wioska znajdowała się wiele kilometrów dalej, a dzieliło ją od tego miejsca kilka godzin drogi.
Keiji z szerokim uśmiechem obserwował jego reakcję, nawet Ryoichi pozwolił sobie na delikatny uśmieszek, widząc zdziwienie i aprobatę na twarzy bruneta, które pojawiły się, kiedy przekroczył granicę genjutsu.
Tuż za nią cały krajobraz uległ zmianie. Dolina ukryta między górami nie była faktycznie zlodowaciała, pokrywała ją zaledwie niewielka warstewka śniegu, zupełnie odmienna od tych zasp, przez które nie można było się przedrzeć, a które dosłownie chwilę temu widział. Jednakże taka ilość opadu atmosferycznego nie była niczym dziwnym o tej porze roku, zwłaszcza w państwie, które nosiło dumną nazwę Kraju Mrozów. Także woda w jeziorze pozostawała w swoim płynnym stanie, wzburzonym przez wodospad spadający ze szczytu góry. Dziewiczy las, który pokazywało genjutsu także nim nie był. Z niewielkiego wzniesienia, na którym stali, był w stanie dostrzec wykarczowane tereny, których powstały liczne ścieżki.
Rozglądał się intensywnie, nie mogąc wyjść z podziwu dla tak potężnego jutsu, które przykryło całą dolinę i którego nie był w stanie wykryć do momentu, kiedy przekroczył jego barierę. W całym swoim dotychczasowym życiu spotkał zaledwie trzy osoby zdolne do wykonania tak skomplikowanej i zaawansowanej techniki, z czego dwie już nie żyły. Był pewien, że za jej wykonaniem stał Kazuo, który był bratem Ryoichiego i przyjacielem Sakury, jak zdążył się już od nich dowiedzieć.
Przypomniał sobie moment sprzed kilku tygodni, kiedy poznał czerwonookiego i dwóch niezwykle charakterystycznych rudzielców, którzy powiadomili shinobi Liścia o tym, że jakiś czas temu spotkali Haruno w Wiosce Chmur, a co więcej, zostali przez nią nawet pobici. Był bardziej niż pewny, że dziewczyna zaplanowała to wszystko i wysłała te trójkę na pomoc dawnym przyjaciołom, którzy najpewniej zginęliby w trakcie burzy śnieżnej.
Jego rozmyślania przerwała Sakura, która stanęła tuż obok niego, widząc jak spogląda na okolicę. Zmarszczyła delikatnie brwi, przyglądając się jego twarzy.
- Jeśli zastanawia cię, dlaczego wszędzie mówi się, iż na północy jest zimno jak w psiarni, to musisz wiedzieć, że miejscowi bardzo nie lubią obcych, czy też raczej ich przodkowie nie lubili, skoro to oni rozprowadzili tę plotkę. Nikt już się tutaj nie zapuszcza, ale jeżeli już się tu pojawi, to szybko jest nawracany na prawidłową ścieżkę. A jeżeli rozmyślasz o tym, czemu faktycznie jest tutaj cieplej, niż w innych rejonach, to dlatego że kilka kilometrów pod powierzchnią ziemi znajduje się magma i w okolicy są liczne gejzery oraz wody termalne. Dzięki temu jest tutaj cieplej, niż mogłoby się wydawać. Oczywiście temperatura powietrza nadal jest poniżej zera, ale przynajmniej da się tutaj przeżyć i nie zwariować.
Keiji stanął obok nich wzdychając teatralnie i przyglądając się okolicy z sentymentem. Wytarł spod oka nieistniejącą łzę.
- Nie ma to jak w domu - rzekł, przenosząc spojrzenie na Kuramę, który stał z dala od reszty, przeglądając z poważną miną zawartość swojego plecaka. - Co nie, ponuraku?
Narato doskoczył szybko do przyjaciela, po czym dosyć mocno uderzył go w plecy, przez co ten poleciał do przodu, a z plecaka wypadła jego zawartość i wylądowała na ziemi. Sakura przewróciła oczami i ciężko westchnęła.
- Ryoichi, dlaczego wyglądasz jak śmierć na chorągwi? - zapytała, zakładając ręce na ramiona i patrząc na rzeczy leżące na ziemi.
- Ja bym raczej powiedział, że wygląda jak pół dupy zza krzaka. Nie wsadzajmy w usta tak pięknych określeń w stosunku do niego, Sakuro - rzekł zadziornie zielonowłosy, jednak pozostała trójka zgodnie zignorowała tę wypowiedź ku jego ogromnej rozpaczy.
- Właśnie sobie zdałem sprawę, że nie mam słodyczy, o które poprosiły mnie Yayoi i Akane. Kupiłem je w Konoha i jestem pewien, że wsadziłem je do tego plecaka - odpowiedział brunet, wnosząc oczy do nieba, jakby miała stamtąd przybyć armia uzbrojonych po zęby archaniołów, zdolnych do zatrzymania furii Ibuki. - Przecież ona mnie wypatroszy.
Itachi, który jeszcze nie znał blondynki miał na tę sytuację pobłażliwe spojrzenie, w przeciwieństwie do pozostałej dwójki, która momentalnie zbladła. Keiji zaczął się niepostrzeżenie wycofywać, a przynajmniej było tak w jego zamyśle, gdyż oczy Sakury niebezpiecznie zabłysły i wykryły jego chęć ucieczki. Nim zdołał zrobić trzy kroki, dziewczyna złapała go za kołnierz płaszcza, przyciągając do siebie tak blisko, że wyczuł na swojej twarzy jej ciepły oddech, jednak nie na to zwrócił uwagę, lecz na jej wściekłe spojrzenie i dłoń zaciśniętą w pięść, którą zatrzymała tuż przed jego twarzą. Uchiha dostrzegł na twarzy Kuramy delikatny uśmiech, jakby bawiła go niedola, w jaką wpadł jego przyjaciel.
- Keiji Narato, czy masz jakiekolwiek powiązanie ze zniknięciem słodyczy Akane, przez które zrobi nam wszystkim z dupy jesień średniowiecza? - wycedziła, przybliżając swoją twarz do jego jeszcze bardziej, co z niepokojem odnotował Itachi. Zielonowłosy przełknął ślinę, ale zdecydował się jedynie na kiwnięcie głową. - Zeżarłeś je? Nie pamiętasz zasady, że nie staje się między Akane i jej słodyczami?
- Nie wiedziałem, że to dla niej - wyszeptał cicho winowajca, jakby bał się w ogóle użyć głosu i tak właściwie lepiej by zrobił, gdyby zachował milczenie, bo wściekła dziewczyna dosłownie nim rzuciła, czego oczywiście nie chciała zrobić. Jej zamiarem było jedynie delikatne odepchnięcie przyjaciela, który w efekcie odleciał kilka metrów dalej i upadł na ziemię, na której leżały jeszcze graty Ryoichiego. Sądząc po cichym jęku i trochę głośniejszym huku, musiał upaść na coś twardego. Po dłuższej chwili podniósł się z ziemi przy pomocy zanoszącego się śmiechem Ryoichiego. Pod okiem Keijiego zaczynała już wykwitać pokaźnej wielkości śliwa.
Sakura wzruszyła ramionami, dochodząc do wniosku, że tak jest nawet lepiej.
- Powiem jej, że zrzuciłam cię z urwiska. Nie musisz dziękować.

****

Itachi zdziwił się, kiedy Sakura zaczęła prowadzić ich bardzo wąską ścieżką, która znajdowała się pomiędzy ścianą górską a taflą jeziora, jednak nic nie powiedział, czekając na rozwój sytuacji. Chodnik, którym teraz szli był z daleka zupełnie niewidoczny, jego szerokość nie pozwalała na to, by dwie osoby szły tuż obok siebie, a nawet jedna z nich mogła mieć z tym problem. Idąca przed nim różowowłosa z łatwością pokonywała kolejne metry, zupełnie nie przejmując się tym, czy nowy towarzysz nie wpadnie zaraz do lodowatego jeziora. Jej drobna postura pozwalała na swobodne manewrowanie po ścieżce, w przeciwieństwie do bruneta, którego natura obdarzyła szerokimi ramionami. Cicho westchnął, widząc jak Sakura praktycznie biegła po śliskiej ścieżce, z gracją stawiając stopy. Obejrzał się przez ramię i dostrzegł, że dwaj pozostali mężczyźni w ich gronie także mieli z przejściem niewielkie problemy, jednak zdecydowanie mniejsze od niego. Zielonowłosy wyczuł na sobie jego spojrzenie, więc po chwili sam uniósł delikatnie głowę.
- Uchiha, poruszasz się jak paralityk - zaczął prowokująco. Ryoichi na ten komentarz uniósł drwiąco brwi. - Jesteś pewny, że nie wpadniesz do jeziora i nie będziemy musieli cię ratować?
- Mam ci przypomnieć jak ty się zachowywałeś, kiedy pierwszy raz tędy szedłeś? Jeżeli on idzie jak paralityk, to ty stanowiłeś jego połączenie razem z chorobą Parkinsona. Yumeha musiała skakać za tobą do wody, bo okazało się, że nie umiesz pływać. Potem przez tydzień smarkałeś dalej niż widziałeś i w dodatku... - Nie dał rady dokończyć wypowiedzi, gdyż Keiji szybkim gestem zatkał mu usta dłonią.
- Możesz się przymknąć? - warknął Narato. - Przypomnij mi, dlaczego jesteśmy przyjaciółmi?
Chłopak w odpowiedzi wzruszył ramionami.
- Nie było zbyt wielkiego wyboru - odpowiedział, poklepał Keijiego po ramieniu, po czym go wyminął, by dogonić pędzącą przed siebie Sakurę, która zdążyła już dobiec do opadającej z góry wody, gdzie na nich poczekała. Kiedy stanęli już obok niej, zwróciła się do Itachiego.
- Przygotuj się na lodowatą kąpiel, musimy przejść jakieś dwadzieścia metrów przez tę wodę. Patrz na mnie, żebyś nie przegapił przejścia.
Mężczyzna kiwnął głową, zgadzając się. Obejrzał się na pozostałą dwójkę, która jednak toczyła teraz o czymś zawziętą dyskusję. Sakura w zastanowieniu przygryzła delikatnie wargę, po czym złapała bruneta za dłoń i splotła swoje palce z jego palcami. Kiedy zorientował się, co zrobiła, od razu na nią spojrzał, ale szybko odwróciła wzrok.
- Za pierwszym razem ciężko jest odszukać wejście. Nie chcę potem szukać twojego ciała, jak wpadniesz do wody i utoniesz - wyjaśniła, zaczynając go ciągnąć.
Uśmiechnął się lekko, widząc jej zakłopotanie. Chciał już coś powiedzieć, jednak chwilę później jego zapał został ostudzony, kiedy tylko wciągnęła go pod lodowatą wodę. Nie minęła sekunda, a był już cały mokry.
Dziewczyna miała rację, że miałby problem ze znalezieniem wejścia do jaskini. Mimo że miał Sakurę tuż przed sobą, to nie widział jej przez wodę zalewającą jego oczy. Wiedział jedynie, że znajduje się obok niego tylko dlatego, że trzymał jej rękę.
Kilka sekund później różowowłosa wciągnęła go za sobą do groty, a chwilę po nich dostał się tam też zrezygnowany Ryoichi, który ciągnął Keijiego za fraki. Kiedy już zielonowłosy znalazł się w bezpiecznym miejscu, z radosnym uśmiechem zwrócił się do Itachiego.
- Dobrze, w takim razie goście przodem. Na przeciwko jest nasz piękny salon.
Jego ton wypowiedzi od razu wydał się Itachiemu podejrzany, jednak ani Sakura ani Ryoichi nie zareagowali, więc zdecydował się skorzystać z propozycji chłopaka.
Miał przed sobą prosty korytarz, który dopiero na końcu skręcał w prawo, idąc w dalszą część kryjówki. Na przeciwko siebie miał wejście, które nie posiadało drzwi. Z pomieszczenia dochodziły do niego głosy.
Kiedy tylko do niego wszedł, mignęły mu przed oczami trzy rzeczy, lecące po obu stronach jego głowy. Jakaś biała plama i druga w kolorze rudym znalazły się z prędkością światła tuż za nim, jednak to na trzecim przedmiocie zawiesił swoją uwagę. Leciał bowiem w jego stronę czarny, ciężki, zimowy but, który przeleciał kilka centymetrów obok jego głowy i zatrzymał najprawdopodobniej na twarzy Keijiego, sądząc po jego wrzasku i tym, że oboje byli podobnego wzrostu. Z drugiej strony, za sobą, usłyszał pisk Sakury, a chwilę potem odgłos upadających ciał.
Brunet odwrócił się i dostrzegł, że różowowłosa leży na ziemi, przygnieciona przez drobną, białowłosą dziewczynę i rudowłosego chłopca, tulącego się do Haruno, która zaczęła cicho się śmiać. Obok nich leżał znokautowany Keiji, a zaraz przy nim dowód popełnionej zbrodni, którym dostał w twarz, za którą się teraz trzymał.
- Trafiony, zatopiony. Masz niezłego cela, Akane. - Usłyszał znajomy głos, a kiedy Itachi się odwrócił, dostrzegł na jednej z kanap Kenshina i Makoto, którzy przybili piątkę z siedzącą obok nich dumną z siebie blondynką.
Pod trzema ścianami w pomieszczeniu ułożone były czarne kanapy, które zajmowały praktycznie większość całego pokoju. Na jego środku stał niewielki stół, na którym były różne gazety oraz jakieś jedzenie i picie. Na sofach siedziało siedem osób, z których znał czwórkę, Yumehę, Kazuo oraz rodzeństwo Iburi. W kącie pomieszczenia siedziało prawdopodobnie rodzeństwo, gdyż byli do siebie uderzająco podobni - zarówno dziewczyna, jak i chłopak mieli jasnoniebieskie włosy. Itachi miał wrażenie, że kiedyś już ich spotkał. Oprócz tej nieznajomej dwójki była jeszcze Akane, której jednak nie znał osobiście, a także mały rudzielec i białowłosa.
Itachi usłyszał ciężkie westchnięcie i po chwili zobaczył osobę, która wydała z siebie ten dźwięk. Od razu zrozumiał, że miał przed sobą osobę, która przez ostatnie lata była mentorem Sakury.
Mężczyzna miał surowe, a zarazem łagodne spojrzenie. W jego czerwonych oczach pobłyskiwała inteligencja i niezmierzona mądrość, jaką najpewniej nabył przez wszystkie lata swojego życia. Był w średnim wieku, powoli na jego twarzy zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki starości - zmarszczki oraz siwe włosy. Brunet pamiętał, z jakim szacunkiem o mistrzu wypowiadała się różowowłosa i wcale jej się nie dziwił. Biła od niego aura dobroci, szlachetności i prawości. Od razu było widać, z jakim człowiekiem ma się do czynienia. Przypomniał sobie, że Sakura wspomniała kiedyś, iż ten człowiek przygarnął ich wszystkich i się nimi zaopiekował.
- Prosiłem cię, Akane, byś nie rzucała butów gdzie popadnie. Powinnaś odstawić je tam, gdzie ich miejsce - rzekł głębokim, spokojnym głosem, w którym pobrzmiewało lekkie rozbawienie. Patrzył na Keijiego, który słysząc słowa mistrza, natychmiast skoczył na nogi.
- Gdzie popadnie? To była moja twarz, sensei! - krzyknął i machnął rękami, przez co musiał odsłonić twarz. Dalej znajdował się na niej nabity przez Sakurę fioletowy siniak po okiem, jednak teraz towarzystwa zaczął mu dotrzymywać kolejny, który powoli pojawiał dokładnie na środku czoła. Akane na ten widok prychnęła śmiechem i podeszła bliżej. Stanęła obok wejścia i oparła się o ścianę, zakładając ręce na ramiona. Z uznaniem zerknęła na Sakurę i kiwnęła do niej głową.
- Widzę, że Sakura w zastępstwie za mnie już się tobą zajęła, ale myślę, że nie zaszkodzi ci to, że oberwałeś drugi raz. Może mój but coś ci w głowie przestawił i w końcu trochę zmądrzejesz. Nie dotyka się moich słodyczy. - Dziewczyna zmrużyła groźnie oczy i przeciągnęła palcem po swojej szyi, patrząc w oczy zielonowłosego, który widząc to, przełknął ślinę i wycofał się za swojego mistrza. Ten w końcu przeniósł wzrok na zdezorientowanego całą sytuacją Itachiego.
- Przestańcie, dzieci, chociaż przez chwilę udawajcie, że jesteście normalni. Mamy gościa - rzekł i delikatnie popchnął bruneta, zachęcając go, by wszedł głębiej do pomieszczenia. Dostrzegł, że wszyscy podnieśli się już z siedzeń i podeszli bliżej. Sakura stanęła obok niego i na niego spojrzała.
- Przedstawię ci wszystkich. Yumehę, Kazuo, Kenshina i Makoto już znasz - rzekła, kolejno na nich wskazując. Bliźniacy szeroko się do niego uśmiechnęli i pomachali mu radośnie, natomiast Yumeha i Kazuo skinęli mu jedynie głowami. - Nasz mistrz, Takuma Yasuda. Akane Ibuka. Fuyuko Yuki i Hajime Yuki, Yayoi Rinha oraz mały chochlik, czyli Haru Enoki.
Takuma stał obok niego, więc uścisnął mu dłoń, Akane jedynie z uwagą mu się przyjrzała, marszcząc brwi. Itachiemu to spojrzenie wydało się lekko nieprzyjemne, miał wrażenie, że go oceniała. Fuyuko i Hajime byli rodzeństwem, na które przed chwilą zwrócił swoją uwagę. Oboje niebieskowłosi, idealnie pasowali do klanu Yuki. Białowłosa dziewczyna, Yayoi, z radością na niego spojrzała. Widząc jej szeroki i szczery uśmiech od razu zrobiło mu się lżej na duszy. Była typem osoby, która samą swoją obecnością potrafiła sprawić, by ludzie poczuli się lepiej. Natomiast Haru był drobnym chłopcem o rudych włosach, które sterczały na wszystkie strony. Z ciekawością przyglądał się mężczyźnie od góry do dołu. W końcu wyszczerzył białe ząbki i zerknął na Sakurę.
- Onē-san, macie moje błogosławieństwo - odezwał się z figlarnym uśmiechem. Różowowłosa słysząc jego słowa, zachłysnęła się herbatą, którą własnie podebrała od Yumehy i wypluła ją prosto na Kenshina, który odskoczył do tyłu z wrzaskiem, przewracając przy tym swojego brata. Reakcja Itachiego prawdopodobnie byłaby podobna, gdyby również coś pił, jednak na szczęście nic w ustach nie miał.
- No ładnie, młody was shippuje - mruknął Keiji. Chłopak wytrzasnął skądś kawał zamrożonego mięsa, który przykładał teraz do twarzy. Z zainteresowaniem śledził wyraz twarzy przyjaciółki, która wyglądała teraz jakby ktoś przywalił jej w głowę.
Brunet zauważył, że Akane znowu wnikliwie taksowała go wzrokiem, badając jego i Sakury reakcję. Mężczyzna nie dał się wprawić w zakłopotanie i chcąc oszczędzić tego także różowowłosej, odezwał się do Takumy, który podłapał jego zamiary.
- Bardzo dziękuję, że zgodził się pan na przyjęcie mnie. Jestem niezmiernie wdzięczny i mam nadzieję, że nie sprawię żadnych problemów.
Mężczyzna kiwnął głową i posłał mu pobłażliwy uśmiech.
- Problemów? Jedyne problemy sprawia mi ta głośna i nieznośna zgraja, a z tego co zdążyłem już zauważyć, ty raczej taki nie jesteś - odpowiedział, kątem oka obserwując, jak Yumeha tarmosi Keijiego za uszy, Ryoichi leży na ziemi, przygnieciony przez bliźniaków, którzy zawzięcie go łaskoczą, Haru goni Yayoi, która trzyma w rękach paczkę chipsów, a Akane pokazuje na Sakurze nowonauczony chwyt. - Sam widzisz. Witamy w wariatkowie.
Itachi rozejrzał się i przyszedł mu do głowy jeden wniosek: Yasuda miał bezwzględną rację. Jedynie Kazuo i Hajime zachowywali się normalnie, bo siostra tego drugiego wyglądała, jakby była naćpana. Brunet nie mógł także zapomnieć, iż Kurama miał w sobie demona, co stanowiło jednak niezbyt zwyczajny fakt. Wszystko to sprawiło, że również na Hajime spojrzał podejrzliwie.
- Dobrze, gromadko, spokój. Ktoś musi oprowadzić Itachiego po kryjówce. Obstawiam, że ty to zrobisz, Sakuro, bo mieszkasz w najgłębszej pieczarze, jaką można tu znaleźć i będziesz mogła to zrobić w drodze do niej. Jego pokój jest naprzeciw twojego, klucze są drzwiach. Do widzenia - rzekł mężczyzna niezwykle szybko i nim dziewczyna zdążyła zaprotestować, jego już w pomieszczeniu nie było.
Różowowłosa westchnęła ciężko i zerknęła na przyjaciół, którzy prawdopodobnie nawet nie zwrócili uwagi na słowa mistrza, dalej zajęci sobą. W końcu spojrzała na Itachiego i dała mu gest dłonią, by poszedł za nią.
Po wyjściu z salonu skierowali się w głąb kryjówki korytarzem oświetlonym przez świece wiszące na ścianach. Przeszli zaledwie kilka kroków i mężczyzna dostrzegł trzy pary drzwi.
- Ten pokój po lewej należy do mistrza, a na przeciwko niego jest jego gabinet. Obok natomiast laboratorium. Nie radzę tam wchodzić, a jak nie radzę to serio nie radzę. Oberwiesz jakąś substancją w twarz i wypali ci oczy, czy coś w tym rodzaju.
Przypomniał sobie, jak piwnica w domu dziewczyny w Wiosce Liścia też była swego rodzaju pułapką, w którą miał wejść nieproszony gość. Zastanowił się, czy to Sakura nauczyła się ochraniać tak swoje mikstury od Takumy lub Keijiego, czy też to może oni od niej.
Następnie były kuchnia i jadalnia, potem sala treningowa, druga sala z przyrządami medycznymi i względnie bezpiecznymi substancjami, gdyż Haru dopiero niedawno rozpoczął szkolenie na medyka i to, czym posługiwali się starsi od niego zielarze było dla niego jeszcze niedostępne, później gorące źródła, biblioteka, składzik na zioła, lecznica, a jeszcze dalej pokoje innych mieszkańców kryjówki oraz laboratorium, gdzie często razem pracowali ci, którzy chociaż w minimalnym stopniu znali się na zielarstwie i medycynie.
Dotarli w końcu do miejsca, gdzie korytarz skręcał w lewo, gdyż wszystkie poprzednie pomieszczenia znajdowały się przy jednym, prostym przejściu. Na przeciwko było wejście, które nie posiadało drzwi, co jak na razie miało miejsce tylko w przypadku salonu.
Kiedy Sakura stanęła w rozwidleniu, ewidentnie się zawahała. Przez chwilę stała w miejscu, zupełnie się nie ruszając i zwiesiła głowę w dół. Itachi nie chciał niczego mówić, wiedząc, że biła się z myślami. Miejsce, do którego miała go zabrać musiało być dla niej nieprzyjemne.
W końcu uniosła głowę, zerknęła na dalszą część kryjówki, w której znajdował się jej pokój, w którym miała ochotę się teraz ukryć, jednak ostatecznie weszła do pomieszczenia.
Panował tam półmrok, więc początkowo mężczyzna nie zdał sobie sprawy, gdzie się znajduje. Nie widział niczego i wydawało mu się, że niczego tutaj nie ma, jednak reakcja dziewczyny zaprzeczała takiej wersji. Musiało być tutaj coś, co sprawiło, że właśnie po jej twarzy zaczęły spływać łzy.
Ominęła go szybko i podeszła bliżej, stając na środku pomieszczenia. Otarła gwałtownym ruchem mokry policzek i wpatrzyła się w ścianę naprzeciwko. Gestem ręki nakłoniła go, by podszedł bliżej.
Wtedy właśnie zobaczył, co takiego doprowadziło dziewczynę do łez. Pomieszczenie oświetlała tylko jedna świeca, która rzucała na cztery groby jedynie niewielki poblask światła. Tak naprawdę jedynie domyślił się, że są to właśnie mogiły, gdyż widział kopce i znajdujące się za nimi krzyże.
Zerknął na nią posępnie. Już nie płakała, jednak wciąż pogrążona była w smutku. Patrzyła zawzięcie na jeden z grobów - ten, który znajdował się najbardziej na lewo. Wyczuła na sobie jego wzrok, jednak uparcie milczała. Wskazała jedynie na coś głową.
Podszedł bliżej, by się przyjrzeć. Dostrzegł, że na usypanych z ziemi wzniesieniach umieszczone zostały niewielkie tabliczki. Zmrużył oczy, by przeczytać, co jest na nich napisane. Cztery imiona i cztery nazwiska. Dwa z nich były mu dobrze znane. Obejrzał się na dziewczynę z niedowierzaniem, a ona jedynie skinęła potwierdzająco.
To na grób Toru Yamazakiego tak patrzyła, jednak to dwa groby obok przyciągnęły jego uwagę. Pomiędzy zmarłym mężczyzną, a kobietą nazywającą się Fumiko Seitaro pochowani byli rodzice Sakury, którzy dawno temu zaginęli.
Nikt w wiosce już nie wierzył, że do niej powrócą. Wszyscy uważali, że oboje zginęli, gdyż wersja z ucieczką z wioski była nieprawdopodobna. Teraz Itachi widział dowód na własnych oczach.
- Nie zdążyłam im powiedzieć, że przepraszam. - Usłyszał cichy i drżący głos dziewczyny. - Nie zdążyłam im powiedzieć, że ich kocham. Jedyne, co potrafiłam kiedyś robić, to się z nimi kłócić. A kiedy już dojrzałam do tego, by powiedzieć im, co czuję, oni odeszli. To, że nie żyją, też jest moją winą. Cała ta czwórka nie żyje przeze mnie.
- O czym ty mówisz? - zapytał brunet, odwracając się do niej.
Wyglądała, jakby była nieobecna. Zbliżył się do niej i złapał ją za ramiona, próbując sprawić, by na niego spojrzała. Zamyśliła się tak głęboko, że musiał nią aż potrząsnąć. Dopiero wtedy uniosła na niego przytomny wzrok. Westchnęła cicho i delikatnie się odsunęła.
- Mówię o tym, że ty też prawdopodobnie zginiesz, jeżeli tu zostaniesz. Tsutomu, o którym ci już mówiłam, mści się na mnie za opóźnienie jego planów i morduje wszystkich, na których mi zależy. Kiedy już wszyscy zginą, dopiero wtedy się mną zajmie. Najpierw chce mi zadać jak najwięcej bólu. To jest właśnie tego efekt.
Mówiąc to, wskazała na cztery groby. Wpatrując się w nie, przejechała ręką po twarzy, która znowu stała się mokra przez łzy spływające po jej twarzy.
- Cholera jasna, znowu płaczę. Sasuke miał rację, mówiąc że jestem irytująca. - Zaśmiała się cicho i odwróciła się z zamiarem wyjścia. To, że wspomniała o jego bracie przypomniało mu o jednym ważnym fakcie.
- To właśnie dlatego - mruknął cicho, a Sakura stanęła, słysząc, że się odzywa - odrzuciłaś wszystkich w Konoha. To dlatego Kakashi cię puścił bez żadnego sprzeciwu. Powiedziałaś mu, że wioska znajdzie się w niebezpieczeństwie, jeżeli w jakikolwiek sposób dasz odczuć Tsutomu, że ci na niej zależy.
Różowowłosa nie musiała tego potwierdzać, bo był tego w stu procentach pewny, jednak mimo to kiwnęła głową.
- Ale dlaczego w ogóle zgodziłaś się nam pomóc? Czy uleczenie shinobi Liścia nie sprawi, że on zacznie coś podejrzewać?
- O to nie musisz się martwić. Tym też się zajęliśmy - mruknęła. Mężczyzna dostrzegł, że moment, w którym była gotowa na zwierzenia powoli zaczął odchodzić, więc zadał ostatnie pytanie, na które miał nadzieję usłyszeć odpowiedź.
- Dlaczego się na tobie mści? - zapytał cicho.
Dosyć długo zastanawiała się, czy udzielić mu odpowiedzi. Skanowała go wzrokiem, aż w końcu stwierdziła, że niczego nie straci, mówiąc mu o tym, a on niczego też na tym nie zyska. Westchnęła cicho i skierowała się do wyjścia, co mężczyzna początkowo uznał za odmowę, jednak po chwili odwróciła się, poganiając go.
- Nie opowiem ci przecież wszystkiego tutaj, pójdziemy do mojego pokoju.
Kiedy do niej dołączył, Sakura spojrzała jeszcze za siebie, zawieszając wzrok na grobach. Uśmiechnęła się smutno.  



Miałam zamiar dodać ten rozdział trochę wcześniej, ale zobaczyłam, że zbliża się pierwsza rocznica założenia tego bloga. Tak, właśnie rok temu założyłam tego bloga, 9 lutego.
Wow, to już rok. Żaden z moich poprzednich blogów tyle nie przetrwał i żaden z nich nie dotarł do dwunastego rozdziału. Jestem z siebie dumna.
Jeśli chodzi o opowiadanie, to zaczyna się seria retrospekcji. Nie będzie dosłownie wszystkiego, co działo się z Sakurą, bo by mi chyba zajęło kolejny rok opisanie tego, więc postaram się skrócić to i dodać tylko najważniejsze sceny i wątki, by móc szybko wrócić do wątku głównego.
Niedługo też możecie się spodziewać historii Keijiego i Yumehy, gdyż są one ze sobą powiązane.
Pozdrawiam ciepło i teraz zabieram się za nadrabianie zaległości na waszych blogach. :)

14 komentarzy:

  1. Rozdział cudny. Bardzo dobrze rozpisany. Czuć każdą emocje. Śmiałam się do ekranu, bo dość wesoły był. ;)
    Życzę Ci bardzo dużo weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się podobał. :D
      Również pozdrawiam. :*

      Usuń
  2. Rozdział króciutki, ale wgniótł mnie w łóżko. Na samym początku odczucia Itachiego dodały takiego rozluźnienia w tej notce, przez co nie spodziewałam się takiego BUM pod koniec! Kraina, którą opisałaś skojarzyła mi się z Islandią, miejscem które muszę zwiedzić, choćbym miała pięćdziesiąt <3

    Moich słodyczy również się nie tyka XD. Bardzo lubię się dzielić, ale nie cierpię jak ktoś mi je wyje wszystkie bez jakiegokolwiek uprzedzenia! A w domu trudno znaleźć winowajcę, więc moment ze słodkościami Akane mnie rozbawił :D Prawie identycznie wygląda to w moim przypadku XD

    NO I PUNKT KULMINACYJNY! Końcówkę norki przeczytałam z kilka razy, nie mogąc uwierzyć w to co widziałam przed sobą. Groby bliskich Haruno,wiadomość, że inni zginą i są w niebezpieczeństwie, wytłumaczenie dlaczego uciekła... Tyle nowości a ja chcę więcej! Zwłaszcza, iż domyślam się co może między nimi dojść w pokoju :>

    I te memy u ciebie xD <3

    Przepraszam za błędy (jeśli występują), ale trudno jest coś pisać bez palców wskazujących,które przez robotę tak mi spuchły, że ciężko nimi nawet ruszyć.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS ZAZDROSZCZĘ ROCZNICY BLOGA! Również nigdy nie dotarłam w swoich opowiadaniach tak daleko i chyba pora zacząć brać z Ciebie przykład XD

      Usuń
    2. O tak, właśnie Islandię miałam na myśli, pisząc to wszystko. Też chciałabym ją kiedyś zwiedzić i mam nadzieję, że mi się uda. :D

      Taaaa, u mnie to samo ze słodyczami. Jestem właśnie taką Akane, kiedy o nie chodzi. Czyli jej zachowanie wzorowane jest na moim zachowaniu. ^^

      Troszkę się wyjaśniło, a następne rozdziały wyjaśnią jeszcze więcej. Nie mogę się doczekać waszych reakcji. Ogólnie to tak na wszelki wypadek buduję bunkier. :P

      Życzę ci, byś dotarła ze swoimi opowiadaniami jeszcze dalej niż ja. ^^
      PS Mam zamiar do ciebie zajrzeć, naprawdę, tylko ostatnio wciągnęło mnie oglądanie GoT przed ostatnim sezonem. Miałam oglądać jeden odcinek dziennie, a wyszło jak zawsze. :P

      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  3. Cholera
    Dodałam taki piękny komentarz ze trzy dni temu
    A tutaj patrze...
    i się nie dodał.
    No zajebiście po prostu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam, daj mi czas do jutra a to naprawie! xD
      Napisz znów, słowo w słowo to samo, bo biłam same hymny pochwalne of kors! :D :D

      Usuń
    2. Znam to uczucie, blogger lubi sobie robić z nas żarty. :P
      Do ciebie również, kochana, niedługo zajrzę, muszę tylko oderwać się od GoT (czyt. obejrzeć wszystko) i nadrobię zaległości u ciebie, to w końcu ostatni rozdział, więc obecność musi być obowiązkowa. :P

      Usuń
  4. Oto jestem, że tak powiem, powstaje z popiołów które tu ostatnio zarzuciłam xD

    A więc zaczynając bez zbędnej zwłoki, bardzo miło mi zawiadomić iż z powodu pojawienia się zdecydowanie zbyt wielu bohaterów, imiona wszystkich popierdzieliły mi się totalnie i na chwile obecną poznaje tylko tego z demonem XDDD
    Ewentualna droga identyfikacji która jest mi pomocna, to różnorodny kolor ich włosów. Ave ci za to, aczkolwiek kilka postaci z tego co sobie przypominam ma tą samą barwę łbów. Cóż.. Będę musiała jakoś sobie z tym poradzić, co jest dość trudne dla osoby z taką marną głową do imion jak ja xD
    Lecąc dalej!
    Bardzo fajny motyw z tym genjutsu, który zamienił mroźną krainę w miare znośne środowisko do życia. Zastanawiałam się własnie, gdzie oni tam przebywają. W jakiejś jamie w ziemi czy w igloo?
    Rozwiałaś moje wątpliwości :) :) Również idea wodospadu bardzo pomysłowa.
    Taka bajera, która utrudniłaby ewentualnym wrogom dostanie się do kryjówki całej tej bandy. Swoją drogą myślałam że będą oni czymś na kształt drugiego akatsuki.
    Czyli tacy wiesz, gruboskórki, wredni, raczej zamknięci w sobie.
    A tutaj niespodzianka. Bardzo otwarte z nich typy, właściwie, są nawet czymś na zasadzie takiej kindermafii. Przekrój wiekowy - wszelaki.
    Kolejna rzecz, teraz taka z tych gorszych...
    Nie wiem, czy to ja gdzieś zgubiłam jakiś wątek albo nie wiem, zapomniałam już o pewnych bohaterach. Ale mogę się założyć, że o postaci tego gościa, co prześladuje Sakurę słyszę pierwszy raz :o Toteż mam przeczucie, że trochę zbyt przelotnie określiłaś jego postać.
    (Może moje oskarżenia są niesłuszne, a ty dosc długo o nim pisałaś. Wrócę się do poprzednich rozdziałów i to sprawdzę; być może wina leży po stronie mojego nierozgarnięcia)
    No i fabuła leci za szybkoooo! :< :< Jak tak dalej pójdzie, to my bedziemy wszystko wiedzieli a wtedy blog niechybnie się zakonczyyyyy! :<<< Nieee :<<<<
    Toteż zwolnij! Definitywnie! xD
    (Oczywiście żarcik :> > )

    Relacja Sakury z Itachim bardzo niespieszna. To mi się podoba.
    Niby zwracają na siebie uwagę, niby nie. Nic między nimi nie dzieję się pochopnie i nagle.
    Czekam oczywiście na więcej.
    Bo na więcej sie, rzecz jasna, zapowiada.

    Pozdrawiam.
    T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że taka ilość bohaterów może przytłaczać, ale dlatego właśnie jest zakładka "Bohaterowie". Można ich sobie obczaić i zapamiętać. xd

      Genjutsu zmieniło tylko wygląd tego, co jest w środku dla tych z zewnątrz. W rzeczywistości ta dolina jest taka, jaką zobaczył ją Itachi po przekroczeniu granicy jutsu. To jutsu ma po prostu odstraszać niechcianych gości. Osoby, które nie przekroczyły bariery nadal widzą tę dolinę jako skutą lodem.

      Nieee, oni nie są żadną organizacją. To po prostu odrzucone i niechciane dzieciaki, które przygarnął i wychował Takuma. Wszyscy razem dorastali w swoim towarzystwie, są dla siebie jak rodzina, której głową i ojcem jest właśnie Takuma.

      Wspominałam już o Tsutomu. Kiedyś już pojawiło się jego imię, a w dodatku mówiłam o nim w ostatnim rozdziale. To ten, który jeszcze przed przybyciem Sakury do Kraju Mrozów przejął władzę w państwie. Nie podałam go tam jako prześladowcę Sakury, tylko całego kraju, do którego potem przybyła Haruno i podpadła Tsutomu. Spoookojnie, jeszcze go przedstawię. Teraz będą rozdziały, które będą retrospekcją. Pojawi się tam Tsutomu i wszystko będzie jasne. :P
      Fabuła leci tak, jak powinna, przynajmniej moim zdaniem. xd Nawet kiedy się wszystkiego dowiecie, to jeszcze to nie zakończy opowiadania. Za mało krwi przelałam, za mało ludzi zabiłam, żeby kończyć. :P
      Pozdrawiam i dziękuję, kochana, za komentarz. :)

      Usuń
  5. Wow, rok! Gratulacje wytrwałości ^^

    Kiedyś to mówiłam, ale potworzę jeszcze raz. Mimo że ma to być ItaSaku, to tworzysz tak niesamowitą historię i oszałamiające kreacje własnych bohaterów, że człowiek zapomina o wszystkim innym. Najlepsze opowiadanie pod względem pióra i fabuly, jakie teraz mam okazję czytać 😍 O jeju, chcę więcej retrospekcji, wspomnien i na szczęście niedługo je dostanę. Nie mogę się doczekać!

    "Ja bym raczej powiedział, że wygląda jak pół dupy zza krzaka. Nie wsadzajmy w usta tak pięknych określeń w stosunku do niego, Sakuro". XD
    Muszę dodać, że uwielbiam Twoje poczucie humoru. Bardzo przyjemne są obniżenia poważnego nastroju przez te humorystyczne wstawki.

    Wybacz, że tak długo mnie nie było, ale cóż... Czasami trzeba zniknąć ;3

    Pozdrawiam Cię cieplutko 💜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć, chociaż ja sama uważam, że pod względem pióra jeszcze wieeeele mi brakuje. :)

      Właśnie tak uważam, że nie może być zbyt wiele poważnych scen, bo czytelnicy jeszcze dostaną jakiejś depresji, więc przeplatam to z czymś choć trochę zabawnym. :

      Usuń
  6. Powiem Ci, że wszystkie rozdziały przeczytałam wczoraj! Wciągnęła mnie ta historia.
    Na początku pojawiło się bardzo dużo niewiadomych, większość z nich się teraz wyjaśniła... i powiem Ci, że całkiem nieźle wykombinowałaś to wszystko, szczególnie patrząc na to ile wymyśliłaś postaci.
    Kurde, podobnie jak ktoś z komentujących napisał - pierdzielą mi się wszystkie imiona xD wiem tylko, który to Keijin Narato (bardzo to podobne do Naruto i kilka razy przeczytałam źle). Najbardziej chyba zaczęłam się gubić, ale to już wcześniej, jak zaczęłaś używać nazwisk zamiast imion, żeby się nie powtarzać, czasami dopiero po chwili się zorientowałam, że dalej piszesz o tej samej osobie. XD Tak, wiem że jest zakładka bohaterowie, przejrzałam ją jeszcze przed przeczytaniem czegokolwiek (ilość nowych bohaterów mnie wtedy przeraziła, zazwyczaj nie lubię gdy jest ich dużo w opowiadaniach, ale u Ciebie nawet ich polubiłam, chociaż na początku mnie denerwowali). Ale potem jak zaczęłam czytać, to nie mogłam się oderwać i nie chciało mi się tam zaglądać. Teraz to zrobię i wszystko sobie uporządkuję xD

    Co ciekawe nie jestem też jakąś fanką ItaSaku, nigdy sobie nie umiałam tego jakoś wyobrazić, ale odkąd zaczęłam czytać u Izanami Ikanaide (czyli jakoś 2 dni temu xD) stwierdziłam, że ta para jest nawet sensowna. I bum, jestem tu! Chociaż jeszcze się tutaj nic nie wydarzyło pomiędzy tą dwójką, tzn. ja i tak sądzę, że te drobne rzeczy, jak Itachi ją powoli poznaje, to jest mega dużo, następny rozdział pewnie będzie przełomowy, to też tu widzę ten sens. Sakura nie zna Itachiego, Itachi nie zna jej. Zaczynają totalnie od zera i to jest super. Doszło do tego, że na chwilę obecną straciłam troszeńkę wiarę w SasuSaku, chociaż to jest mój ship życia!

    Podobała mi się też bardzo rozmowa Sakury z Kakashim. To pytanie z dupy o tym jak zginęli Hokage. Aż sama miałam mu ochotę przyłożyć, za jakieś dziwaczne pytania. Wiedziałam, że to będzie do czegoś zmierzać, ale sposób w jaki to poprowadziłaś był naprawdę super! Trochę mnie, że tak powiem, irytowało płakanie Sakury (wiem, Sasuke ze mnie xD), ale doszłam do wniosku, że jest to dobre, że nie zatraciła swojego człowieczeństwa, a ciągłe udawanie wyniszcza ją od środka.

    Jestem bardzo ciekawa jak to się wszystko rozwinie dalej. Zarówno relacja Sakury z Itachim, a także cała sprawa z Totsumo. Czy zabije kogoś jeszcze, czy zabije Sakurę, co za wymówkę wymyśliła grupa Sakury, żeby on zostawił Wioskę w spokoju i czy Naruto oraz reszta bandy dowiedzą się kiedykolwiek prawdy. Zastanawia mnie też śmierć Tsunade, czy po prostu umarła ze zużycia chakry, czy jednak ten Totsumo w jakiś sposób już wtedy przyłożył do tego rękę...

    Dopowiem jeszcze, że ta ci przyjaciele Sakury kojarzą mi się trochę z Taką. W sensie, że są tak samo świrnięci. Ta Akane od słodyczy i ten, który te słodycze jej zjadł (zapomniałam imienia) przywiedli mi na myśl Karin i Suigetsu. Szczególnie jak dostał butem. Lubię twoje poczucie humoru i hasła, którymi nas raczysz np. potrzymaj mi piwo, czy pół dupy zza krzaka <3

    Jeśli chodzi o Twój warsztat pisarski, myślę że jest całkiem nieźle. Czasami niektóre opisy bądź przemyślenia wydają mi się... nie tak wprowadzone? Trochę ciężko mi wytłumaczyć o co chodzi... heh, a nie chce mi się na siłę szukać jakiegoś przykładu we wszystkich 12 rozdziałach. Ale to nic takiego bardzo poważnego. Ogólnie rzecz biorąc czyta się bardzo przyjemnie. ;)

    Dzisiaj pewnie wezmę się za rozdział o niekanonicznych bohaterach. Myślę, że po takich rozdziałach na pewno będziemy bardziej kojarzyć bohaterów, ich imiona i nazwiska. :)

    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nową czytelniczkę. Mam nadzieję, ze zostaniesz na dłużej. :D

      O tak, jestem świadoma wielkiej ilości postaci OC, ale naprawdę są mi oni potrzebni. Mam nadzieję, że szybko się do nich przyzwyczaicie i będziecie ich odróżniać.

      Też zawsze byłam za SasuSaku, ale w końcu postanowiłam połączyć moje dwie ulubione postacie, i wyszło właśnie KLS. xd Teraz już nie jestem w stanie powrócić do SasuSaku, bo wydaje mi się to nie w porządku. :P

      Tę scenę ciężko mi się pisało, w mojej głowie wyglądało to dużo lepiej i w ogóle nie byłam jej później pewna, kiedy przelałam tę scenę na papier. Ciągle miałam wątpliwości, czy przekazałam wiadomość od Kakashiego wystarczająco dobrze. Cieszę się, że spodobała ci się ta scena. :P

      Ojj, Sakura ograniczyła ilość wylanych łez, także spokojnie. U mnie nie ma czasu na płacz. :)

      Już teraz mogę odpowiedzieć na jedno pytanie. Do śmierci Tsunade nikt się nie przyczynił, poza nią samą. Po prostu zabrakło jej chakry i umarła, gdyż nie miała w ciele nawet jej drobinki.

      Hehe, cieszę się, że moja gromadka ci się podoba. I w sumie dopiero teraz sobie uświadomiłam, że faktycznie są trochę podobni do Taki.

      Jestem świadoma, że mój warsztat pisarski jeszcze kuleje, ale mam nadzieję, że powoli zacznie się to poprawiać.

      Usuń

Layout by Shayen